Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk przegrała na PGE Arenie ze Śląskiem Wrocław! [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bołt/Polskapresse
Po dwóch zwycięstwach i remisie w spotkaniach wyjazdowych piłkarze Lechii doznali drugiej porażki z rzędu na PGE Arenie. Tym razem ze Śląskiem Wrocław 1:2. Co ciekawe, dla gości to pierwsza w tym sezonie wyjazdowa wygrana!

W niedzielę obowiązywała żałoba narodowa ogłoszona przez prezydenta RP Bronisława Komorowskiego upamiętniająca zmarłego Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego niekomunistycznego premiera. Była też minuta ciszy na jego cześć oraz zmarłego wczoraj znakomitego polskiego piłkarza Gerarda Cieślika. Kibice Lechii nie #potrafili jednak zachować się z klasą i w trakcie minuty ciszy skandowali "Precz z komuną" i "A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści".

A potem zaczął się mecz. Niespodziewanie w składzie Lechii pojawił się Daisuke Matsui. Jedna błędna informacja, że wcześniej w Lublinie dostał czwartą żółtą kartkę w tym sezonie, pociągnęła za sobą kolejne błędne. Tymczasem w protokole Japończyk nie znalazł się w gronie graczy upomnianych, więc ze Śląskiem mógł zagrać. Z kolei gol strzelony w spotkaniu z Zagłębiem pozwolił wskoczyć do podstawowego składu Piotrowi Grzelczakowi. Zagrał na środku ataku za Patryka Tuszyńskiego, który w ostatnich meczach mocno walczył, ale nie był zbyt dużym zagrożeniem dla bramki rywali.

Lechia od początku szukała recepty na defensywę Śląska. Zaskoczeniem miały być stałe fragmenty gry wykonywane przez Adama Pazio. W jednym wariancie zawodnicy biało-zielonych zgromadzili się w polu bramkowym rywali, a w kolejnym nabiegali całą grupą. Oba nic nie dały, więc do dośrodkowań wrócił Matsui i właśnie po jego zagraniu Rafał Janicki oddał pierwszy celny strzał w tym spotkaniu. Śląsk liczył na Marco Paixao i Portugalczyk dwa razy zgubił Christophera Oualembo, ale raz strzelił obok bramki, a potem w słupek. W końcówce pierwszej połowy bohaterem mógł być znowu Przemysław Frankowski, ale przegrał pojedynek sam na sam z Marianem Kelemenem, a bramkarz Śląska błysnął też przy dobitce Deleu. Na pewno piłkarzom łatwo się nie grało, bo przyszło im walczyć w prawdziwej ulewie.

W drugiej połowie aura się zlitowała, a kibice doczekali się goli. Piłkę w pole karne wrzucił Matsui, a "Grzelu" huknął z woleja pod poprzeczkę! Piękna bramka i to już piąte trafienie najlepszego snajpera biało-zielonych w tym sezonie. Później było już tylko źle i powtórzyła się sytuacja z poprzedniego sezonu, kiedy Lechia prowadziła ze Śląskiem, a przegrała. Zadecydowały dwa stałe fragmenty gry i fatalne błędy w kryciu. Z rzutów rożnych dośrodkowywał Mateusz Cetnarski, a gole dla Śląska strzelali Adam Kokoszka i Rafał Grodzicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki