Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marynarze z Lizbony czują się beznarodowcami

Dorota Abramowicz
Sytuacja polskich marynarzy ze statku "Hanne Christine", którzy w Lizbonie czekają na pensje i bilety do kraju, zostanie przedstawiona prezydentowi RP, Lechowi Kaczyńskiemu. Taką deklarację złożyła Sylwia Borkowska, prezes Fundacji Rodzin Marynarskich "Ostatni Rejs".

- Na spotkanie zaprosił nas sekretarz stanu Kancelarii Prezydenta RP, Paweł Wypych - mówi Borkowska. - Głównym tematem spotkania, na które mają być także zaproszeni przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Sprawiedliwości oraz głównego inspektora pracy, jest beznadziejna sytuacja owdowiałych rodzin marynarzy, którzy zginęli podczas pracy na zagranicznych statkach. Niestety, jest też bardzo dużo takich sytuacji, gdy rodziny marynarskie zostają bez środków do życia. W takiej sytuacji mogą znaleźć się marynarze z "Hanne Christine" i ich bliscy.

Norweski statek "Hanne Christine" po bankructwie właściciela, Skips Christine AS (do niego należał też statek "Believer", aresztowany wcześniej w Liverpoolu), zatrzymano w portugalskim porcie. Nowy armator początkowo zapewniał, że zapłaci wszystkie zaległości. Obiecując wypłatę pieniędzy, namówił marynarzy do opuszczenia statku i przeniesienia się do hotelu. Potem zmienił zamiary, proponując za październik o połowę niższe stawki. Czterej marynarze, dla których "zabrakło " gotówki, pozostali w stolicy Portugalii. Sprawą zajęło się ITF. Polacy wysłali e-maila z prośbą o pomoc do polskiej ambasady w Lizbonie. Okazało się jednak, że na stronie internetowej widniał... nieaktualny adres naszej placówki dyplomatycznej.

Po ukazaniu się pierwszego artykułu o problemach Polaków z marynarzami skontaktowała się pani konsul Grażyna Misiorowska-Rychlewska, która w rozmowie telefonicznej obiecała natychmiastowe zajęcie się sprawą.

Natomiast na prośbę pani prezes fundacji, czterej marynarze napisali list, który zostanie odczytany w najbliższy czwartek w Pałacu Prezydenckim. Przypominając, że Polacy to jedna z najliczniejszych nacji na morzach i oceanach świata, piszą, choć mają polskie obywatelstwo, czują się "beznarodowcami". Kiedy zostali sprzedani wraz ze statkiem, okazało się, że najtrudniejszą sprawą jest odzyskanie pieniędzy od nowego armatora. Mimo iż są obywatelami Unii Europejskiej, a statek stoi ponad miesiąc w europejskim porcie, międzynarodowe prawo w stosunku do Polaków nie jest respektowane.

- To znacznie szerszy problem - twierdzi Sylwia Borkowska. - Często zderzam się z dramatami marynarskich rodzin, który stracili swoich bliskich. Okazuje się, że o wiele łatwiej jest otrzymać godne odszkodowanie, gdy wraz z Polakiem na morzu zginą obywatele Wielkiej Brytanii lub innego europejskiego kraju. Jak widać, nawet w obliczu tragedii jesteśmy dyskryminowani.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki