MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lechia nie zachwyciła w Chorzowie

Paweł Stankiewicz
Luka Vućko ma za sobą pozytywny debiut w barwach Lechii
Luka Vućko ma za sobą pozytywny debiut w barwach Lechii
Pierwszy punkt w rundzie wiosennej zdobyli piłkarze Lechii. Gdańszczanie zremisowali w Chorzowie z Ruchem, po meczu, który nikogo nie mógł zachwycić. Plus biało-zielonych to czyste konto po stronie strat, minus to brak czystych okazji bramkowych. Początek Lechii jest jednak taki sam jak jesienią. Mecz w Gdańsku na inaugurację sezonu również zakończył się bezbramkowym remisem.

W wyjściowym składzie gdańszczan znalazło się dwóch debiutantów. Na środku obrony partnerem Krzysztofa Bąka był Luka Vućko, a w środku pomocy zagrał Kamil Poźniak. Trzeci z nowych graczy, Lewon Hajrapetjan, był wśród rezerwowych, bo na razie rywalizację na lewej obronie wygrał Vytautas Andriuskevicius. Na ławce gdański szkoleniowiec pozostawił także piłkarzy, którzy zimą długo się leczyli, czyli Ivansa Lukjanovsa i Piotra Wiśniewskiego.

Gdańszczanie źle weszli w to spotkanie, bowiem w ciągu kilkudziesięciu sekund mogli stracić dwa gole. Sebastian Małkowski nie dał się pokonać Sebastianowi Olszarowi, a potem wygrał pojedynek sam na sam z Wojciechem Grzybem. W drużynie z Chorzowa bardzo aktywny był Marek Zieńczuk, który zimą opuścił zespół biało-zielonych. Po akcjach gospodarzy gdański zespół ratowali Małkowski i Krzysztof Bąk. Dopiero po kwadransie Lechia otrząsnęła się z tej przewagi i mecz stał się bardziej wyrównany. Z czasem podopieczni trenera Tomasza Kafarskiego coraz dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nie przynosiło to okazji strzeleckich. W 21 minucie Poźniak wrzucił piłkę w pole karne do Abdou Razacka Traore, ale nikt z gdańszczan nie doszedł do jego podania. Najlepsza okazja Lechii w pierwszej połowie to strzał z rzutu wolnego Traore, po którym Matko Perdijić z problemami złapał futbolówkę. Swoich szans nie wykorzystał także Sazankow.

- Lechia znana jest z tego, że gra trójką zawodników w środku pola i tak jest też w tym spotkaniu. Nie jest nam łatwo wygrać rywalizację. To jest taki mecz, że jeden gol może być rozstrzygający - mówił w przerwie spotkania Zieńczuk.

O ile pierwsza połowa stała na średnim poziomie, to druga była już słaba. Obie drużyny zwracały większą uwagę na defensywę. Były momenty, że Lechia długo utrzymywała się przy piłce, a nawet zamykała gospodarzy na ich połowie, ale z tego kompletnie nic nie wynikało. Było dużo podań, prób dośrodkowań, ale to w żaden sposób nie przekładało się na sytuacje bramkowe. Tych po prostu brakowało. Nie można powiedzieć, że Lechia grała na obronę tego jednego punktu. Trener Kafarski swoimi decyzjami pokazał, że chciał w Chorzowie wygrać. Najpierw za defensywnego Marko Bajicia wpuścił zdecydowanie ofensywnego Pawła Nowaka, a potem do boju rzucił też Lukjanovsa i Wiśniewskiego. Na odnotowanie zasługuje tylko ostry strzał Zieńczuka z pola karnego, po którym piłka poleciała nad poprzeczką.

Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk 0:0

Ruch: Perdijić - Dokić, Grodzicki, Stawarczyk, Bronowicki - Grzyb (76 Janoszka), Szyndrowski, Komac, Zieńczuk - Olszar (59 Piech) - Jankowski (83 Lisowski)

Lechia: Małkowski - Pietrowski, Bąk, Vućko, Andriuskevicius - Bajić (72 Nowak), Surma, Poźniak (78 Lukjanovs) - Traore, Buval, Sazankow (84 Wiśniewski)

Żółte kartki: Pietrowski, Bąk, Wiśniewski (Lechia)

Sędziował: Paweł Gil (Lublin)

Widzów: 5500

Zdaniem trenerów

Waldemar Fornalik, trener Ruchu Chorzów

Żałuję, że nie udało nam się zdobyć trzech punktów. Szczególnie szkoda zmarnowanej sytuacji sam na sam z bramkarzem gdańskiego zespołu przez Wojtka Grzyba na początku spotkania. To był taki mecz, w którym jedna wykorzystana sytuacja mogła dać zwycięstwo. Warunki do grania na pewno były trudne, a pogoda nie pomaga utrzymać wysokiej formy. Jak poprawi się pogoda, to i poziom meczów będzie wyższy. Na pewno jestem zadowolony, że grając w trochę eksperymentalnym składzie, nie daliśmy się Lechii, która w tabeli jest wyżej notowana od nas.

Tomasz Kafarski, trener Lechii Gdańsk

Bardzo się cieszę, że liga wreszcie się zaczęła. Mecz w Chorzowie momentami był ciekawy, ale momentami też słaby. Szkoda, że nie udało nam się zdobyć trzech punktów. Z perspektywy doświadczeń to był najsłabszy Ruch, z jakim do tej pory rywalizowałem. Remis odbieram jednak jako dobrą monetę na rozpoczęcie rundy wiosennej. Brak stuprocentowych sytuacji mojego zespołu wynikał z dobrej postawy obrońców. Nie mieliśmy dogodnych sytuacji w tym spotkaniu, ale ilość wymienionych podań w pobliżu pola karnego świadczy tylko o tym, że i tak mogliśmy bramkę strzelić.

Jak się nie potrafi meczu wygrać, to trzeba umieć go zremisować

Z Łukaszem Surmą, kapitanem Lechii Gdańsk, rozmawia Paweł Stankiewicz

- Ten remis to dla was korzystny wynik?

- Jest niedosyt. Nie cieszyliśmy się po tym meczu. Była szansa wygrać. Jesteśmy taką drużyną, która może się pokusić o zwycięstwo w Chorzowie. Jak się nie potrafi wygrać, to trzeba zremisować. Pamiętam, że takie mecze potrafiliśmy głupio przegrywać.

- Lechia chce jednak walczyć o czołowe miejsca w lidze?

- Dlatego się nie cieszymy. Wszystko się zmienia. Kiedy przychodziłem do Lechii, to wszyscy remis z Ruchem braliby w ciemno. Teraz jest rozczarowanie. To świadczy, że klub się rozwija.

- Czego zabrakło do zwycięstwa?

- Zadecydowały dwie rzeczy. Graliśmy za bardzo jednostajnie, nie było zmiany tempa. Widać było, że jeszcze forma nie jest optymalna. Bardziej to było klepanie w środku boiska. Mieliśmy przewagę, ale wszystko robiliśmy za wolno. Po drugie, brakowało wygranych pojedynków jeden na jeden. Sasza w drugiej połowie chciał lobować bramkarza, a do tej pozycji doszedł, wygrywając taki właśnie pojedynek. Tego musi być więcej.

- Bedi Buval strzelał w sparingach, a w Chorzowie był mało widoczny...

- Też jest trochę winy drugiej linii. Za mało graliśmy bokami, brakowało dośrodkowań, żeby się pokazał.

- Szkoda straty dwóch punktów, bo rywale remisowali.

- To prawda. Widać czarno na białym, że to pierwsza kolejka po trzech miesiącach nicnierobienia. Sparingi, obozy to fajna rzecz, ale z meczami mistrzowskimi nie ma nic wspólnego. Zima to masakra dla piłki nożnej. Drużyny muszą od nowa łapać rytm i formę. Nienawidzę tego okresu. A do tego dalej jest zima. Dla polskiej piłki to wielki problem.

- Już w środę gracie z Jagiellonią w ćwierćfinale Pucharu Polski. To ważny mecz.

- Jak eliminowaliśmy Górnik i ŁKS, to z myślą o pucharze. Premię mamy ustaloną za cel, a nie za kolejną rundę. Jaki to cel? Liczy się tylko Puchar Polski. Po to się gra w tych rozgrywkach. Bardzo poważnie do tego podchodzimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki