Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia w Krakowie zagubiona w defensywie. Sławomir Stempniewski: Karnego być nie powinno

Paweł Stankiewicz, Kraków
Andrzej Banaś/Gazeta Krakowska
Lechia Gdańsk musi się szybko otrząsnąć po porażce z Cracovią. Przed biało-zielonym starcie z mistrzami Polski, Legią Warszawa.

Lechia dobrymi wynikami rozbudziła apetyty kibiców. Sami piłkarze zdawali sobie sprawę z wagi spotkania w Krakowie, bo czwarta wygrana z rzędu mogłaby już w znacznym stopniu przybliżyć drużynę do gry w grupie mistrzowskiej. Zamiast czwartego zwycięstwa, była jednak pierwsza porażka wiosną, trzy stracone gole, w tym pierwsze z gry. Bo do tego spotkania gdańszczanie mieli tylko jedną bramkę po stronie strat, i to z rzutu karnego.

Po niespodziewanej wpadce z Cracovią teraz przed biało-zielonymi bardzo ważny mecz z Legią. A historia pokazuje, że wiedzą, jak wygrywać z mistrzami Polski, więc sobotnie spotkanie T-Mobile Ekstraklasy (15.30) zapowiada się fantastycznie. A doping kibiców dla piłkarzy Lechii będzie w tym spotkaniu bardzo potrzebny.

- Od samego początku wiedzieliśmy, że będziemy się bić do końca, bo po rundzie jesiennej mieliśmy dużą stratę - przyznaje Bąk, który pod nieobecność Sebastiana Mili i Wawrzyniaka w Krakowie pełnił funkcję kapitana zespołu. - W pierwszych meczach wiosny trochę udało nam się nadgonić, ale w naszej sytuacji musimy punktować regularnie. Każdy kolejny mecz jest dla nas najważniejszy i do końca będziemy się bić o górną "8".

A jeszcze przed rozpoczęciem meczu jego rozegranie stanęło pod znakiem zapytania. Po wielu rozmowach Cracovia ostatecznie zdecydowała się przyjąć kibiców biało-zielonych, ale od razu mecz dostał status podwyższonego ryzyka. Wtedy do gry wkroczył wojewoda małopolski i w związku ze zbyt małą liczbą ochroniarzy zagroził, że nie dopuści do rozegrania tego spotkania. Ostatecznie ochroniarze się znaleźli, a mecz mógł się rozpocząć.

I choć Lechia miała przewagę, dłużej utrzymywała się przy piłce, częściej gościła w polu karnym rywali, to zeszła z boiska pokonana. Zapłaciła wysoką cenę za fatalne błędy defensywy, która przecież od początku rundy wiosennej uchodziła za mocny punkt zespołu. Tym razem jednak słabiej zagrali Gerson i Rafał Janicki, Mateusz Możdżeń nie dał tyle jakości co Jakub Wawrzyniak, a Grzegorzowi Wojtkowiakowi nie posłużyło przesunięcie na lewą obronę. Do tego nie pomógł Mateusz Bąk. Nawet jednego punktu nie dały piękne gole Piotra Grzelczaka i Stojana Vranjesa.

- To niebywałe, żeby na wyjeździe strzelić takie piękne dwa gole i przegrać mecz - mówili później lechiści.

Za utratę trzeciej bramki zastrzeżenia były do Mateusza Bąka, który nie wyszedł do dośrodkowania i dał się pokonać Piotrowi Polczakowi.

- To wy, dziennikarze, jesteście od oceniania. Ja te sytuacje analizuję z pierwszym trenerem oraz trenerem bramkarzy - powiedział Bąk na temat straconych bramek.

Inna kwestia to prowadzenie meczu przez sędziego Szymona Marciniaka. Każdy ma prawo do błędu, ale niby najlepszy polski arbiter, jak myli się w meczach Lechii, to pech chce, że na korzyść rywali. Może arbiter z Płocka jest pamiętliwy i ma w głowie uwagi prezesa Lechii Adama Mandziary w przerwie spotkania z Wisłą Kraków. My też jesteśmy pamiętliwi. W tamtym spotkaniu sędzia Marciniak nie chciał dać czerwonej kartki Arkadiuszowi Głowackiemu, choć powinien, ale też nie widział fauli w polu karnym na Kevinie Friesenbichlerze. Pamiętamy przegrany przez Lechię mecz w Krakowie z Wisłą 2:5, w którym sędzia Marciniak nie podyktował karnego, po którym mogło być 2:0 dla biało-zielonych, a tylko on widział jedenastkę dla gospodarzy i uznał bramkę ze spalonego. I teraz ten wymyślony rzut karny dla Cracovii, kiedy to Mateusz Wdowiak, czując oddech Gersona, sam się wywrócił. Może już pora wystąpić z wnioskiem, żeby Marciniak nie sędziował meczów Lechii.

- Ta decyzja była błędna. Nie powinno się dyktować takich karnych. Trudno dopatrzeć się faulu - powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Sławomir Stempniewski, ekspert Canal+.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki