Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk zmieniła trend i stawia na swoich. Z Polakami po europejskie puchary? [SONDA]

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polskapresse
Piłkarze Lechii Gdańsk są bez wątpienia rewelacją początku sezonu w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy. Biało-zieloni nie byli typowani wśród drużyn, które walczyć będą o czołowe miejsca w lidze, ale wyraźnie służy im optymizm trenera Michała Probierza, który powtarza, że rywale to tacy sami ludzie, a Piast Gliwice pokazał w poprzednim sezonie, że można skutecznie walczyć w rozgrywkach ekstraklasy. I ta większa wiara w siebie przynosi efekty. Lechia po sześciu kolejkach jest wiceliderem T-Mobile Ekstraklasy i jednym z trzech zespołów, który nie przegrał jeszcze meczu.

Trenerzy mają różne filozofie drużyny. Tomasz Kafarski, prowadząc Lechię, też budował zespół mogący zakwalifikować się do europejskich pucharów. Jemu tak sztuka jednak się nie udała, choć grał z biało-zielonymi w półfinale Pucharu Polski, a w sezonie 2010/11 drużyna z Gdańska do ostatniej kolejki ligowej miała szanse na to, aby pokazać się w Europie. Kafarski miał jednak większy budżet transferowy i mógł odważniej szukać wzmocnień w Europie. W składzie Lechii wówczas mało było zawodników z regionu, a klubowej młodzieży praktycznie w ogóle nie było widać. Epizody zaliczał tylko Damian Szuprytowski.

Chcesz więcej sportowych emocji? Polub nasz profil sportowy na Facebooku!



Z wychowanków Lechii regularnie grali tylko Marcin Pietrowski i Tomasz Dawidowski, a kilkadziesiąt minut jesienią zaliczył Marek Zieńczuk, z którego później szkoleniowiec biało-zielonych zrezygnował. Z zawodników z regionu na boisku pojawiali się tylko Sebastian Małkowski i Piotr Wiśniewski. Reszta kadry to była armia zaciężna, w tym wielu piłkarzy zagranicznych.

Właśnie na obcokrajowcach siłę Lechii starał się budować Kafarski. Przez cały sezon w kadrze Lechii przewinęli się Vytautas Andriuskevicius, Deleu, Sergiejs Kożans, Marko Bajić, Abdou Razack Traore, Bedi Buval, Ivans Lukjanovs, Aleksandr Sazankow, Lewon Hajrapetjan i Luka Vućko. To aż dziesięciu graczy zagranicznych, a wyniku sportowego brak. Zresztą później do Gdańska trafiali też tacy zawodnicy jak Fred Benson czy Josip Tadić, ale i oni Lechii nie zbawili. I tak naprawdę gwiazdą był tylko Traore, który na pewno i dziś przydałby się Lechii, biorąc tylko pod uwagę jego walory piłkarskie.

Zobacz jak Lechia pokonała Zagłębie



Probierz prowadzi Lechię wedle własnej filozofii i ta na razie okazuje się być trafiona.

- Będę chciał opierać zespół Lechii na polskich piłkarzach oraz na wychowankach - zapowiedział, kiedy przejął zespół biało-zielonych po trenerze Bogusławie Kaczmarku, który odważnie zaczął sięgać po młodych zawodników z zespołów juniorskich w Lechii.

I te liczby się odwróciły, choć pewnie nieco z konieczności i braku pieniędzy na kontraktowanie drogich piłkarzy. Patryk Sobczak, Przemysław Frankowski, Maciej Kostrzewa, Kacper Łazaj, Marcin Pietrowski czy Adam Duda - to sześciu wychowanków Lechii, którzy są w kadrze pierwszego zespołu. Do tego śmiało można dodać Mateusza Bąka (wychowanek Jantara Pruszcz Gdański) czy Jarosława Bieniuka (Ogniwo Sopot), którzy do Lechii trafili w wieku juniorskim i w tym klubie nabierali szlifów.

Ponadto przecież w kadrze są Kacper Rosa, Paweł Dawidowicz, Przemysław Czerwiński, Łukasz Kacprzycki, Bartłomiej Smuczyński i do niedawna Damian Kugiel, którzy byli wypatrzeni przez skautów biało-zielonych w różnych regionach, sprowadzeni do drużyn juniorskich, skąd dalej trafili do kadry pierwszego zespołu. Do tego dochodzą Sebastian Małkowski i Wojciech Zyska, obaj pochodzący ze Sztumu, a sprowadzeni do seniorskiej drużyny Lechii czy pochodzący ze Starogardu Gdańskiego, Piotr Wiśniewski. Wychowankowie i piłkarze wywodzący się z regionu są bardziej związani z klubem i Probierz dobrze o tym wie.

I dziś w kadrze Lechii mamy już tylko trzech graczy zagranicznych, a to pokazuje jak na przestrzeni trzech lat zmieniły się proporcje. Zostali tylko tacy gracze, którzy mogą coś wnieść do gry drużyny. Czyli Brazylijczyk Deleu na prawej obronie, świetny technicznie Japończyk Daisuke Matusi oraz ambitny i zawsze uśmiechnięty Christopher Oualembo z Demokratycznej Republiki Konga. Tylko ten ostatni z graczy zagranicznych nie ma pewnego miejsca w podstawowej "11" biało-zielonych.

Probierz bez wahania pożegnał się z Mohammedem Rahouim, Lewonem Hajrapetjanem, Julianem Ripolim i Marko Bajiciem. Traore sam nie przedłużył kontraktu, a Ricardinho został wykupiony przez Sheriff Tiraspol z Mołdawii za 350 tysięcy euro, które Brazylijczyk miał wpisane w umowie jako kwotę odstępnego.

Obecny szkoleniowiec biało-zielonych udowadnia, że tak budowana drużyna może odnosić sukcesy. Wprawdzie do zakończenia sezonu jeszcze daleko, a przed Lechią bardzo długa droga do europejskich pucharów, to Probierz obrał właściwy kurs, aby w ciągu dwóch lat dotrzeć do celu. A stawianie na zdolną młodzież będzie procentować, bo ci zawodnicy nabiorą doświadczenia, ogrania i będą coraz więcej dawać Lechii. Bardziej będzie im zależeć na grze dla Gdańska, przed rodzinami i znajomymi niż obcokrajowcom sprowadzanym za spore pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki