Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk rozbita w Krakowie przez Wisłę! Fatalne błędy i pudło Marco Paixao z karnego

Paweł Stankiewicz, Kraków
Wisła - Lechia
Wisła - Lechia Anna Kaczmarz / Dziennik Polski /Polska Press
Lechia zawiodła w Krakowie na całej linii i w pełni zasłużenie przegrała z Wisłą 0:3. W drugiej połowie Marco Paixao zmarnował rzut karny.

Taka gra po prostu nie przystoi liderowi Lotto Ekstraklasy i jednemu z głównych kandydatów do mistrzostwa Polski. W pierwszej połowie Lechia grała po prostu bardzo źle poczynając od defensywy, a kończąc na ofensywie. Biało-zieloni dłużej utrzymywali się przy piłce, wymieniali sporo podań, ale to była sztuka dla sztuki. Raziły niedokładność, holowanie piłki i atakowanie z uporem środkiem boiska i chaos w grze, co - niestety - w ostatnich meczach coraz częściej jest widoczne w grze gdańskiego zespołu. Swoje dołożył do tego trener Piotr Nowak, który na prawej obronie wystawił Rafała Janickiego, a na skrzydle wspomagał go Grzegorz Kuświk. Nie wiadomo po co napastnik Lechii odpowiedzialny za strzelanie goli musiał marnować sił i energię biegając pod własne pole karne. Dla szybkiego Patryka Małeckiego takie ustawienie to była wymarzona sytuacja. Jednocześnie Lechia praktycznie zamknęła sobie możliwość atakowania prawą stroną i stąd szukanie swoich szans przez grę środkiem. A to przeważnie kończyło się niepowodzeniem, a jedyne zagrożenie gdańszczanie sprawili po strzale Rafała Wolskiego. Świetną interwencją popisał się jednak Łukasz Załuska.

Wisła pokazała na czym polega skuteczna gra. Gospodarzom wystarczył dwa strzały, aby strzelić dwie bramki. Już na początku spotkania po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Arkadiusz Głowacki, który ostatecznie zdołał się wyleczyć, uprzedził Rafała Janickiego i strzelił gola. Później strata piłki przez Kuświka zakończyła się szybką akcją Wisły, nieudanym strzałem Krzysztofa Mączyńskiego, ale do piłki doszedł szybki Rafał Boguski, który minął, Vanję Milinkovicia-Savicia i posłał piłkę do pustej bramki.

W drugiej połowie Lechia zaatakowała, aby odrobić straty. Trener Nowak wpuścił na boisko Pawła Stolarskiego oraz Flavio Paixao i w ten sposób wzmocnił prawą stronę biało-zielonych. Przewaga gdańszczan była spora, bo posiadanie piłki w pewnym momencie było aż 61:39 dla Lechii. Co z tego. Trener Nowak zapewniał przed meczem, że nie można grać samą tiki-taką, ale trzeba do tego dołączyć walkę i zaangażowanie. Tymczasem to Wisła grała agresywnie i pressingiem, a biało-zieloni wymieniali mnóstwo podań, co nie przynosiło żadnego efektu. Lechia grała wprawdzie więcej skrzydłami i po dośrodkowaniach miała swoje szanse, które jednak marnowali Kuświk i Marco Paixao. Ten ostatni spudłował nawet z rzutu karnego podyktowanego za faul Alana Urygi na Kuświku. A tuż przed końcem spotkania biało-zielonych dobił trzecim golem Mateusz Zachara. Dla Lechii to pierwsza porażka od meczu z Legią w Warszawie także 0:3 na początku października. Wtedy też biało-zieloni po raz ostatni zakończyli mecz bez strzelonego gola.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki