Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Miecznikowski: Zdradzałem własną twórczość

Tomasz Turczyn
R. Pietrasz
Doświadczyłem trudnych chwil, to i owo przemyślałem. Zawarłem swoje postrzeganie świata w moich piosenkach. Solowa płyta to dzieło dojrzałego mężczyzny - mówi wokalista Maciej Miecznikowski

Rozmawiamy po koncercie w Sławnie, publiczność zgotowała Panu gorące przyjęcie...
Tak dobrze mi się grało, że bezwiednie przedłużyłem występ do dwóch godzin, a mimo to publiczność nagrodziła nas owacją na stojąco i jeszcze bisowaliśmy. Nie pierwszy już raz poczułem gorącą atmosferę tego miasteczka. Kilka lat temu prowadziłem warsztaty i zasiadałem w jury Festiwalu Twórczości Marka Grechuty organizowanego przez Sławieński Dom Kultury. Bardzo dobrze wspominam tamto wydarzenie. Kto wie, może skończy się to tak, że przeprowadzę się tutaj! (śmiech). Chciałbym mieć dom z widokiem na Bałtyk. I blisko na moje Kaszuby.

Skąd Pan czerpie inspiracje muzyczne?

Muzyka towarzyszy mi prawie przez całą dobę. Od klasyki po współczesne country. Cenię granie na, tak to określam, żywych instrumentach. Wpisuje się w to z jednej strony Mozart i orkiestra symfoniczna, a z drugiej gitara akustyczna, bandżo, akordeon... Do Sławna zaprosiłem dwoje młodych, wybitnych muzyków - skrzypaczkę Karolinę Sutt i wiolonczelistę Maćka Kułakowskiego. Jestem bardzo zadowolony z tego skrzyżowania muzyki klasycznej i rock'n'rolla, które wspólnie stworzyliśmy. Muzyka, jeśli porusza właściwe struny i jest zagrana na najwyższym poziomie, nie potrzebuje żadnych opakowań i etykiet. To po prostu dobra muzyka. A jeśli pyta pan o nazwiska, to ostatnio słucham: Amosa Lee, Sarah Jarosz, Bretta Dennena. To się u mnie zmienia, bo wielu artystów wydaje czasem tylko jedną dobrą płytę.

Ten rok oznacza dla Pana zmiany...
Tak, postanowiłem iść własną drogą, rozstałem się z zespołem Leszcze. Czy na zawsze - nie wiem. Lubię się wygłupiać, ale ponieważ robiłem to przez dwanaście lat, to siłą rzeczy niestety na dość długo zdradziłem moją własną twórczość. A ona jest dla mnie bardzo ważna. Okazuje się, że oprócz flirtowania z dziewczynami mam parę ważnych rzeczy do powiedzenia. Doświadczyłem trudnych chwil, to i owo przemyślałem, dojrzałem. Zawarłem swoje postrzegania świata w moich piosenkach. Solowa płyta, którą właśnie wydaję, to taki dojrzały pop w wykonaniu dojrzałego mężczyzny. Jest nostalgiczna, ale też pozytywna, bo ja jestem - ośmielam się twierdzić - dość pozytywny! (śmiech). To ładne piosenki, dobrze się ich słucha, jeśli ktoś oczywiście lubi mój głos.

Nie tylko pracą człowiek żyje. Jak Pan najchętniej spędza wolny czas?
Wydzieram te wolne chwile na czytanie książek, uprawę mojego ogrodu warzywnego i moje nowe hobby - pszczoły. Udzielam się też w Fundacji Wiemy, co Jemy Nauka i Edukacja Społeczna dla Zdrowia. To ważna część mojej działalności... Ale zaraz, zaraz, miałem mówić o spędzaniu wolnego czasu, hmmm... (śmiech).

Czyli gdzie Pan właściwie spędza urlop...
Kiedy tylko mam okazję, udajemy się z rodziną w długą podróż, najchętniej na Daleki Wschód. Fascynuje mnie tamta kultura i filozofia. Od paru lat także obowiązkowo regularnie pojawiam się nad Bałtykiem, w powiecie sławieńskim, gdzie mam takie jedno miejsce. Można powiedzieć, że siedzę w krzakach, zupełnie ukryty, zaledwie kilka metrów od plaży (śmiech).

Jak Pan ocenia Polski rynek muzyczny? Jak Pan patrzy na młodych artystów?
Na takie pytanie najczęściej odpowiadam: Oni wszyscy doskonale poradzą sobie bez mojej oceny i opinii. Ale jeśli już mam się trochę powymądrzać, to z jednej strony świetne jest to, że dzisiejsze młode gwiazdy mogą tak łatwo zabłysnąć, mają dużo możliwości, a z drugiej - współczuję im trochę, bo to wciąż bardzo trudny, nieprzyjazny i nieprzewidywalny rynek.

W telewizji mamy prawdziwy wysyp rozmaitych programów typu talent show. Faktycznie, są one trampoliną do kariery?

Trzeba zaznaczyć, że te programy są realizowane na najwyższym poziomie. Świetnie się je ogląda i podziwia na ekranie telewizora nowe talenty. Te spektakle dają młodym ludziom moc - na chwilę, na dłużej, może niektórym na zawsze. Ale też jednocześnie karmią się tą świeżością, oczekiwaniami i wielkimi nadziejami. Wiele z nich pozostanie niespełnionych. I to jest akurat smutne, bo trudno się rezygnuje ze świateł fleszy, tak jak trudno rezygnuje się z cukru czy majonezu.

Jak Pan przygotowuje się do występu scenicznego? Czy wychodząc na scenę, ma Pan tremę?
Zawsze mam tremę, ale ona mnie na szczęście mobilizuje, a nie paraliżuje. Czasem jednak coś mi się poplącze, czasem nie wiem, gdzie jestem, nie pamiętam nazwisk i tytułów, coś mi spadnie ze sceny... Ale ludzie mi jakoś wybaczają i na szczęście wciąż się śmieją zamiast gwizdać. A kiedy śpiewam, słuchają w milczeniu albo śpiewają ze mną, nawet zupełnie nowe piosenki. Jestem im za to niezmiernie wdzięczny!

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki