Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia pierwszy raz od dwóch lat odwrócilła losy spotkania

Paweł Stankiewicz, Szczecin
Sebastian Wolosz/Głos Szczeciśski/Polska Press
- Trzeba historię znać, ale nie można nią żyć. Moja zacznie się w sobotę. Piłkarze mają swoje ulubione stadiony i drużyny, ale ja w takie rzeczy nie wierzę - mówił przed meczem Pogoni Szczecin z Lechią Gdańsk trener Portowców Czesław Michniewicz.

Tymczasem właśnie piłkarze Lechii nie żałowali, że z Pogonią przyszło im grać w Szczecinie. Historia, która nie interesowała trenera Michniewicza, pokazywała, że biało-zieloni świetnie czują na stadionie Pogoni. W marcu, w fazie zasadniczej, wygrali 1:0 po golu Sebastiana Mili. W poprzednich sezonach notowali dwa zwycięstwa i remis w meczu, w którym Piotr Wiśniewski nie wykorzystał rzutu karnego, a Pogoń wyrównała w ostatniej minucie. Dla obu zespołów ważny był dobry start w grupie mistrzowskiej, żeby dołączyć do ligowej czołówki, więc Szczecin był dla gdańskiej ekipy odpowiednim miejscem.

Trener Jerzy Brzęczek nie mógł skorzystać ze wszystkich piłkarzy. Kevin Friesenbichler musiał pauzować za nadmiar żółtych kartek, a z powodu urazu w Gdańsku musiał zostać Maciej Makuszewski. Tym razem szansę na prawym skrzydle dostał Mateusz Możdżeń. Szkoleniowiec biało-zielonych podjął też decyzję o zmianie bramkarza i w spotkaniu z Pogonią szansę debiutu w biało-zielonych barwach otrzymał Łukasz Budziłek.

- Łukasz też przyszedł do nas po to, aby bronić. Chcieliśmy dać mu szansę i sprawdzić go w grze. Uznaliśmy, że nadszedł właściwy moment. I jego debiut był udany. Zaznaczam jednak, że Mateusz Bąk miał dobry początek wiosny i to także jego zasługa, że gramy w grupie mistrzowskiej - mówił po meczu Brzęczek.

Mecz nie zaczął się dobrze dla Lechii. Wprawdzie Antonio Colak zmarnował świetną okazję, ale za chwilę to Pogoń objęła prowadzenie. Po rzucie rożnym najpierw pojedynek główkowy przegrał Grzegorz Wojtkowiak, a za chwilę Jakub Wawrzyniak dał się wyprzedzić Łukaszowi Zwolińskiemu, który z bliska wpakował futbolówkę do siatki. Kilka minut później biało-zieloni stracili Wojtkowiaka, któremu uraz nie pozwolił kontynuować gry. Lechia przegrała pierwszą połowę meczu, choć miała dużą przewagę w posiadaniu piłki, i oddała trzy celne strzały przy zaledwie jednym gospodarzy.

- Naszym celem jest gra o czwarte miejsce, które pozwoli zagrać w europejskich pucharach - mówił przed wyjazdem do Szczecina trener Brzęczek. I żeby przybliżyć się do tego gdańszczanie musieli zagrać w drugiej połowie spotkania lepiej i skuteczniej. I tak się stało, a 11 minut wstrząsnęło zespołem Pogoni. I choć po celnym strzale Colaka sędzia słusznie pokazał pozycję spaloną, to za chwilę napastnik biało-zielonych mógł się cieszyć z dziewiątego gola w tym sezonie. Sygnał do ataku dał Stojan Vranjes, który przeprowadził rajd z piłką, a potem świetnie obsłużył Colaka. Trzy minuty później Chorwat dostał podanie od Bruno Nazario i padł w polu karnym sfaulowany przez Mateusza Matrasa. Obrońca Pogoni dostał czerwoną kartkę, a Vranjes nie bez problemów wykorzystał rzut karny. Drużynę Pogoni dobił Gerson wykorzystując podanie Nazario. Dla Gersona to pierwszy gol w barwach Lechii, a Nazario zanotował już asystę w czwartym kolejnym meczu i wyraźnie się rozkręcił. Lechia, wygrywając w Szczecinie, awansowała na szóste miejsce i będzie walczyć o prawo gry w europejskich pucharach.

Trzeba oddać biało-zielonym, że w Szczecinie pokazali charakter. Potrafili wygrać mecz, w którym pierwsi stracili gola. Taka sytuacja przytrafiła się Lechii po raz pierwszy od dwóch lat. Wiosną 2013 roku gdańszczanie wygrali w Łodzi z Widzewem 2:1, przegrywając do przerwy 0:1.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki