Los nie chciał pomóc Lechii, więc biało-zieloni musieli sami wziąć sprawy w swoje ręce. Gdyby Piast Gliwice nie wygrał w Niecieczy z Bruk-Betem Termaliką, to podopieczni trenera Tomasza Kaczmarka już mieliby pewne kwalifikacje Ligi Europy. Tymczasem Termalica nie wykorzystała karnego, a potem Piast zamienił „jedenastkę” na gola i wygrywając sprawił, że gdańszczanie musieli przynajmniej zremisować z Pogonią.
Oczywiście nikt w zespole gospodarzy nie myślał o remisie. Lechia wyszła na boisko, żeby walczyć o zwycięstwo, a sygnał dał trener Kaczmarek wystawiając ofensywny skład na to spotkanie.
- Nie oglądamy się na innych. W meczach z Pogonią i Rakowem chcemy zdobyć sześć punktów – deklarował Łukasz Zwoliński, napastnik biało-zielonych.
Lechia bardzo dobrze weszła w mecz. Był pressing, szybkie tempo, składne akcje i okazje bramkowe. Te 20 minut to był najlepszy okres gry biało-zielonych. „Portowcy” zostali mocno zdominowani i mieli problemy, żeby wyjść z piłką z własnej połowy boiska. Wtedy też gdańszczanie stworzyli znakomitą okazję do strzelenia gola, ale Łukasz Zwoliński w sytuacji sam na sam nie pokonał Dantego Stipicy. Potem niezłe okazje mieli Flavio Paixao i Christian Clemens. Z czasem gra się wyrównała, a coraz groźniej atakowała Pogoń, głównie za sprawą Kamila Grosickiego. Wielokrotny reprezentant Polski był bliski strzelenia gola, ale piłka przeleciała tuż obok słupka. Z kolei po strzałach Mariusza Malca i Macieja Żurawskiego wielką klasę pokazał Dusan Kuciak. To jego kolejne takie parady w tym sezonie i aż dziwne, że nie znalazł się w gronie pięciu najlepszych bramkarzy nominowanych przez Ekstraklasę.