Trener Tomasz Kaczmarek dał przed meczem jasny sygnał – Lechia pojechała do Warszawy walczyć o zwycięstwo nad Legię. Biało-zieloni pokonali u siebie mistrzów Polski 3:1 i w stolicy marzeniem była powtórka. Stąd na prawej obronie – w miejsce Davida Steca – pojawił się bardzo ofensywnie grający Joseph Ceesay.
CZYTAJ TAKŻE: PKO Ekstraklasa 2021/22. 25 kolejka NA ŻYWO. Tabela, wyniki
Biało-zieloni chcieli zdominować Legię, a w pierwszej połowie długimi fragmentami mieli problem, żeby wyjść z własnej połowy albo utrzymać się przy piłce. Gospodarze zagrali wysokim pressingiem, z którym gdańszczanie kompletnie sobie nie radzili. Przewaga mistrzów Polski była olbrzymia. Dusan Kuciak nie narzekał na brak pracy, a w bardzo dobrym stylu obronił strzały Artura Jędrzejczyka, Macieja Rosołka i Tomasa Pekharta. Fatalne trzy minuty miał Mario Maloca, a jeden z jego błędów zakończył się stratą gola. Długą piłkę zagrał Mateusz Wieteska, a Maloca w bardzo łatwy sposób dał się ograć Pawłowi Wszołkowi, który w sytuacji sam na sam z Kuciakiem spokojnie posłał piłkę do siatki. Chwilę później chorwacki obrońca biało-zielonych znowu zachował się fatalnie, bo w polu karnym podał piłkę idealnie do Josue, który trafił w słupek.
Lechia tylko dwukrotnie zagroziła bramce gospodarzy. Tuż przed stratą gola w niezłej pozycji znalazł się Ilkay Durmus, ale nie próbował podawać do Christiana Clemensa, a strzał z ostrego kąta był niecelny. Tuż przed przerwą bramkarz gospodarzy nie dał się zaskoczyć po strzale Łukasza Zwolińskiego. Liczby mówią wiele jak wyglądała pierwsza połowa spotkania w stolicy. W 20 minucie posiadanie piłki wynosiło 72 do 28 procent dla mistrzów Polski. W strzałach było 12:2 dla Legii, a w celnych 7:1. W bramkach tylko 1:0 dla Legii, ale uczciwie trzeba przyznać, że to był najniższy wymiar kary.
CZYTAJ TAKŻE: Poznajcie zachwycające partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk! GALERIA
Obraz gry w drugiej połowie zmienił się o tyle, że Lechia zaczęła grać mocniej pressingiem i bardziej agresywnie, czego zdecydowanie brakowało w pierwszej połowie spotkania. Inna sprawa, że Legia już nie forsowała tek tempa gry i raczej skupiła się na wyczekiwaniu na błędy ze strony biało-zielonych i okazję do przeprowadzenia skuteczniej kontry. Nie brakowało przerw w pierwszej i drugiej połowie spotkania, kiedy z trybun zajmowanych przez kibiców Legii leciały śnieżki w kierunku piłkarzy z Gdańska. Biało-zieloni próbowali rozgrywać atak pozycyjny, a po jednej z akcji i strzale Clemensa piłkę sprzed bramki wybił głową jeden z obrońców gospodarzy. Legia była bardziej konkretna, bo chwilę później po dośrodkowaniu Wszołka drugiego gola strzałem głową zdobył Tomas Pekhart. Trener Kaczmarek podjął walkę o korzystny wynik i na boisko wpuścił Flavio Paixao, Kacpra Sezonienkę i Macieja Gajosa. I wreszcie pojawiły się sytuacje bramkowe. Richard Strebinger w bramce Legii musiał się wykazać broniąc strzały oddane głową przez Zwolińskiego, a zwłaszcza Michała Nalepę. Biało-zieloni dalej atakowali, ale po zagraniu Jarosława Kubickiego w dobrej sytuacji przestrzelił Gajos. Szczęście uśmiechnęło się do Lechii w 83 minucie, kiedy po zagraniu Durmusa doszło do zamieszania w polu karnym, a w efekcie Zwoliński z metra skierował pikę do pustej bramki. Lechia miała szansę na wyrównanie w doliczonym czasie gry, kiedy Gajos huknął z ostrego kąta z wolnego w poprzeczkę. Biało-zieloni do końca atakowali, ale wyrównującego gola nie udało się strzelić.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?