Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia zagra z Wisłą

Paweł Stankiewicz
Piotr Wiśniewski w ostatnim meczu w Krakowie strzelił zwycięską bramkę dla Lechii
Piotr Wiśniewski w ostatnim meczu w Krakowie strzelił zwycięską bramkę dla Lechii Tomasz Bołt
Czwarty w sezonie, a trzeci w ekstraklasie mecz wyjazdowy czeka piłkarzy Lechii. Gdańszczanie o punkty będą walczyć pod Wawelem z Wisłą Kraków. To spotkanie rozpocznie się w sobotę o godzinie 18 i będzie transmitowane przez Canal+.

Lechia bardzo dobrze sobie radzi w meczach wyjazdowych, czego nie można powiedzieć o spotkaniach rozgrywanych na PGE Arenie. W sobotę zagra w Krakowie, więc można podchodzić do tego spotkania z umiarkowanym optymizmem. Biało-zieloni na wyjeździe jeszcze nie przegrali. W Pucharze Polski pokonali - po dogrywce - pierwszoligową Bogdankę Łęczna, a następnie zwyciężali w spotkaniach ligowych z Pogonią Szczecin i Koroną Kielce.

Wisła to na pewno rywal bardziej wymagający, z bardzo dużym potencjałem. Na razie jednak podopieczni trenera Michała Probierza grają poniżej oczekiwań, a na swoim koncie mają cztery punkty, czyli o dwa mniej niż Lechia. Coraz głośniej mówi się, że mecz z biało-zielonymi to ostatnia szansa Probierza na zachowanie posady. W Krakowie bardzo poważnie podchodzą do sobotniego meczu, a piłkarze przygotowują się podczas zamkniętych treningów.

- Potrzebujemy jednego kroku, żeby się przełamać. Mam nadzieję, że obierzemy właściwy kurs podczas zajęć przeprowadzanych w spokoju i bez postronnych osób - mówi Maor Melikson, lider Wisły. - Po dwóch porażkach jesteśmy głodni zwycięstwa i dla nas najważniejsze będzie przełamanie.

Rywali z Krakowa docenia Krzysztof Bąk, piłkarz biało-zielonych.

- Wisła to silna drużyna. Przegrała ostatnio w Szczecinie, ale to nie był zasłużony wynik. Krakowianie nie byli słabsi, lecz nieraz tak bywa. Jednak suma szczęścia i nieszczęścia na ogół wychodzi na zero. Musimy wyciągnąć wnioski z tego, co Wisła pokazała w Szczecinie, i zagrać skuteczniej niż Pogoń, która w zasadzie wykorzystała wszystko, co mogła.

Bąk ma szansę wrócić do podstawowego składu Lechii, ale na innej pozycji. Podczas treningów próbowany jest nie jako środkowy obrońca, ale jako defensywny pomocnik. W środku pola miałby tworzyć duet z Andreu.

- Nie myślałem o tym i nie licząc wejścia na boisko w meczu w Kielcach, to nie pamiętam, kiedy grałem ostatnio jako defensywny pomocnik - przyznaje Bąk. - Podczas zajęć grałem i jako stoper, i jako pomocnik, ale faktycznie na tej pozycji byłem próbowany w tym pierwszym składzie. Do meczu jeszcze zostało trochę czasu, więc dużo może się przydarzyć. Gdyby do tego doszło, to trzeba pomyśleć, jak się zachowywać na tej pozycji, ale nie powinno być z tym większego problemu.

To nie jedyna zmiana, jaką szykuje trener Bogusław Kaczmarek na mecz z Wisłą. Po fatalnej grze i koszmarnych błędach zaufanie szkoleniowca stracił Vytautas Andriuskevicius. Litwin nie zagra w Krakowie i nieprędko może dostać kolejną szansę od szkoleniowca. Wszystko wskazuje na to, że na tę pozycję - podobnie jak w pierwszym meczu z Polonią Warszawa - wróci Piotr Brożek, który najlepszy okres swojej piłkarskiej kariery miał właśnie grając w zespole Wisły. Zawodnikiem środka pola, odpowiedzialnym za kreowanie gry ofensywnej, może być Mateusz Machaj, który zebrał mnóstwo pozytywnych ocen po meczu z Piastem Gliwice. Na skrzydłach powinni zagrać Ricardinho i Abdou Razack Traore, który narzeka na drobny uraz i w środę nie trenował z całym zespołem. Mocno naciskają na grę młodzi Łukasz Kacprzycki i Kacper Łazaj, który się bardzo korzystnie zaprezentował w meczu rezerw Lechii z Bałtykiem Gdynia. I wydaje się, że ci dwaj piłkarze mają znacznie wyższe notowania u trenera Kaczmarka niż doświadczony Piotr Wiśniewski. Mecze z Wisłą zawsze będą wyjątkowe dla Łukasza Surmy i Pawła Nowaka, którzy zapewne usiądą na ławce rezerwowych. Obaj urodzili się w Krakowie i są wychowankami Wisły.

Lechii w ostatnich latach dobrze się grało z Wisłą w Krakowie. W poprzednim sezonie biało-zieloni wygrali pod Wawelem 1:0, a zwycięskiego gola strzelił Wiśniewski. Sezon wcześniej Lechia poległa aż 2:5, ale wynik jest mylący. Gdańszczanie zagrali wtedy bardzo dobre spotkanie, lecz nie mieli szczęścia do sędziego, Szymona Marciniaka. Przy stanie 1:0 dla Lechii arbiter nie podyktował ewidentnego rzutu karnego dla biało-zielonych, a w końcówce meczu gdańszczanom należała się jeszcze jedna jedenastka. Przyznał za to problematyczny rzut karny dla Wisły i uznał bramkę ze spalonego. W 2010 roku Lechia awansowała do półfinału Pucharu Polski, po zwycięstwie w Krakowie 3:1. Wówczas samobójczą bramkę dla biało-zielonych strzelił Piotr Brożek.

- Wisła, w roli gospodarza, nie może sobie pozwolić na grę zachowawczą - mówi Bąk. - Próbuje grać otwartą piłkę, a my - jak chyba każda drużyna w Polsce - dobrze się czujemy, kiedy możemy kontratakować. Przestrzegałbym jednak przed przesadnym optymizmem. Wisła to naprawdę silna drużyna i musimy zagrać dobrze skoncentrowani. I chociaż ostatnie mecze w Krakowie były dla nas dobre, to jednak uważam, że w sobotę czeka nas jeden z trudniejszych meczów w tym sezonie - dodał piłkarz Lechii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki