Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk wygrała z Pogonią w Szczecinie 2:0!

Paweł Stankiewicz
Piłkarze Lechii zapowiadali, że jadą do Szczecina zrehabilitować się za porażkę z Polonią Warszawa, że mogą grać lepiej. I słowa dotrzymali. Lechia, grając naprawdę dobrze w drugiej połowie, zasłużenie wygrała z Pogonią 2:0.

Bogusław Kaczmarek, trener Lechii, wyraźnie się zdenerwował grą zespołu w meczu z Polonią Warszawa. Szkoleniowiec zapowiadał, że zmiany muszą być i tak było. Do Szczecina nie pojechali kontuzjowani Piotr Wiśniewski i Piotr Brożek, a w podstawowej jedenastce "Bobo" Kaczmarek zmienił pół składu. W defensywie zagrali Rafał Janicki i Jarosław Bieniuk. Ten ostatni jako kapitan biało-zielonych. Jako defensywni pomocnicy zagrali Andreu i Marcin Pietrowski, a miejsce na ławce rezerwowych zajął Łukasz Surma. W poprzednim sezonie trener Paweł Janas też posadził Surmę na ławce. Od początku spotkania na boisku pojawili się też Mateusz Machaj i Łukasz Kacprzycki, dla którego to był debiut w ekstraklasie. Młody zawodnik Lechii przekonał się, że jeszcze dużo musi się uczyć. Grał niedokładnie, a przed końcem pierwszej połowy opadł z sił.

Przed tym meczem gorsze nastroje na pewno były w zespole biało-zielonych. To Lechia była po inauguracyjnej porażce, a Pogoń po efektownym zwycięstwie. Cztery strzelone gole w meczu z Zagłębiem budziły respekt, ale Pogoni grało się o tyle łatwiej, że lubinianie atakowali i nadziali się na trzy zabójcze kontry. Trener Kaczmarek wyciągnął wnioski i jego podopieczni nie zagrali w Szczecinie aż tak ofensywnie. Biało--zieloni grali uważnie i szukali swoich okazji na zaskoczenie defensywy rywali. Pogoń w pierwszej połowie niczym nie imponowała. Gospodarze przeprowadzili dwie, trzy groźne akcje, ale żadnej z nich nie zakończyli celnym strzałem. Gdańszczanie z minuty na minutę widzieli, że przeciwnik nie jest wcale taki straszny. Znowu miło było patrzeć na grę Abdou Razacka Traore, przez którego przechodziły niemal wszystkie ofensywne akcje zespołu. To Traore oddał jedyny celny strzał w pierwszej połowie meczu, ale Radosław Janukiewicz znakomicie odbił piłkę zmierzającą pod poprzeczkę bramki. Razack próbował też głową zaskoczyć bramkarza rywali, po dobrym zagraniu Lewona Hajrapetjana. Wydaje się też, że najlepszy piłkarz Lechii był faulowany w polu karnym, ale sędzia nakazał grać dalej. Goli nie było w pierwszej połowie, ale gra biało-zielonych była poprawna.

- Czy powinien być karny dla Lechii? Sędzia nie gwizdnął, więc nie ma czego komentować - mówił w przerwie meczu Janukiewicz. - Pierwsza połowa była wyrównana, ale wierzę, że w drugiej części zdobędziemy zwycięskiego gola.

Wzmocnieniem formacji obronnej gdańszczan był Bieniuk, który choć jest wychowankiem Lechii, to w tym zespole zagrał dopiero po raz pierwszy w ekstraklasie.

- Tak miało być, żeby uporządkować grę w defensywie. Musimy jeszcze poprawić te błędy, które nam się przytrafiły. Na pewno nie przyjechaliśmy do Szczecina po remis. Chcemy wygrać ten mecz - jasno deklarował Bieniuk.

I jego słowa potwierdziły się w drugiej połowie spotkania, kiedy faktycznie to Lechia była stroną dominującą i więcej robiła na boisku, żeby sięgnąć po trzy punkty. Zresztą gracze gospodarzy oddali tylko jeden celny strzał, a w takiej sytuacji trudno myśleć o korzystnym wyniku. W zespole biało-zielonych na boisku pojawił się Ricardinho, dla którego był to debiut w Lechii. Pokazał, że ma spore możliwości, żeby dobrze grać w piłkę. Postacią numer jeden był jednak Traore. Wreszcie był to ten sam Razack, którego pamiętamy z pierwszego sezonu w biało-zielonych barwach. Uśmiechnięty, walczący, czarujący techniką. Było widać, że chce mu się grać i piłka sprawia mu radość. To od jego gry uzależnione były ofensywne akcje Lechii. Reprezentant Burkina Faso wywiązał się ze swoich zadań wzorowo. Traore błysnął w 57 minucie, kiedy ograł obrońców Pogoni, nie zdołał go powstrzymać Maciej Dąbrowski, a Razack pewnie posłał piłkę do siatki.

- Biorę tego gola na siebie. Powinienem wcześniej przerwać akcję. Szkoda tej porażki, bo mieliśmy kilka akcji w polu karnym rywali, w których zabrakło szczęścia - mówił stoper Pogoni.

Lechia kontrolowała wydarzenia na boisku i mogła podwyższyć wynik, ale po dobrym podaniu Traore świetnej sytuacji nie wykorzystał Ricardinho. Gdańszczanie dobili jednak rywala. W doliczonym czasie gry akcję gospodarzy przerwał Ricardinho, a kontrę świetnie wyprowadził Surma. Pomocnik Lechii podał do Piotra Grzelczaka i choć jego strzał obronił Janukiewicz, to dobitka kończącego akcję Surmy była już skuteczna i blisko 900 kibiców Lechii w sektorze dla gości mogło zacząć fetować zwycięstwo.

- Musieliśmy coś zmienić i to przyniosło efekty. W pierwszej połowie były szanse, ale brakowało szczęścia. Wiedzieliśmy, że Pogoń jest groźna z kontry, ale dobrze odrobiliśmy zadanie domowe - powiedział trener Kaczmarek.

Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 0:2 (0:0)

Bramki: 0:1 Abdou Razack Traore (57), 0:2 Łukasz Surma (90+2)

Pogoń: Janukiewicz - Hricko (81 Djousse), Hernani, Dąbrowski, Frączczak - Bonin, Rogalski, Golla (46 Akahoshi), Edi Andradina, Kolendowicz (69 Lewandowski) - M. Traore

Lechia: Buchalik - Janicki, Madera, Bieniuk, Hajrapetjan - Andreu (73 Surma), Pietrowski - Kacprzycki (46 Ricardinho), R. Traore, Machaj (58 Grzelczak) - Rasiak

Żółte kartki: Hernani (Pogoń) oraz R. Traore, Andreu, Pietrowski, Surma (Lechia)

Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków)

Widzów: 10 000

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i w sierpniu korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki