MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk straciła pierwsze gole, ale gdańska twierdza trwa

Paweł Stankiewicz
Fot. Karolina Misztal
Biało-zieloni po remisie w piątek z Wisłą Kraków 2:2 wciąż pozostają w grze o miejsce gwarantujące start w kwalifikacjach Ligi Europy.

Jerzy Brzęczek, trener Lechii Gdańsk, nie ma łatwego życia. Drużyna gra w grupie mistrzowskiej, walczy o europejskie puchary, a co mecz szkoleniowiec musi kombinować ze składem ze względu na urazy najważniejszych graczy. W Szczecinie nie mógł zagrać Maciej Makuszewski, a w trakcie pierwszej połowy boisko musiał opuścić Grzegorz Wojtkowiak. I przed spotkaniem z Wisłą to występ prawego obrońcy stał pod dużym znakiem zapytania.

- Borykałem się z urazem dłuższy czas. Zagrałem i wszystko jest dobrze z moim zdrowiem. W piłce nożnej są urazy i uraziki i na niektóre dolegliwości potrzeba czasu. Na szczęście zdążyliśmy na Wisłę - mówił Grzegorz po meczu.

Za to próżno było szukać na boisku Rafała Janickiego, dla którego dotkliwy okazał się uraz pleców. Szkoda, bo "Kazek" być może nie dopuściłby do utraty tych dwóch bramek. Za niego - na początku - na środku obrony ustawiony był Ariel Borysiuk, ale szybko zamienił się pozycjami ze Stojanem Vranjesem. Bośniak dobrze spisał się w pierwszej połowie, ale jak w drugiej Wisła zaatakowała, to już się pogubił. Przy pierwszym golu Vranjes odpuścił krycie Rafała Boguskiego, a w drugiej akcji od jej rozpoczęcia całkowicie się pogubił. I trudno mieć do niego wielkie pretensje, bo w Lechii zagrał na środku obrony po raz trzeci, w tym raz w meczu sparingowym. Na szczęście uraz Janickiego nie jest poważny i utalentowany środkowy obrońca ma już zagrać w środowym spotkaniu z Górnikiem w Zabrzu.

- Koledzy mnie chwalili, że jak na brak doświadczenia na tej pozycji, to zagrałem dobrze. Ja jednak nie czułem się pewnie. Nic nie wiem o grze na tej pozycji i mam nadzieję, że po raz ostatni zagrałem jako środkowy obrońca - szczerze powiedział Vranjes.

Sam mecz na PGE Arenie był znakomity.

- Jak nie z polskiej ligi - mnożyły się opinie.

- Zapachniało Europą - przyznał Maciej Makuszewski, strzelec pierwszego gola dla biało-zielonych w tym meczu.

W pierwszej połowie zdecydowanie dominowała Lechia, ale w drugiej to Wisła miała więcej okazji do strzelenia bramki. Piłkarze z Krakowa byli rozczarowani wynikiem.

- Mogliśmy wygrać i Lechia już by nam nie zagroziła w lidze - żałował zdenerwowany Semir Stilić.

Wisła przyjechała do Gdańska zdeterminowana i choć w pierwszej połowie nie grali najlepiej, to nadrabiali agresją. Celowali zwłaszcza Łukasz Burliga, Dariusz Dudka, Maciej Sadlok i Arkadiusz Głowacki.

- Mogłem dostać trzy żółte kartki - żartował Dudka.

- Była twarda walka. Bolą plecy i noga. Takie jest moje życia jaka napastnika, ale nie mam do nikogo pretensji - powiedział Antonio Colak, najlepszy strzelec Lechii w sezonie.

Colakowi w tym meczu brakowało skuteczności. W pierwszej połowie zmarnował dwie szanse, a na początku drugiej - po dograniu Makuszewskiego - nie wykorzystał idealnej okazji na 2:0. Wisła mogłaby się nie podnieść. I choć mecz zakończył się remisem 2:2, a biało-zieloni stracili pierwsze gole u siebie w tym roku, to twierdza PGE Arena nie została zdobyta.

- Żal tej sytuacji z drugiej połowy, ale nie była dla mnie łatwa. Obok mnie był obrońca Wisły i nie widziałem piłki, która szybko leciała. Może byśmy wygrali, gdybym strzelił. Pierwsza połowa była najlepsza w naszym wykonaniu, a nie wygraliśmy meczu, bo w drugiej już tak nie graliśmy - przyznał Chorwat.

Lechia strzeliła siedem goli w trzech ostatnich meczach, ale wygrała tylko jeden z nich.

- Wolałem wcześniejsze 1:0. Mówiłem, że to fantastyczny wynik - powiedział Sebastian Mila, kapitan Lechii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki