Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk - Piast Gliwice. Jak Mak z Makiem, czyli brat przeciwko bratu

Paweł Stankiewicz
Fot. Karolina Misztal
W sobotę Lechia Gdańsk podejmie Piasta Gliwice. Po raz pierwszy bracia Michał i Mateusz Makowie będą mogli zagrać w ligowym meczu przeciwko sobie.

Michał trafił do Lechii w letnim oknie transferowym. Nie miał jednak łatwego początku, bo trener Jerzy Brzęczek nie wystawiał go w pierwszym składzie. Taką prawdziwą szansę dostał dopiero od Thomasa von Heesena. Mateusz dopiero pod koniec lipca rozwiązał kontrakt z GKS Bełchatów. Przez trzy tygodnie pozostawał bez klubu, ale wreszcie związał się z Piastem Gliwice. Nie mógł jednak grać od razu, bo wracał do formy po operacji kolana. Po raz pierwszy bracia Makowie znaleźli się w zupełnie innych klubach - Michał na Pomorzu, a Mateusz na Śląsku.

We wrześniu ubiegłego roku Lechia przegrała w Gliwicach z Piastem 1:2. To mógł być pierwszy mecz, w którym bracia mieli zagrać przeciwko sobie. Michał wprawdzie znalazł się w podstawowym składzie biało-zielonych i rozegrał 70 minut, ale Mateusz nie zdołał jeszcze wrócić do pełnej dyspozycji.

- To byłoby dla mnie ciekawe doświadczenie zagrać przeciwko bratu, z którym grałem całe życie w jednej drużynie. Tak się życie potoczyło, że ja jestem w Lechii, a on w Piaście, ale cały czas jesteśmy w stałym kontakcie - mówił Michał przed wrześniowym meczem w Gliwicach.

- To taka pierwsza sytuacja, że jesteśmy w dwóch innych zespołach, dlatego szkoda, że nie jestem jeszcze gotowy do gry - mówił wówczas Mateusz.

Zaczynali w drużynie juniorów Babiej Góry Suchej Beskidziej skąd trafili do Wisły Kraków, a następnie Stadionu Śląskiego Chorzów. Ich pierwszym klubem seniorskim był Ruch Radzionków, ale ekstraklasy posmakowali w GKS Bełchatów. Szybko zaczęli robić furorę i zostali okrzyknięci jako talenty polskiego futbolu. Do dziś jednak nie doczekali się powołania do reprezentacji Polski. Obaj skrzydłowi zaliczyli po jednym występie w biało-czerwonych barwach w kadrze do lat 21. Po bardzo dobrej grze w klubie z Bełchatowa pojawiało się zainteresowanie ze strony Wisły Kraków, Lecha Poznań czy Lechii Gdańsk. Wszyscy chcieli braci w pakiecie, a nie oddzielnie, ale klub z Bełchatowa chciał dostać po pół miliona za każdego z nich.

Transfer do Gdańska, w pewnym okresie, był już jednak bardzo blisko, ale ostatecznie upadł, bo kluby nie zdołały dojść do porozumienia odnośnie kwoty transferowej. Przed tym sezonem bracia mieli podobne statystyki, bo strzelili po cztery gole w ekstraklasie. Mateusz miał jednak utrudnione zadanie, bowiem stracił praktycznie cały rok z powodu kontuzji. Jesień była udana dla Michała grającego w biało-zielonych barwach. Strzelił pięć goli, czyli o jednego więcej niż przed sezonem wynosił jego cały dorobek ekstraklasowy, a do tego dołożył jeszcze trafienie w Pucharze Polski, w przegranym spotkaniu z Legią w Warszawie. Mateusz z kolei powoli wchodził do zespołu Piasta. Jego jesienny ligowy dorobek bramkowy zatrzymał się na dwóch trafieniach.

Dziś nieco wyżej stoją notowania Michała. Według Transfermarkt.de piłkarz Lechii jest wyceniany na 600 tysięcy euro. Aktualna wartość Mateusza to pół miliona euro. Obaj są jednak bardzo ambitni i mają twarde piłkarskie charaktery, więc można być pewnym, że o świetnych występach braci jeszcze nie raz usłyszymy.

W sobotę, na Stadionie Energa Gdańsk, wreszcie dojdzie zapewne do pierwszej rywalizacji bliźniaków, grających w przeciwnych drużynach. Na pewno będzie to dla nich duże wydarzenie. Zresztą zanim Mateusz związał się z Piastem, to przyjeżdżał do Gdańska na mecze Lechii, żeby z trybun wspierać brata.

Mateusz jest dziś podstawowym piłkarzem Piasta, który wciąż lideruje w ekstraklasie. W obu wiosennych meczach z Górnikiem Łęczna i Pogonią Szczecin zagrał od pierwszej do ostatniej minuty. Michał w Lechii jest na razie rezerwowym, ale jednym z pierwszych do wejścia na boisko. W spotkaniu z Podbeskidziem wszedł w 62 minucie, a z Koroną w 69 minucie spotkania. W tym drugim meczu pokazał, że zasługuje już na szansę w wyjściowym składzie. Obaj starają się koncentrować na tym, żeby ich kluby osiągały jak najlepsze wyniki, a nie na wzajemnej rywalizacji.

- Na pewno będzie to jakiś smaczek, ale my przede wszystkim musimy skupić się na treningach i jak najlepszym przygotowaniu do tego meczu. To jest teraz najważniejsze, żeby każdy dzień przepracować jak najlepiej, a pojedynek braterski zostawiam gdzieś dalej - zapewnił nas Michał po meczu z Koroną w Kielcach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki