Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lance Jeter z Trefla Sopot: Nie będzie meczów z taryfą ulgową [ROZMOWA]

Paweł Durkiewicz
Przemek Swiderski
Z Lance’em Jeterem, rozgrywającym Trefla Sopot, rozmawia Paweł Durkiewicz.

Wydawało się, że mecz z AZS Koszalin będzie dla was łatwy, tymczasem akademicy napędzili wam sporo nerwów.

- Rzeczywiście było nam trudno. Byliśmy podekscytowani przed naszym pierwszym meczem w Ergo Arenie i bardzo chcieliśmy dobrze pokazać się przed naszymi kibicami. Ostatnio przegraliśmy wyrównany mecz ze Stelmetem Zielona Góra i wiedzieliśmy, że dobrze byłoby wrócić na zwycięską ścieżkę. Szybko wypracowaliśmy sobie 10-punktową przewagę, jednak potem nie mogliśmy jej powiększyć. Wyjście na 20 punktów różnicy dałoby nam komfort, jednak przeciwnik nie ustawał w walce. Tak będzie z każdym rywalem, dlatego musimy pozostawać agresywni przez pełne 40 minut, szczególnie w defensywie. Być może w niedzielę nie pokazaliśmy naszej najlepszej formy, ale mamy tę wygraną i to się liczy. To wciąż początkowa faza sezonu, cały czas więc uczymy się jak postępować w ataku i defensywie.

Startujemy z naszym profilem na Twitterze. Czas rozruszać serwis i pokazać, że 140 znaków wystarczy, by oddać sportowe emocje.

— Sport DB (@baltyckisport) September 8, 2013

Sezon zaczęliście od dwóch meczów ze Stelmetem. Jak oceniasz waszą siłę po takim sprawdzianie?

- To z pewnością był dla nas dobry test, bo jak inaczej nazwać dwa z rzędu starcia z aktualnym mistrzem na początku rozgrywek? Myślę, że spisaliśmy się nieźle, zwłaszcza w spotkaniu o Superpuchar, które zdołaliśmy wygrać. Czuliśmy się komfortowo na boisku także w drugim meczu, jednak końcówka nie ułożyła się tak, jak tego chcieliśmy. Jest w nas pewność siebie, myślę, że na początku meczu z AZS też było to widać.

W meczu z AZS stanąłeś naprzeciw Seka Henry’ego, z którym grałeś i uczyłeś się na uczelni Nebraska. To miłe spotkać w Polsce starego znajomego?

- To zawsze dobre uczucie zobaczyć się ze starym przyjacielem. Będąc tak daleko od domu naprawdę miło jest zobaczyć znajomą twarz. Co tydzień rozmawiamy z Sekiem przez internet. To miło, że też jest w Polsce i radzi sobie dobrze w Koszalinie. To że spotkaliśmy się tutaj na parkiecie koszykarskim świadczy o tym, że nasza praca z czasów uczelni dała dobry efekt i obaj doszliśmy do poziomu, na którym możemy grać zawodowo. To nas dopinguje do dalszej pracy.

Po dwóch miesiącach spędzonych w Polsce na pewno wiesz już sporo o naszej lidze. Co w tych rozgrywkach może osiągnąć twoja drużyna?

- Zawsze powinno się stawiać sobie najwyższe cele. Myślę, że mamy jeden z najlepszych zespołów w Polsce. Jesteśmy młodzi, ale jednocześnie mamy wielu doświadczonych zawodników. Potwierdziły to te dwa mecze ze Stelmetem. Jakby nie patrzeć, rzuciliśmy wyzwanie drużynie z Euroligi i naprawdę graliśmy z nimi jak równy z równym. Sądzę, że w lidze możemy pokonać każdego. Taka mentalność nam towarzyszy na początku sezonu. Z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że nie dając z siebie stu procent i tracąc koncentrację, możemy równie dobrze przegrać z każdym. Takie myślenie wpaja nam trener. Mówi nam, że każde spotkanie musi być dla nas jak finał, więc nie ma dla nas występów, które możemy traktować ulgowo. Tylko w taki sposób możemy dojść do sukcesów.

Swoją posturą przypominasz raczej futbolistę amerykańskiego niż koszykarza. Czy mocna budowa ciała pomaga ci na parkiecie?

- Generalnie pomaga, choć oczywiście czasem przeszkadza, gdy łapię faule, których nie powinienem popełniać. Postura pomaga mi w zdobywaniu sobie pozycji, graniu „do kosza”, daje też przewagę w graniu pod obręczą z mniejszymi rywalami. Szybko poruszam się z piłką, więc mogę to wykorzystywać w grze na kontakcie z przeciwnikiem. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że muszę jednak ograniczyć faule, zwłaszcza ofensywne. Często rywale widzą, że jestem większy i starają się wymuszać te faule, często nawet „flopując” lub po prostu odbijając się ode mnie. Muszę po prostu grać mądrzej.

Może sędziowie w Polsce nie są przyzwyczajeni do rozgrywających grających tak fizyczną koszykówkę?

- Mam podobne odczucia. Być może pierwszy raz mają do czynienia z takim obrońcą jak ja i widząc, jak przebijam się przez mniejszych rywali, myślą, że fauluję. Myślę, że jak trochę tu pogram przyzwyczają się do mnie i mojego stylu gry. I na odwrót – ja też przyzwyczaję się do warunków polskiej ligi. Póki co, mam w lidze średnią 5 fauli na mecz (śmiech), więc wygląda to nieco dziwnie.

Jak współpracuje ci się z trenerem Dariusem Maskoliunasem?

- To świetny gość, świetny trener. Potrafi utrzymać dyscyplinę w zespole, a jednocześnie jest zawsze bardzo rozluźniony i może z tobą pożartować. To na pewno taki „trener zawodników”, ktoś, kto wie jak porozumieć się z graczami i wyciągnąć z nich maksimum ich możliwości. Jak na razie to mu sie udaje. Mi pracuje się z nim bardzo dobrze. Poza tym Darius jako trener jest młody i wciąż się rozwija, a my razem z nim. Wszyscy w drużynie mamy wielkie nadzieje związane z naszą współpracą w tym sezonie.

Podoba ci się Trójmiasto i Ergo Arena?

- Jak na razie nie miałem zbyt dużo czasu na lepsze poznanie Trójmiasta, natomiast po pierwszym meczu w Ergo Arenie mogę powiedzieć, że mamy bardzo dobrych, emocjonalnych kibiców, dla których każdy chciałby grać. Sopot jest piękny, zwłaszcza okolice nad morzem i naprawdę podoba mi się tu. Dotychczas koncentrowałem się głównie na treningach i przygotowaniach do sezonu, ale myślę, że z czasem zobaczę dużo więcej, bo słyszałem, że jest tu sporo ciekawych miejsc, w których można mile spędzić czas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki