Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk przegrała w Płocku z Wisłą. Wracają jesienne demony

Paweł Stankiewicz, Płock
Fot. Wojciech Figurski/058sport.pl
Lechia Gdańsk fatalnie zaczęła jesień i wyjazdowe występy w nowym sezonie. Naszpikowany gwiazdami zespół biało-zielonych przegrał w Płocku z Wisłą, ekstraklasowym beniaminkiem.

Wisła solidnie przygotowywała się do pierwszego meczu ligowe po dziewięcioletniej nieobecności w krajowej elicie. Stadion w Płocku w niczym nie przypomina nowoczesnych stadionów, jakie powstają w całej Polsce. Widać jednak, że organizatorzy mocno się starali, aby poprawić wszelkie możliwe niedoskonałości. Stąd w miejsce loży VIP powstały stanowiska dla telewizji, sektor gości został przeniesiony pod dach, wyremontowane zostały szatnie zespołów. Trener Marcin Kaczmarek wzmocnił drużynę po awansie, aby ta poradziła sobie w wyższej klasie rozgrywkowej. Ostatnim nabytkiem Wisły był znany z gry w Lechu Poznań Siergiej Kriwiec, ale w piątek jeszcze nie pojawił się na boisku.

Piątkowy mecz był szczególny dla Sławomira Peszki. Zagrał po raz pierwszy przeciwko Wiśle, w której spędził osiem lat.

- W Wiśle praktycznie się wychowałem. Fajnie będzie zagrać w Płocku, gdzie na mecz przyjdą znajomi i rodzina. Spodziewam się miłego przyjęcia ze strony kibiców - mówił Sławek przed wyjazdem do Płocka.

I te słowa się sprawdziły, po przywitały go w Płocku gorące brawa oraz skandowanie przez kibiców Wisły „Sławek Peszko“.

Piłkarze biało-zielonych mogli się przekonać jak duża konkurencja jest o miejsce w składzie, bo na ławce rezerwowych usiadł chociażby Grzegorz Kuświk, najlepszy strzelec zespołu w poprzednim sezonie. Biało-zieloni na początku spotkania uzyskali bardzo dużą przewagę, mieli w pewnym momencie aż 73 procent posiadania piłki. W zespole trenera Nowaka widać było większą jakość i wyższą kulturę gry. To wszystko zakończyło się zasłużonym golem dla Lechii. Znakomitym dośrodkowaniem popisał się Peszko, a piłkę głową do siatki skierował Marco Paixao. To jego pierwszy ligowy gol w biało-zielonych barwach.

Trudno powiedzieć co się stało z zespołem Lechii po tej bramce, bo oddał pole gry rywalom cofając się do defensywy. Pierwsze nieszczęście zaczęło się od kiksu Jakuba Wawrzyniaka, co skutkowało ratunkowym faulem Mario Malocy. Z tego wzięło się dośrodkowanie Dominika Furmana z rzutu wolnego, a strzałem głową do wyrównania doprowadził Przemysław Szymiński. W pierwszej połowie oba zespoły miały dwie bardzo dobre okazje, ale strzał Marco Paixao świetnie obronił Seweryn Kiełpin, a po drugiej stronie Arkadiusz Reca nieczysto trafił w piłkę w czystej sytuacji i w efekcie strzelił bardzo niecelnie.

W drugiej połowie Lechia niby miała przewagę, ale nic z tego nie wynikało. Po zagraniu Rafała Wolskiego dobrą sytuację miał Peszko, ale jej nie wykorzystał, a dobijający piłkę do pustej bramki Flavio Paixao był na spalonym. W 77 minucie Wawrzyniak zagrał piłkę ręką w polu karnym , a jedenastkę na bramkę zamienił Furman. Lechia nie potrafiła odwrócić losów spotkania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki