Przed meczem w Mielcu piłkarze obu drużyn deklarowali otwartą i ofensywną grę. Tymczasem większość pierwszej połowy toczyła się w środkowej strefie boiska. Słabo w zespole Lechii prezentowali się Ariel Borysiuk i Daniel Łukasik, więc gracze Termailki łatwo przejmowali piłkę. Biało-zieloni prezentowali się bardzo słabo także w ofensywie. Nie potrafili przeprowadzić żadnej składnej akcji, przegrywqali większość pojedynków jeden na jeden. Dopiero w ostatniej minucie tej części spotkania Lechia oddała dopiero pierwszy celny strzał na bramkę rywali, choć to bardziej było podanie głową przez Gersona do bramkarza zespołu z Niecieczy.
Znacznie groźniejsze były akcje Termaliki, ale Dawid Plizga pokazał jak mozna marnować dobre okazje bramkowe. Jeszcze strzał z rzutu wolnego był naprawdę dobry, ale Marko Marić popisał się udaną interwencją. Potem jednak Plizga jeszcze raz przegrał pojedynek z Mariciem, a w kolejnych dwóch sytuacjach nie trafił w bramkę.
Thomas von Heesen, trener Lechii, był wyraźnie poirytowany grą swoich podopiecznych. Już podczas pierwszj połowy zniecierpliwiony kiwał głową po kolejnych beznadziejnych zagraniach Łukasika i w drugiej połowie Daniela zastąpił na boisku Aleksandar Kovacević. Kiedy na początku drugiej połowy Michał Chrapek, pod nosem szkoleniowca, fatalnie podał piłkę do tyłu do rywala w akcji ofensywnej, reakcja też była natychmiastowa. Trener von Heesen natychmiast przywołał Peszkę, który zastąpił debiutującego Chrapka w oficjalnym meczu gdańskiego zespołu.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Termalica wprawdzie strzeliła bramkę, ale Wojciech Kędziora był na pozycji spalonej i ten gol nie został uznany. Lechia wyraźnie nie miała pomysłu na sforsowanie defensywy Termaliki. Do tego grała zbyt wolno i przewidywalnie, a w taki sposób trudno stworzyć poważniejsze zagrożenie pod bramką rywala. Skończyło się na jednej akcji Grzegorza Wojtkowiaka, po której do pozycji strzeleckiej doszedł Milos Krasić, ale nie zdołał pokonać Sebastiana Nowaka.
Na ostatnie minuty spotkania na boisku pojawił się Sebastian Mila, który w poprzednim meczu nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych. I właśnie ten piłkarz był jednym z bohaterów jednej z ostatnich akcji spotkania. Mila zagrał piłkę w pole karne do Jakuba Wawrzyniaka, ten odegrał do Sławomira Peszki, który zdaniem sędziego był faulowany. Rzut karny pewnym strzałem na bramkę zamienił Grzegorz Kuświk, który strzelił czwartego gola w tym sezonie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?