Medal był marzeniem Lechii, choć zadanie od początku wydawało się trudne. Zwłaszcza przy tak dużych problemach ze zdobywaniem punktów w meczach wyjazdowych. Wygrana w spotkaniu z Wisłą miała jednak pozwolić na zachowanie kontaktu z rywalami. Tak się jednak nie stało. Biało-zieloni zagrali bardzo słabo w drugiej połowie i stracili cenne dwa punkty. Czołówka PKO Ekstraklasy już odjechała, a strata Lechii do trzeciego Lecha Poznań wynosi już osiem punktów. To dużo i bardzo trudno będzie to odrobić.
CZYTAJ TAKŻE: Lechia Gdańsk - Wisła Kraków. Byliście na meczu? Znajdźcie się na zdjęciach!
- Remis z Wisłą jest dla nas jak porażka. Nie możemy u siebie prowadzić i dać sobie strzelić w końcówce meczu gola drużynie, która jest w kryzysie. Powinniśmy pójść za ciosem, zdobyć kolejne bramki i rozstrzygnąć mecz - mówi Łukasz Zwoliński, strzelec gola dla biało-zielonych w spotkaniu z „Białą Gwiazdą”. - Jest duże rozgoryczenie i wkurzenie w szatni. Wszyscy siedzieli źli, jakbyśmy przegrali 0:3. Powiedzieliśmy sobie kilka męskich słów. Wiemy jaka jest sytuacja, czwarte miejsce praktycznie da grę w Europie, a taki jest nasz cel. Takimi meczami nie pomagamy sobie, musimy je wygrywać.
Trener Tomasz Kaczmarek zwrócił uwagę na postawę liderów. To od nich wymaga najwięcej.
- W trudnych momentach było za mało odwagi i odpowiedzialności. Próbujemy przepchnąć mecz. Oczekuję dużo więcej od liderów zespołu. My 15 razy od stoperów podawaliśmy do Dusana Kuciaka, który zagrywał długą piłkę, bo nikt jej nie chciał - mówił szkoleniowiec biało-zielonych.
CZYTAJ TAKŻE: Oceniamy piłkarzy Lechii za mecz z Wisłą. Dużo słabych punktów u biało-zielonych
- W drugiej połowie graliśmy chaotycznie, za dużo piłek wybijaliśmy zamiast rozgrywać. Nie chcę mówić, że liderzy się pochowali, bo tak nie jest. Każdy chce być liderem i ciągnąć zespół do przodu, bo wiemy, jakie mamy aspiracje. Nikomu nie można odmówić pasji i zaangażowania. Chcemy grać jak po przyjściu trenera Kaczmarka i będziemy to robić. Wierzę w naszą drużynę - zapewnia Zwoliński.
To nie oznacza, że Lechia nie ma już o co grać w tym sezonie, bo zajmuje czwarte miejsce, które może dać prawo gry w europejskich pucharach. Do tego potrzeby jest jeden warunek - Lech Poznań albo Raków Częstochowa musi sięgnąć po Puchar Polski. W półfinale Lech zagra na wyjeździe z trzecioligową Olimpią Grudziądz, a świetnie spisujący się Raków podejmie borykającą się z dużymi problemami Legię Warszawa. Zatem finał Lech - Raków jest bardzo realny i jeśli tak zakończą się mecze półfinałowe, to jasne się stanie, że czwarte miejsce da pucharową promocję. Biało-zieloni muszą jednak zacząć grać znacznie lepiej, a rywale nie śpią. Tylko jeden punkt mniej niż gdańszczanie ma Radomiak, a cztery punkty traci Górnik Zabrze, który poczyna sobie coraz śmielej. W dobrej formie od początku roku jest Lukas Podolski, który napędza zespół ze Śląska. W zespole Lechii jest potencjał, ale jeśli piłkarze marzą o grze w pucharach, to muszą zacząć grać tak, jak zaraz po przyjściu trenera Kaczmarka. Sami sobie zdają sprawę z tego, bo w szatni Lechii było głośno po meczu.
- Każdy z nas jest zły, a w szatni było dość ostro. W poprzednich meczach u siebie w tym roku wygrywaliśmy, ale nikt nie mówił, że gramy super. Jeśli zagramy na swoim poziomie, to ciężko nas dopaść - podsumował Rafał Pietrzak, obrońca biało-zielonych.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?