Lechia Gdańsk traciła i zdobywała punkty w niesamowitych okolicznościach. Suma szczęścia równa się zero?

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Fot. Przemysław Świderski
Lechia Gdańsk nie raz w tym sezonie zadbała o emocje do końca meczów. Raz na tym zyskiwała, innym razem traciła.

Po wznowieniu ligowej rywalizacji w PKO Ekstraklasie piłkarze Lechii dwukrotnie byli w trudnej sytuacji, z której potrafili wyjść obronną ręką. W całym sezonie tak było częściej i nie zawsze mecze kończyły się po myśli trenera Piotra Stokowca i jego podopiecznych.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk ZDJĘCIA

Pierwszym takim meczem były derby Trójmiasta z Arką w Gdyni. Lechia prowadziła 2:0 po golach Flavio Paixao i Artura Sobiecha. Arka złapała kontrakt po trafieniu Michała Nalepy, a już w dziewiątej minucie doliczonego czasu gry wyrównał Marko Vejinović i w ten sposób biało-zieloni stracili dwa punkty. Podopieczni trener Stokowca 2:0 prowadzili także we Wrocławiu ze Śląskiem po dwóch trafieniach Flavio Paixao. Jednak i w tym spotkaniu zdobyli tylko jeden punkt. Najpierw kontaktową bramkę strzelił Krzysztof Mączyński z rzutu karnego, a w doliczonym czasie gry wyrównał Michał Chrapek. Lechia boleśnie wspomina też starcie z Zagłębiem w Lubinie, w którym świetnie grali Conrado i Jaroslav Mihalik. W 55 minucie było już 4:2 dla biało-zielonych, a jednak mecz zakończył się remisem 4:4, a gola na wagę punktu dla Zagłębia strzelił Bartosz Białek w 83 minucie spotkania. Przykra była też porażka w Krakowie z Cracovią 0:1. Z przebiegu gry był to mecz na remis, ale w doliczonym czasie zwycięskiego gola dla "Pasów" strzelił Pelle van Amersfoort.

CZYTAJ TAKŻE: Seksowne polskie sportsmenki ZDJĘCIA

Lechia jednak nie tylko traciła punkty w taki sposób, ale potrafiła je też zdobywać odwracając losy meczów. Tak było chociażby w Kielcach, gdzie biało-zieloni prowadzili po golu Flavio Paixao, ale później wyrównał Michal Papadopulos. Zanosiło się na stratę dwóch punktów, ale w 89 minucie zwycięskiego gola dla gdańskiego zespołu strzelił Maciej Gajos. No i wreszcie te dwa pamiętne spotkania już po wznowieniu rozgrywek PKO Ekstraklasy. Najpierw derby Trójmiasta, które zaczęły się dobrze dla podopiecznych trenera Stokowca, ale później to Arka dwukrotnie obejmowała prowadzenie i na kilka minut przed końcem spotkania było 3:2 dla zespołu z Gdyni. Jednak w 87 minucie wyrównał Łukasz Zwoliński, a w doliczonym czasie gry zwycięskiego gola dla Lechii strzelił Flavio Paixao z rzutu karnego. W Zabrzu z Górnikiem biało-zieloni przegrywali 0:2 do 79 minuty, ale wtedy kontaktową bramkę zdobył Zwoliński i ten sam piłkarz uratował punkt dla Lechii w 87 minucie spotkania.

Cztery rzuty karne, samobój, nieuznany gol i zwycięskie trafienie w 6. minucie doliczonego czasu

Gazeta Lubuska. Międzyrzecz. Freestyle football na Orliku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki
Dodaj ogłoszenie