Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Makuszewski z Lechii Gdańsk: Nie moja rola, żeby kogoś ochrzanić [ROZMOWA]

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polskapresse
Maciej Makuszewski, skrzydłowy Lechii Gdańsk, opowiada o swoich odczuciach po przegranym szlagierze na PGE Arenie.

W pierwszej połowie niedzielnego meczu wydawało się, że rozbijecie Lecha...

- Mecz był pod naszą pełną kontrolą, a sytuacji bramkowych też nam nie brakowało. Dostaliśmy czerwoną kartkę na koniec pierwszej połowy i wiadomo było, że w drugiej nie będziemy tak samo grali. Lech miał przewagę jednego zawodnika i to wykorzystał.

Miałeś swoją szansę bramkową na początku drugiej połowy, żeby dobić rywala.

- Gdybym strzelił to myślę, że byłaby duża szansa na wygranie tego spotkania. Nie strzeliłem i przegraliśmy.

Rozmawiałeś z Zaurem Sadajewem o jego zachowaniu?

- Nie rozmawiałem i nie wiem dlaczego ja miałbym to robić. Dlatego, że znam język rosyjski? To nie moje zadanie, żebym rozmawiał z zawodnikami. To rola dla trenera. Ja oczywiście mogę coś powiedzieć, ale nie do mnie należy, żeby kogoś ustawiać czy ochrzaniać. Trener pewnie rozmawiał z Zaurem po meczu.

Byliście źli na Sadajewa?

- Nie da się ukryć, że tak. Dostajemy czerwoną kartkę pod koniec pierwszej połowy i robi się problem. Gramy dobrze, wszystko się układa i nagle robi się taka sytuacja. Potem trzeba gonić całą drużyną. Do pewnego momentu stawialiśmy opór. 1:0 to nie jest duża przewaga i to byłoby szczęśliwe zwycięstwo gdybyśmy to dowieźli do końca z takim zespołem jak Lech. Oni byli konsekwentni, czekali, zrobili dwie świetne wrzutki, strzelili dwa gole i wygrali mecz.

Sadajew nie panuje nad emocjami?

- Nie chcę tego komentować. Trzeba wyciągnąć z tego wnioski. On też musi się zastanowić co zrobić, żeby nie osłabiać drużyny. Jak zbiera żółte kartki to też w końcu przyjdzie pauza i osłabi zespół. Trzeba z nim porozmawiać.

A wy, koledzy z drużyny, możecie coś zrobić, żeby okiełznać jego temperament?

- Rozmawialiśmy na ten temat. Każdy wie, rywale też, że trzeba go prowokować. Rywale szukają momentów, żeby wyprowadzić go z równowagi i chyba sam Zaur zdaje sobie z tego sprawę.

Trener Rumak powiedział, że to też był jeden z elementów strategii.
- Nie dziwię się. Trener Rumak nie od wczoraj pracuje w ekstraklasie i analizuje przeciwnika. Znał nasze słabe punkty i jeden z nich wykorzystał.

Żal tym większy, że na mecz przyszło 25 tysięcy widzów?

- Oczywiście. Do czerwonej kartki nikt na stadionie nie mógł żałować, że przyszedł na ten mecz. Później była obrona Częstochowy i spotkanie wyglądało jak wyglądało.

Ta pierwsza połowa meczu z Lechem to jest jakiś powód do optymizmu?

- Jakiś mały jest. Po całym meczu jest mi przykro, smutno i mam doła. Szkoda, bo optymizm był przez 45 minut, a później to była męczarnia i skończyło się porażką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki