- To spotkanie musieliśmy wygrać. Taki wynik był nam potrzebny. Gole strzelaliśmy w drugiej połowie meczu, choć to w pierwszej części zagraliśmy lepiej - mówi Łukasz Surma, kapitan Lechii. - Przeprowadziliśmy kilka niezłych akcji, stworzyliśmy sobie sytuacje bramkowe. W drugiej połowie nasza gra była bardziej chaotyczna, nie mieliśmy tyle okazji, a jednak zdobyliśmy dwa gole i wygraliśmy to spotkanie.
Duży wkład w taki wynik miał Tomasz Dawidowski, który w drugiej połowie pojawił się na boisku. Pozytywnie wpłynął na grę zespołu, ajego dwie akcje przyniosły gole drużynie biało-zielonych. Najpierw został sfaulowany w polu karnym, a później idealnie podał w kontrze do Abdou Razacka Traore.
- Najważniejsze było to, aby w tym meczu sięgnąć po trzy punkty. I tak się stało. Ja tylko mogę się cieszyć, że miałem swój wkład w odniesienie tego zwycięstwa. Nie przesadzajmy jednak, że odmieniłem grę Lechii. Nie był to mój świetny występ, bo zaraz po wejściu na boisko miałem nieudane zagrania - przyznał "Dawid".
Lechia ma za sobą trzy występy wiosną, w których wyniki osiągnęła przyzwoite. Najpierw były bezbramkowe remisy w lidze z Ruchem Chorzów i w Pucharze Polski z Jagiellonią Białystok, a w niedzielę upragnione zwycięstwo nad Polonią. Z tych wyników jest z pewnością więcej plusów niż minusów. Na pewno problemem było strzelanie gol, bo w dwóch kolejnych meczach biało-zieloni nie potrafili trafić do siatki. W niedzielę się przełamali. Dwa gole strzelił Traore, który z siedmioma trafieniami dołączył do czołówki ligowych snajperów. O dwa trafienia więcej ma prowadzący Andrzej Niedzielan z Korony Kielce. Te gole mają jednak pomóc piłkarzom Lechii się przełamać, aby w kolejnych spotkaniach regularnie trafiali do siatki.
Gdańszczanie dopisali do swojego dorobku cztery punkty w lidzie i awansowali na czwarte miejsce w tabeli. W klubie marzą o europejskich pucharach, a to wciąż jest realne. Tym bardziej że Lechia wciąż liczy się też w Pucharze Polski. Bezbramkowy remis u siebie z Jagiellonią, nie przekreśla szans podopiecznych trenera Tomasza Kafarskiego w rewanżu w Białymstoku. Kolejny plus to skuteczna gra w defensywie. Lechia w trzech meczach wiosennych nie straciła jeszcze gola. Dużo drużynie dało dojście Luki Vućko. Chorwat gra bardzo pewnie, a do tego prezentuje niesamowity spokój w swoich poczynaniach boiskowych.
- To ważne, że nie tracimy goli. Drużynę w końcu buduje się od defensywy. Zresztą w przerwie meczu z Polonią mówiliśmy sobi w szatni, że musimy zagrać na zero z tyłu. Udało się, ale łatwo nie było. W Polonii gra kilku ciekawych zawodników, choć mało znanych. Jest taki Tymiński, o którym nie słyszałem. Chłopak radził sobie dobrze, nie miał kompleksów i widać, że potrafi grać w piłkę - ocenił Surma.
Kapitan Lechii zagrał po raz 349 w ekstraklasie i zajmuje 20 miejsce na liście zawodników, którzy mają najwięcej występów w krajowej elicie.
- Prowadzę statystyki, ale do tego wyniku nie przywiązuję większej wagi. Mam po prostu wyższe ambicje. Czołowa dziesiątka? Jeszcze wyżej, o ile tylko oczywiście mi zdrowie pozwoli - zdradza Surma.
W najbliższym meczu ligowym z Jagiellonią trener Kafarski będzie miał jeszcze mniejsze pole manewru. Nie dość, że w tym sezonie nie zagrają już kontuzjowani Piotr Wiśniewski i Sergejs Kożans, to za cztery żółte kartki musi pauzować Dawidowski. Będzie mógł jednak zagrać cztery dni później w spotkaniu pucharowym z Jagą.
- Czekałem na swoją szansę, aby zagrać dłużej niż kilkanaście minut. Teraz muszę pauzować za kartki. Szkoda. Liga jest tak krótka i jest tak mało meczów, że granie dwa razy w tygodniu absolutnie mi nie przeszkadza - powiedział Dawidowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?