Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia najlepsza w Trójmieście. Wygraną z Arką 1:0 obejrzał komplet widzów

Paweł Stankiewicz, Janusz Woźniak
Rozegrane w Gdańsku 34. oficjalne derby Trójmiasta pomiędzy Lechią i Arką obejrzał komplet 11811 widzów. Bilety sprzedane zostały już tydzień przed spotkaniem, jednak kibice byli świadkami bardzo przeciętnego widowiska.

Przeczytaj, jak przebiegał mecz

Na stadionie przy ul. Traugutta zasiadł komplet publiczności. Ponad 11 tysięcy kibiców gospodarzy pewnych piątego derbowego zwycięstwa w ekstraklasie Lechii i około 600 fanów z Gdyni, u których tliła się nadzieja, że fatalna seria musi się kiedyś skończyć, że tu i teraz Arka nie przegra prestiżowego meczu o prymat w Trójmieście.

Pierwszy rzut oka na składy nie wniósł do przedmeczowych oczekiwań nic nowego. Lechia tradycyjnie ustawiona ofensywnie w systemie 1-4-3-3, a Arka zachowawczo 1-4-1-4-1 z przywróconym w ostatnich dniach do zdrowia Maciejem Szmatiukiem i grającym na pozycji defensywnego pomocnika Michałem Płotką. Lechia na fali i po zwycięstwo czy Arka pod prąd oczekiwań faworyta? Na to pytanie odpowiedź miało dać 90 minut gry.

Na pierwszy strzał w tym meczu czekaliśmy 90 sekund. Na 30 metrze przed gdyńską bramką pojedynek z Abdou Traore przegrał Tadas Labukas, ale strzał tego pierwszego był niecelny. Pierwszy kwadrans derbowej potyczki nie przyniósł spodziewanych emocji. Defensywne zasieki gdynian funkcjonowały poprawnie, a z faktu, że Lechia była częściej przy piłce, niewiele wynikało. O dziwno to goście mieli trzy rzuty rożne, przy jednym biało-zielonych. Ale obaj bramkarze nie byli zmuszeni do interwencji.

W 20 minucie w starciu z Marcinem Budzińskim urazu doznał Marko Bajić. Serb został zniesiony z boiska na noszach i od razu zasygnalizowana została zmiana. Bajić jednak wstał i wrócił na boisko. Jednak tylko na kilka minut. Ból nie puścił i w jego miejsce trener Tomasz Kafarski do gry desygnował Piotra Wiśniewskiego, który dał tak dobrą zmianę w spotkaniu z Legią w Warszawie. W zasadzie to było najciekawsze wydarzenie drugiego kwadransa derbowego meczu przy ul. Traugutta. Bo w tym czasie strzałów na bramkę, interwencji bramkarskich i piłkarskich emocji nie było. Można było nawet odnieść wrażenie, że gdynianom udało się przesunąć ciężar gry bardziej do środkowej strefy boiska.

W 32 minucie wreszcie dziennikarze mogli odnotować pierwsze ważne wydarzenie w tych derbach. Deleu oddał celny strzał na bramkę Arki, ale zmierzającą prosto w środek bramki piłkę Norbert Witkowski złapał bez najmniejszych problemów.
36 minuta meczu i wreszcie sytuacja, o której można powiedzieć, że zapachniało golem w derbach. Traore wykorzystał moment zawahania gdyńskich defensorów, wpadł w pole karne, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, aż wreszcie jego uderzenie zablokował Szmatiuk. Niestety, już do końca pierwszej połowy takich sytuacji już nie było pod bramkami obu zespołów. Dość niespodziewanie te pierwsze bezbramkowe 45 minut pokazało, że więcej emocji derbom towarzyszy w mediach i na trybunach niż na boisku, bo pierwsza połowa tego meczu była zwyczajnie nudna.
Co może stać się w drugiej połowie - zastanawiano się na trybunach. Czy Lechia rzuci się do bardziej zdecydowanych ataków, czy potrafi wykorzystać fakt, że obaj środkowi obrońcy Arki mają już żółte kartki, a więc muszą grać bardziej zachowawczo. Czy wreszcie Arce wystarczy konsekwencji taktycznej do 90 minuty, konsekwencji, która paraliżuje wszelkie ofensywne poczynania biało-zielonych.

Już dwie minuty po przerwie Lechia pokazała, że zależy jej na zwycięstwie. Dwójkowa akcja Traore - Bedi Buval omal nie zakończyła się strzałem z bliskiej odległości, ostatecznie zablokowanym przez gdyńskich defensorów. Po chwili po dośrodkowaniu Traore, głową z dziesięciu metrów strzelał Ivans Lukjanovs, ale Witkowski obronił w dobrym stylu. W 51 minucie znowu było groźnie pod bramką żółto-niebieskich. Po składnej akcji Lechii i dobrym podaniu Deleu, strzelał Wiśniewski z 22 metrów, ale wprost w ręce Witkowskiego. Początek drugiej połowy zdecydowanie dla Lechii, która przyspieszyła grę, zaczęła atakować z rozmachem i dążyła do strzelenia gola.

Niestety, tego animuszu wystarczyło podopiecznym trenera Kafarskiego na dziesięć minut. Później gra znowu się wyrównała, a na boisku oglądaliśmy coś, co można nazwać "piłkarskie szachy". Kiedy wydawało się, że Kafarski wzmocni siłę ofensywną potrafiącym strzelać bramki Arce Pawłem Buzałą, gdański szkoleniowiec dokonał innej roszady. Ponad 20 minut gry w derbach otrzymał Tomasz Dawidowski, który zmienił Lukjanovsa. W 68 minucie powinno być 1:0 dla Lechii. Do prostopadłego podania Pawła Nowaka doszedł Traore, ale Witkowski odważnym rzutem pod nogi wygarnął mu piłkę.

Bramka na Traugutta jednak padła! W 78 minucie gdańscy kibice wyskoczyli w górę w geście radości. Lechia miała rzut wolny. Dośrodkowywał Paweł Nowak, a środkowi obrońcy Arki chcieli chyba zrobić miejsce do interwencji Witkowskiemu, bo zrobili kilka kroków w przód, zostawiając wolnego Wiśniewskiego. Witkowski do piłki nie wyszedł, a "Wiśnia" z bliska głową posłał futbolówkę do siatki. Lechia prowadziła 1:0 i była bliska piątego zwycięstwa derbowego na poziomie ekstraklasy.

Stracony gol nie natchnął gdynian do lepszej gry, ale do bardziej bojowej, chociaż niekoniecznie piłkarskiej postawy na boisku. To w jej efekcie doszło do przepychanek piłkarzy obu drużyn, po której arbiter pokazał trzy żółte kartki - dwie piłkarzom Arki i jedną Lechii. A w 86 minucie bezpośrednią czerwoną kartkę, za atak na nogi z tyłu Łukasza Surmy, zobaczył Miroslav Bożok. Arka zatem kończyła mecz w dziesiątkę, chociaż do końca było jeszcze sporo czasu, gdyż sędzia przedłużył trójmiejskie derby aż o sześć minut. Wynik nie uległ już zmianie. Lechia wygrała skromnie, ale za postawę w drugiej połowie meczu, zasłużenie. Choć po derbach, które stały na bardzo przeciętnym poziomie pod względem piłkarskim.

Lechia Gdańsk - Arka Gdynia 1:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Piotr Wiśniewski (78).
Lechia: Kapsa - Deleu, Bąk, Kożans, Wołąkiewicz - Bajić (28 Wiśniewski), Surma, Nowak - Lukjanovs (67 Dawidowski), Buval (90-+1 Pietrowski), Traore.
Arka: Witkowski - Bruma, Rozić, Szmatiuk, Noll - Płotka - Labukas (64 Wilczyński), Budziński (85 Mawaye), Bożok, Glavina - Ivanovski.
Żółte kartki: Buval, Traore (Lechia) oraz Rozić, Szmatiuk, Noll, Ivanovski (Arka).
Czerwona kartka: Bożok (86, Arka).
Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice).
Widzów: 12 000.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki