Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Londyn 2012: Psycholog na igrzyskach jest jak strażak. Non stop gotowy do pomocy (ROZMOWA)

Małgorzata Gradkowska
Katarzyna Selwant jest jedyną kobietą psycholog, która się znalazła w oficjalnym składzie polskiej reprezentacji na igrzyska olimpijskie w Londynie
Katarzyna Selwant jest jedyną kobietą psycholog, która się znalazła w oficjalnym składzie polskiej reprezentacji na igrzyska olimpijskie w Londynie Archiwum prywatne
Sportowcy często nie chcą zdradzać, że pracowali z psychologiem. W Polsce jest to jeszcze pewne tabu, czasami nawet powód do wstydu. Kulisy pracy ze sportowcami zdradza Katarzyna Selwant, psycholog polskiej kadry olimpijskiej.

Spakowała się już Pani na igrzyska?
Będę w Londynie dopiero od 3 sierpnia, więc jeszcze mam na to czas.

Jest Pani jednym z czworga psychologów, którzy towarzyszyć będą polskiej kadrze olimpijskiej. To nie za mało?

Przydałoby się nas oczywiście więcej. Jest nas czworo, wymienimy się w połowie igrzysk. Na miejscu będzie z zawodnikami dwoje psychologów. I tak dobrze, że są te dwa miejsca, wcześniej w ogóle nie zabierano na igrzyska psychologów. W Pekinie były trzy osoby, wcześniej pojechała jedna, a jeszcze wcześniej psychologów w kadrze w ogóle nie było. Dobrze, że jesteśmy, ale zapotrzebowanie zawodników na pomoc psychologiczną jest dużo większe.

Zawodnik z doświadczeniem, obyty na tak wielkich zawodach jak igrzyska, naprawdę potrzebuje psychologa?

Presja jest bardzo duża. Ci, którzy już byli na takich igrzyskach i wiedzą, z czym to się wiąże, radzą sobie z emocjami lepiej, ale debiutanci potrzebują pomocy. W polskiej kadrze mamy wielu obiecujących, dobrze rokujących zawodników, którzy mogą zdobywać medale, ale jadą pierwszy raz i sam występ, świadomość, że to igrzyska, są dla nich tak stresujące, że często zrobienie dobrego wyniku staje się niemożliwe. Kibice nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielkim emocjonalnym obciążeniem jest udział w olimpiadzie i pod jaką presją są zawodnicy.

A oczekiwania nas - kibiców - nie pomagają...

Mniej odpornych zawodników mogą sparaliżować.

I wtedy wchodzi psycholog. Zna Pani wszystkich zawodników?
Znam większość. Zawodnicy w kadrze uprawiają różne dyscypliny sportowe, ja w tym roku najwięcej pracowałam z lekkoatletami. Ale oczywiście zawodników z innych dyscyplin również znam.

A kiedy poznała Pani tę grupę, której ewentualnie będzie Pani pomagała?

Będę dostępna dla wszystkich, chociaż moje zajęcia na olimpiadzie z tymi, z którymi już pracowałam, będą kontynuacją naszej dwuletniej już pracy. Będziemy w Londynie także na zasadzie interwencji i straży pożarnej - jeśli nasza pomoc okaże się potrzebna, będziemy do dyspozycji o każdej porze.

Co się może wydarzyć?
Na przykład kłopoty ze snem, wynikające ze stresu, problemy mentalne - niewynikające z przygotowania technicznego, a z obciążenia psychicznego.

I wtedy zawodnik lub zawodniczka może przyjść na spotkanie z Panią.

Ekipa psychologów będzie też odpowiedzialna za organizację czasu wolnego sportowców, bo tak naprawdę między startami będą go mieli sporo. Wtedy jest czas, żeby coś zrobić - czasami to zwykłe rozmowy, czasami spotkanie, żeby zawodnik nie był sam, a czasami rozwiązywanie dużych problemów, gdzie potrzebna jest interwencja, zakrawająca o terapię. Ale najczęściej to trening mentalny, chociaż na tak dużej imprezie i przy tak dużym skupisku ludzi mogą się zdarzyć najróżniejsze sytuacje.

Na przykład? Na co się Pani nastawia?

Na wszystko, dosłownie na wszystko...
Może przyjść zawodnik i powiedzieć - nie jestem w stanie wystartować, zrób coś?
Oczywiście. Siadamy i rozmawiamy. Zdarza się dosyć często, że zawodnicy nie mogą spać, wtedy czasami pomaga mi lekarz.

A na czym polega trening mentalny?
To przede wszystkim budowanie pewności siebie, uczenie radzenia sobie ze stresem, koncentracji, zwiększanie wiary w swoje możliwości. Poziom techniczny na takiej imprezie jak igrzyska olimpijskie jest bardzo wyrównany, więc często o medalu decyduje psychika. To praca na długi czas, na igrzyskach wszyscy zbieramy jej efekty. Ja jadę na igrzyska pierwszy raz, ale od osób, które już pracowały, wiem, że to ciężka praca przez 24 godziny na dobę. Zawodnik nie chce się na przykład umawiać na spotkanie, formalizować wizyty u psychologa, woli nieoficjalne spotkanie - wieczorem, w pokoju czy na spacerze... Bo wtedy zostają ze swoimi myślami sami i czują, że potrzebują pomocy.

Z kim Pani w ciągu tych dwóch lat przygotowań pracowała?
Jedyne, co mogę powiedzieć, to - że w większości z lekkoatletyką. Ale jestem zobowiązana do zachowania tajemnicy zawodowej, nie dostałam od zawodników zgody na ujawnianie ich nazwisk. Sportowcy często nie chcą zdradzać, że pracowali z psychologiem, w Polsce jest to jeszcze pewne tabu, czasami nawet powód do wstydu.

Po tym, jak nam mówiono, że Adam Małysz pracował z psychologiem, że piłkarze mają psychologa, to nadal powód do wstydu?
Nie wszyscy uważają to za sprawę oczywistą. Ja się cieszę, że pracują z psychologiem, a jak nie chcą, to nie muszą o tym mówić. Ważne, żeby im to pomagało.

Czy to, że jest Pani jedyną kobietą w ekipie psychologicznej, sprawia, że częściej przychodzą do Pani dziewczyny?
Z pewnością. Dobrze mi się pracuje z kobietami, zawodniczki są niewiele młodsze ode mnie, więc nie mamy problemu z dogadaniem się, znalezieniem punktów zaczepienia, dobrych do rozpoczęcia współpracy. Zdarza się, że przychodzą z problemem, który chcą przegadać tylko z kobietą psychologiem. Czasami to sprawy rodzinne, czasami emocjonalne, których mężczyzna psycholog, zdaniem zawodniczki - nie zrozumie. A czasami - jak to w dużej grupie - ta coś powiedziała, druga odpowiedziała, takie kobiece rozgrywki, które, jak uważają, właśnie kobieta szybciej pojmie.
A to, że Pani sama jest zawodniczką [Katarzyna Selwant jest w narodowej drużynie curlingu - przyp. red.], pomaga?
Moim zdaniem, nie można być dobrym psychologiem sportowym, nie mając za sobą kariery sportowej. Jestem zawodniczką, kiedyś byłam sędzią, wiem, jak smakuje porażka, jak smakuje zwycięstwo, wiem, ile pracy trzeba włożyć w sport na co dzień i dlatego - jak myślę - łatwiej mi rozumieć zawodników. Najlepszymi psychologami sportowymi w Polsce są ci, którzy mają za sobą sportową przeszłość, niekoniecznie wyczynową. Bo jednak psychika sportowca jest specyficzna, trzeba się nauczyć ją rozumieć.

A Pani jako zawodniczka korzystała z pomocy psychologa?
Próbowałam mocno ingerować, jeśli chodzi o trening mentalny w mojej drużynie. Dziewczyny były bardzo chętne, chociaż bycie psychologiem wtedy, gdy się jest jednocześnie zawodnikiem, jest prawie niemożliwe. Wspólna praca całej drużyny przyniosła olbrzymie efekty, ale to była praca nas wszystkich. Innego psychologa nie miałyśmy, ale bardzo ciężko nad sobą pracowałyśmy, i nie mówię tu o wysiłku fizycznym.

Została Pani psychologiem sportowym, bo...
...Bo chciałam połączyć uprawianie sportu ze swoim wykształceniem. Chciałam pomóc swojej drużynie, ale też sobie jako zawodniczce, i wykorzystałam sportowy trening mentalny. A potem postanowiłam pomagać tak innym. Wszystkie metody, które stosuję, przepracowałam na sobie, wiem, które działają, a które są słabsze.

Trudno było przekonać zawodników do tego, że psycholog może im pomóc?

Nie lubią się przyznawać do pomocy psychologa, ale nie mają problemu z korzystaniem z niej. Problem jest raczej innego rodzaju - związki sportowe nie mają na to pieniędzy. Przez ostatnie dwa lata współpracowaliśmy dzięki unijnemu projektowi "Silna i odporna kadra olimpijska", bo tylko dzięki temu udało się uzyskać fundusze na trening mentalny dla naszych zawodników.

A gdyby nie było takich środków?
Musieliby radzić sobie sami. Związki sportowe doceniają naszą obecność, ale psychologa w kosztach tnie się jako pierwszego. Gdy trzeba wybrać między sprzętem a psychologiem, to wybiera się oczywiście sprzęt, odżywki, lekarstwa, masażystę. Prosta ekonomia.

Która się przekłada na zwycięstwa... Jeśli zawodnik w Londynie będzie chciał porozmawiać z psychologiem, nie będzie miało znaczenia, którego z waszej czwórki wybierze?
Znamy swoje warsztaty pracy, mówimy jednym głosem. Zdarza się, że zawodnik woli porozmawiać z konkretnym psychologiem, ale bez względu na to kogo wybierze, to pomoc, jaką dostanie, będzie na olimpijskim poziomie.
Musi Pani chyba znać specyfikę wszystkich dyscyplin sportowych?
Tak byłoby najlepiej. Jestem w sporcie od wielu lat, ale musiałam się dużo uczyć. To pomaga choćby w rozmowie, bo zawodnicy lubią na przykład posługiwać się slangiem właściwym tylko ich dyscyplinie. A nie mogłabym przecież pytać co chwila o jakieś definicje.

To jeszcze raz - na co się Pani nastawia?
No dobrze... Na chwilowe utraty motywacji, gotowości startowej, gdy na treningu wychodzi wszystko, a na starcie nie bardzo, na wywołanie agresji sportowej, bo trzeba ją mieć, żeby sięgnąć po złoto... Czasami zawodnicy mają problem z tym, że startują ze swoimi przyjaciółmi, których w pewnym momencie trzeba pokonać. No i główny problem - pewność siebie, którą cały czas trzeba podtrzymywać, bo to ci, którzy to potrafią, zdobywają złoto.

Początek olimpiady obejrzy Pani w telewizji?
Nie odpuszczę! Będę w Londynie na drugiej części igrzysk, od następnego piątku, teraz jadę do Spały, na ostatnie zgrupowanie przed wylotem.

A potem będzie Pani tą osobą, która wypchnie na start.

Albo ściągnę z bieżni czy z maty.... Zawodnicy umieją się cieszyć, gorzej sobie radzą z rozpaczą. Liczę na to, że będę towarzyszyła w radości.

Katarzyna Selwant, absolwentka psychologii społecznej w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, jest nominowanym psychologiem PKOl. Współpracuje ze sportowcami z różnych dyscyplin sportowych. Sama uprawia curling - zimową dyscyplinę olimpijską. Od 2004 roku jest nieprzerwanie w kadrze narodowej i reprezentuje Polskę na mistrzostwach Europy w curlingu. Wraz z drużyną Cocktail jest wielokrotną mistrzynią Polski.
To jedyna kobieta psycholog, która się znalazła w oficjalnym składzie polskiej reprezentacji na igrzyska olimpijskie w Londynie.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki