Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk przegrała z Legią Warszawa 0:2

Paweł Stankiewicz
Hubert Wołąkiewicz (z prawej) próbuje powstrzymać Marcina Mięciela
Hubert Wołąkiewicz (z prawej) próbuje powstrzymać Marcina Mięciela Marcin Obara
Najsłabszy mecz Lechii w tym sezonie i pierwsza porażka na wyjeździe w rozgrywkach piłkarskiej ekstraklasy. Wciąż czołowe zespoły w kraju są za silne dla biało-zielonych. Tym razem takim rywalem okazała się Legia Warszawa, która pokonała u siebie gdańszczan 2:0 (1:0).

- Nie jestem zadowolony z gry naszych skrzydłowych w meczu z Wisłą. Na tych pozycjach biorę pod uwagę zmiany - mówił przed wyjazdem do stolicy Tomasz Kafarski, trener Lechii.

Gdański szkoleniowiec ostatecznie nie zdecydował się na zmiany i przeciwko Legii wyszła na boisko dokładnie ta sama jedenastka, która zagrała w spotkaniu z mistrzami Polski.

- Długo nad tym myślałem. Ostatecznie chciałem dać jeszcze raz szansę tym samym zawodnikom - przyznał "Kafar" już przed samym meczem.

Czy ta decyzja okazała się słuszna? Chyba jednak należało dać szansę innym zawodnikom, bo zarówno Maciej Rogalski jak i Marcin Kaczmarek słabo prezentowali się w grze ofensywnej.
Początek meczu należał do Legii, która w pierwszych minutach miała dwie okazje do zdobycia gola, ale Mateusz Bąk nie dał się zaskoczyć. Z czasem Lechia uporządkowała grę, agresywnie
przeszkadzała gospodarzom i coraz częściej próbowała przedostać się pod pole karne gospodarzy.

Dobrą akcję przeprowadził Ivans Lukjanovs, ale strzelił obok słupka. I kiedy gra biało-zielonych wyglądała coraz lepiej, to Legia strzeliła gola. W 22. minucie dobrą akcję lewą stroną przeprowadził Maciej Iwański, ograł Jacka Manuszewskiego i przy biernej postawie Krzysztofa Bąka dośrodkował ostro w pole karne. Źle w bramce zareagował Mateusz Bąk, który powinen przeciąć to podanie i Takesure Chinyama bez problemów umieścił piłkę w bramce. Po stracie gola gdańszczanie nadal próbowali atakować i choć momentami gra biało-zielonych mogła się podobać, to jednak wciąż brakowało ostatniego podania, aby stworzyć zagrożenie pod bramką gospodarzy. Z kolei Legia kontrowała i mogła podwyższyć wynik, ale Miroslva Radović i Maciej Rybus nie potrafili pokonać gdańskiego bramkarza.

- Lechia grała agresywnie i sobie z tym nie radziliśmy. Jedna dobra akcja przyniosła bramkę i w drugiej połowie powinno nam się grać łatwiej - mówił w przerwie meczu Iwański.

Druga połowa to najgorsze 45. minut w wykonaniu piłkarzy Lechii w tym sezonie. Jeszcze na początku tej części gry bliski zdobycia bramki był Lukjanovs, ale to było wszystko. Gdańszczanie nie mieli pomysłu na stworzenie sobie okazji bramkowych. A Legia grała coraz lepiej i w 66. minucie strzeliła drugiego gola. Znowu asystę zanotował Iwański, a Radović posłał piłkę do siatki nad Mateuszem Bąkiem. I w tej sytuacji gdański bramkarz mógł zachować się lepiej, a tak ułatwił zadanie zawodnikowi gospodarzy. Po tej bramce Lechia już całkowicie straciła ochotę do gry i wiarę w sukces. A Legia atakowała i miała jeszcze kilka dobrych okazji do podwyższenia wyniku. Tym razem jednak Mateusz Bąk spisywał się już bez zarzutu i gospodarze kolejnych goli już nie strzelili.
Biało-zieloni mogą powiedzieć, że ten wynik to najniższy wymiar kary. Trudno strzelać gole jak nie trafia się w bramkę. I choć piłkarze Lechii oddali w tym meczu siedem strzałów, to Jan Mucha ani razu nie musiał interweniować. W ciągu ostatnich dwóch lat to piąta porażka Lechii z Legią i jednocześnie drugi mecz z rzędu, w którym gdańszczanie nie potrafili strzelić bramki.

- W pierwszej połowie meczu graliśmy jeszcze całkiem nieźle. Szkoda, że tak głupio daliśmy sobie strzelić gola. Już lepiej było faulować Maćka Iwańskiego w tej sytuacji, zamiast pozwolić mu na dośrodkowanie. Druga połowa była już bardzo słaba w naszym wykonaniu. Musimy się szybko pozbierać, bo to początek sezonu, a przed nami kolejne mecze. Do 30 metra nasze akcje wyglądają całkiem nieźle iw tedy właśnie brakuje ostatniego, dobrego podania. I to musimy poprawić - powiedział Łukasz Surma, pomocnik Lechii.

Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Takesure Chinyama (22), 2:0 Miroslav Radović (66).
Legia: Mucha - Rzeźniczak, Astiz, Choto, Kiełbowicz - Radović, Iwański, Giza I, Rybus (72 Mięciel) - Borysiuk (62 Smoliński) - Chinyama (86 Paluchowski).
Lechia: M. Bąk - K. Bąk, Manuszewski I, Wołąkiewicz I, Mysona I - Surma, Bajić - Rogalski, Nowak (58 Zabłocki), Kaczmarek (67 Wiśniewski) - Lukjanovs (72 Kowalczyk).
Sędziował: Tomasz Mikulski (Lublin).
Widzów: 4000.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki