18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Surma z Lechii Gdańsk: Nie mam już żalu do Wisły Kraków

Paweł Stankiewicz
Grzegorz Mehring/Polskapresse
Z Łukaszem Surmą, kapitanem Lechii oraz wychowankiem Wisły rozmawia Paweł Stankiewicz.

Czy po tylu latach gry w piłkę, zmianie klubów w Polsce i poza krajem, można wciąż odczuwać sentyment do tego klubu, w którym się wychowało?

- Można odwrócić pytanie. Czy to Wisła miała sentyment do mnie albo innych swoich wychowanków. Nie czułem, żeby Wisła wiązała ze mną nadzieje na przyszłość i na tym najlepiej zostawić ten temat. Poszedłem swoją drogą i tego nie żałuję. Dużo się nauczyłem grając w innych miastach. Może byłem za słaby, a może szkolenie nie było właściwe, aby przygotować mnie do gry w pierwszym zespole Wisły. Ja jednak nie zgadzam się z linią prowadzenia wychowanków. W Wiśle nie było celu tworzenia drugiego Ajaksu, a moim zdaniem to idealnie pasuje do krakowskiego klubu. To było marzeniem wielu pokoleń. W przeciwieństwie do Legii, która zawsze była klubem bardziej ogólnopolskim. Mimo to Wisła jest wielkim klubem, ale nie wychowanków. Nie wiem czy to porażka czy zaleta. Na to muszą odpowiedzieć sobie ludzie, którzy są w zarządzie. Klub na pewno jest utytułowany, zdobywał mistrzostwo Polski, ma tradycje, pokolenia oddanych działaczy i kibiców. To wszystko nie działo się przypadkowo.

Wisła to już dla Ciebie nic więcej jak tylko wspomnienie przeszłości i na myśl o tym meczu serce już mocniej nie bije?

- Przecież są trenerzy, czy koledzy, z którymi grałem. Serce na pewno będzie mocniej biło. Wisła mnie nie chciała, to trudno żebym się narzucał. Ja się tam jednak wychowałem, więc wspomnienia są żywe.

Kraków to jednak najbliższe Ci miasto. Zawsze podkreślasz, że tęsknisz za nim i na pewno wrócisz?

- Wrócę i będę związany z Krakowem. Nie wyobrażam sobie, żebym mieszkał w innym mieście.

Masz na pewno wielu znajomych, przyjaciół, rodzinę, którzy na co dzień są fanami Białej Gwiazdy?

- Wisła to w Krakowie symbol miasta, porównywalny z rynkiem krakowskim. Ludzie, którzy mieszkają w centrum Krakowa żyją Wisłą. To normalne, bo to duży klub.

Przed meczami Lechii z Wisłą kontakt z nimi staje się częstszy i ukierunkowany w stronę piłkarskiej rywalizacji?

- Mam znajomego, który od zawsze chodzi na mecze Wisły. Kiedy się jednak spotykamy na stopie prywatnej, to rozmawiamy o wszystkim, tylko nie futbolu. On wie, że ja chcę odpocząć i mnie nie denerwuje. Rozmawiałem niedawno z trenerem Stanisławem Chemiczem, który mnie wychował i zawsze do mnie dzwoni, że trzyma za mnie kciuki. Przed meczami z Wisłą te kontakty są częstsze.

Czy fakt, że na dobre nie zaistniałeś w Wiśle, to jest Twoje jakieś wewnętrznie niespełnienie piłkarskie?

- Zmiana środowiska rozwija człowieka. Co Cię nie zabije, to cię wzmocni. To nie jest tak, że się obraziłem na Wisłę. Nie mogłem postąpić inaczej jak zmienić klub, bo w Wiśle nie robili nic, żeby mnie zatrzymać. Niespełnienie piłkarskie to przede wszystkim reprezentacja i gra z orzełkiem na piersi. O tym marzyłem. Chociaż leży mi na sercu, że wychowałem się w Krakowie i nie mogłem zagrać w Wiśle. To piękne dla piłkarza, że gra w swoim mieście. Zazdroszczę tego Adamowi Dudzie czy Marcinowi Pietrowskiemu, bo po zakończeniu kariery mogą tu zostać, tworzyć historię klubu. Wrócę do Krakowa i moje losy będą związane z tym miastem, ale tam nie grałem na najwyższym poziomie. Gdzieś mnie to boli, bo na Wisłę miałem tak blisko...

Marcin Pietrowski mówi, że Lechia to jego klub, tak samo Piotr Brożek twierdzi o Wiśle, a Hubert Wołąkiewicz o Lechu. Czy Ty w podobny sposób możesz wypowiedzieć się o jakimś klubie?

- Żeby tak było, to trzeba grać przynajmniej 10 lat, zdobyć coś z tym klubem albo być wychowankiem i kontynuować w nim karierę. Mnie to nie było dane i taka jest prawda. Grałem w klubach po 4-5 lat. Nie były to szczególne sukcesy, a ja nie byłem gwiazdą. Jestem zdrowy, wciąż gram w piłkę i wszystko przede mną.

Chciałbyś w poniedziałek strzelić gola Wiśle?

- Tak rzadko strzelam gole, że zawsze bym chciał. Pracuję dla drużyny, żeby napastnicy mieli więcej pola, jak najwięcej siły do gry z przodu.

Trenerzy podkreślają, że pogrzeby kibiców Lechii i zachowania fanów wywarły na nich mocne piętno. Jakie są Twoje odczucia?

- Byłem na kilku takich uroczystościach związanych z Lechią. Teraz po tragicznym wypadku, a wcześniej na pogrzebie Dawida Zapiska. Da się odczuć jedność, spontaniczność. Jak kibice krzyczą, to na pewno ciarki przechodzą i widać, że ten klub ma wielu sympatyków. Wcześniej, przed tymi wydarzeniami, zdawałem sobie sprawę z tego, że Lechia ma dużo kibiców. Mimo że tego nie widać na PGE Arenie, to jednak średnia jest wysoka. Lechia na północy jest zdecydowanie numerem jeden, ale ja już dawno wiedziałem, że tak jest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki