Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk nadal ma się czego wstydzić. Kryzys biało-zielonych trwa [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Lechia - Bruk-Bet Termalica
Lechia - Bruk-Bet Termalica Przemyslaw Swiderski
Piłkarze Lechii tylko zremisowali we wtorek na Stadionie Energa Gdańsk 2:2 z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Drużyna Adama Owena w tym roku nie zdobyła jeszcze kompletu punktów.

Lechia dopytywała na początku tygodnia, czy kolejka ligowa może zostać przełożona ze względu na mróz. Ekstraklasa SA odpowiedziała, że nie ma wolnych terminów.

„Piłka nożna dla kibiców” - skandowali fani biało-zielonych. I trudno się z nimi nie zgodzić. W Gdańsku piłkarze rywalizowali o ligowe punkty przy temperaturze odczuwalnej -18 stopni Celsjusza. To jest totalne nieporozumienie i kpina, żeby w takich warunkach odbywały się mecze ligowe. W Gdańsku na trybunach zasiadło nieco ponad dwa tysiące widzów i ten mecz na pewno nie został rozegrany z myślą o kibicach.

Trener Adam Owen wrócił do ustawienia z trzema obrońcami, ale zagęścił jednocześnie środek pola, bo tam zagrało aż czterech piłkarzy - Ariel Borysiuk, Daniel Łukasik, Simeon Sławczew i Milos Krasić. To próba wykorzystania bogactwa w kadrze środkowych pomocników. Zresztą stan posiadania i tak się uszczuplił, bowiem Mateusz Matras na zasadzie transferu definitywnego odszedł do Zagłębia Lubin. Szkoleniowiec biało-zielonych zrobił też trzy zmiany w porównaniu z przegranym meczem w Białymstoku, a w składzie pojawili się Łukasik, Mato Milos i Adam Chrzanowski, a na ławce rezerwowych usiedli Flavio Paixao, Filip Mladenović oraz Paweł Stolarski.

Lechia znowu nie grała wielkiego meczu, ale po ostatnich wpadkach nie liczył się styl tylko wynik. Gdańszczanie dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nic z tego nie wynikało poza strzałem Simeona Sławczewa i pewnej interwencji Jana Muchy. Kiedy wydawało się, że biało-zieloni przejmują kontrolę nad meczem, to goście z Niecieczy objęli prowadzenie. Samuel Stefanik podał do Romana Gergela, a ten w łatwy sposób ograł w polu karnym Milosa, a po jego strzale piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki. Lechia znowu źle zaczęła mecz, a kibice w ostrych i niecenzuralnych słowach domagali się odejścia z klubu trenera Owena.

Tuż przed przerwą szczęście uśmiechnęło się do biało-zielonych. Joona Toivio sfaulował w polu karnym Sławczewa, a sędzia Tomasz Kwiatkowski bez wahania podyktował „jedenastkę” dla gospodarzy. Pewnym egzekutorem był Marco Paixao, który strzelił drugiego gola w rundzie, ale już 16. w tym sezonie. Lechia zatem przed przerwą wróciła do gry o zwycięstwo.

Druga połowa zaczęła się wybornie dla Lechii. Z rzutu wolnego dośrodkował Sławomir Peszko, Mucha odbił piłkę wprost pod nogi Chrzanowskiego, a 18-letni defensor biało-zielonych skierował piłkę do siatki. Gdańszczanie nie potrafili jednak wygrać tego spotkania. Zamieszanie w doliczonym czasie gry i Toivio z bliska zdobył wyrównującego gola, choć wydaje się, że był na spalonym. VAR-u nie było i bramka została uznana, a w doliczonym czasie Dusan Kuciak uratował Lechię przed porażką. Biało-zieloni nie wygrali siódmego meczu z rzędu i to może być koniec Owena.

TOP Sportowy24: Czy polska gwiazda porno zainwestuje w futbol?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki