Dół tabeli coraz bliżej
To miała być spokojna runda wiosenna. Lechia po niezłej jesieni mogła czuć się pewnie w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Wręcz zadawano sobie pytania, czy podopieczni trenera Bogusława Kaczmarka mogą jeszcze włączyć się do walki o europejskie puchary. W końcu drużyna jesienią spisywała się bardzo dobrze, a to rozbudziło nadzieje. Niestety, wiosną jest już tylko popadanie w marazm i beznadzieję. A biało-zielonych na boisku cechuje głównie chaos. Drużyna gra źle, bez pomysłu, a momentami też bez szczęścia. To wszystko ma wpływ na wyniki i miejsce w ligowej tabeli. A to jest coraz gorsze.
Na początku rundy rewanżowej trudno było wyobrazić sobie Lechię walczącą o utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie, a dziś taka opcja wydaje się coraz bardziej prawdopodobna. Lechia jest jednym z najsłabszych zespołów ligowych na wiosnę. Liczby nie kłamią. Po rundzie jesiennej biało-zieloni mieli 17 punktów przewagi nad Podbeskidziem. Po dziewięciu meczach w tym roku z tej zaliczki zostało już tylko osiem. A przecież przed nami jeszcze sześć kolejek i wiele może się wydarzyć, tym bardziej że drużyna z Bielska-Białej jest na fali. A przed Lechią mecz w Warszawie z Legią i z taką grą to raczej trzeba się martwić, żeby w stolicy nie było pogromu. W przypadku porażki Lechii i jednoczesnego zwycięstwa Podbeskidzia z Zagłębiem Lubin przewaga biało-zielonych zmaleje do pięciu punktów i wówczas gdańszczanie poczują już nóż na gardle. I tak z lekkiego, spokojnego sezonu, w którym ogrywana ma być młodzież, może wyjść nerwowa walka o utrzymanie w lidze. I dobrze by było, aby piłkarze Lechii szybko to sobie uzmysłowili i zaczęli walczyć o punkty, i przestali popełniać dziecinnie proste błędy.
- W meczu z Podbeskidziem popełnialiśmy błędy jak z elementarza - nie ukrywał trener "Bobo" Kaczmarek.
Nerwy kibiców też już są na skraju wyczerpania. Podczas ostatniego spotkania zdenerwowani zaczęli już skandować: "Lechia grać, k... mać" i "Co wy robicie? Wy naszą Lechię hańbicie".
To już ostatni dzwonek, aby wyciągnąć wnioski i zacząć zdobywać punkty. Bo łatwo obudzić się z ręką w nocniku, a wówczas mecz w Gdańsku z GKS Bełchatów (25 maja) urośnie do rangi najważniejszego w rundzie wiosennej. Można tego uniknąć, bo Lechia jednak ma na koncie 30 punktów i tak naprawdę niewiele jej brakuje, aby nie martwić się o ligowy byt. Trzeba jednak te punkty zdobywać, a w dziewięciu meczach wiosennych gdańszczanie dopisali ich do swojego dorobku zaledwie siedem.
Gol wychowanka
Trudno o pozytywne akcenty po tak słabym meczu Lechii jak ten z Podbeskidziem. Pozostaje się tylko cieszyć z tego, że bardzo ładnego gola strzelił 17-letni wychowanek Lechii Przemysław Frankowski, który efektownym uderzeniem głową wykorzystał dośrodkowanie Deleu.
- Cieszę się, że po raz drugi zagrałem w pierwszym zespole i strzeliłem gola w ekstraklasie. Trudno jednak o radość, bo przegraliśmy mecz. Nie wiem, co się dzieje. Musimy porozmawiać między sobą, bo sytuacja robi się coraz mniej ciekawa - przyznał Frankowski.
Wyraźnie zdenerwowany po meczu był szkoleniowiec biało-zielonych.
- Na pewno zagraliśmy słabiej niż we Wrocławiu, ale to nie znaczy, że powinniśmy przegrać. Mieliśmy swoje szanse, a rywale oddali 2,5 strzału i wygrali mecz. Przy pierwszej bramce moi zawodnicy zapomnieli, że Mikołaj jest dopiero 6 grudnia - powiedział Kaczmarek.
Za to gości nie opuszczał dobry humor.
- Po raz drugi wygrałem na PGE Arenie. Tak jak Vicente del Bosque - śmiał się Czesław Michniewicz, trener Podbeskidzia. - Dla mojego zespołu to było wielkie spotkanie pod względem charakteru, odpowiedzialności i zaangażowania. Odbudowaliśmy nadzieje na utrzymanie w lidze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?