Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leszek Ojrzyński musi podnieść Arkę Gdynia. Derby z Lechią Gdańsk coraz bliżej

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Fot. Arkadiusz Gola
Leszek Ojrzyński nie ma łatwego początku w Arce. Musi w ekspresowym tempie nastroić drużynę, która ostatnio mocno zawodzi. Czy uda się mu to osiągnąć już na mecz w Gdańsku?

Podnieść z kolan rozbitą, upokorzoną w sześciu ostatnich meczach drużynę i przekształcić ją w waleczną „bandę świrów”, jak dawniej w Koronie Kielce. To zadanie, jakie stoi przed nowym trenerem Arki Leszkiem Ojrzyńskim. Sympatycy żółto-niebieskich marzą, aby charyzmatyczny szkoleniowiec ich ukochanego zespołu zaczął realizować ten plan już od poniedziałkowego spotkania przeciwko Lechii Gdańsk.

Ojrzyński ma jasno nakreślony plan utrzymania Arki w ekstraklasie. Chce również powalczyć 2 maja z faworyzowanym Lechem Poznań w finale Pucharu Polski. Gdyby udało mu się wygrać, byłby to największy sukces w jego trwającej już 20 lat karierze trenera. W Gdyni podpisał kontrakt do końca obecnego sezonu, czyli tak naprawdę na dziesięć spotkań. Umowa zawiera jednak opcję przedłużenia i jest oczywiste, że jeśli Leszkowi Ojrzyńskiemu uda się zrealizować zamierzone cele, czyli przede wszystkim uniknąć degradacji, a w bonusie zdobyć jeszcze Puchar Polski, działacze żółto-niebieskich bardzo chętnie zatrzymają go nad morzem na dłużej. Nowy szkoleniowiec przyglądał się swoim zawodnikom w ostatnich dniach podczas zajęć w Centralnym Ośrodku Sportu w Cetniewie i treningów na obiektach Gdyńskiego Centrum Sportu. Prowadził też indywidualne rozmowy z zawodnikami. Jego zdaniem Arka nie jest wcale tak słaba kadrowo, jak wskazują na to ostanie wyniki.

- Na każdą pozycję mam wartościowego dublera - mówi Leszek Ojrzyński. - To powinna być siła Arki, bo jest w kim wybierać. Na niektórych pozycjach mam wręcz prawdziwy ból głowy i szkoda będzie mi w poniedziałek jednego z zawodników posadzić na ławce.

Dla 44-letniego szkoleniowca, mimo jego młodego wieku, Arka jest już siedemnastym klubem, w którym pracuje. Rozpoczynał trenując trampkarzy Legii Warszawa. Potem był asystentem szkoleniowców w Legionovii i Błękitnych Stargard Szczeciński. Samodzielnie pracę rozpoczął w Milanie Milanówek. Długo tułał się po niższych ligach, często w biednych klubach, osiągając w nich wyniki ponad stan. Jednak już zanim trafił do ekstraklasy, miał okazję prowadzić dzisiejsze gwiazdy polskiego futbolu. W latach 2006-2007 w Zniczu Pruszków, na zapleczu ekstraklasy, miał w drużynie m.in. Roberta Lewandowskiego, Igora Lewczuka, czy Radosława Majewskiego.

O Leszku Ojrzyńskim cała, piłkarska Polska usłyszała jednak dopiero w latach 2011-2013, kiedy Koronę Kielce, uznawaną za jedną z najsłabszych ekip w najwyższej klasie rozgrywkowej, doprowadził do piątego miejsca w tabeli. Jego drużyna imponowała walecznością i dyscypliną taktyczną. Podobnie ma wyglądać gra Arki. Leszek Ojrzyński nie wyobraża sobie, aby zawodnicy nie walczyli i nie biegali, co zarzucali im kibice.

- U mnie sił nie ma dopiero ten, po którego musi przyjechać karetka pogotowia - mówi Leszek Ojrzyński.

W derbach nie będzie mógł wystawić Marcusa da Silvy i Mateusza Szwocha. Zapowiada jednak, że zmian w składzie będzie więcej. Wkrótce chce przyjrzeć się także gdyńskim juniorom i najzdolniejszych z nich nie tylko włączyć do kadry pierwszego zespołu, ale też dawać im szansę na grę.

Derby Trójmiasta coraz bliżej. Piłkarze też już na nie czekają

Dziennik Bałtycki

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki