Tym razem zamiast barwnej parady, która inaugurowała zeszłoroczny festiwal, widzom zaproponowano niecodzienny koncert "Gliniane Pieśni" w wykonaniu Michała Litwińca. Wrocławski artysta wraz z kilkoma innymi muzykami odegrał na scenie kwidzyńskiego teatru kompozycję czeskiego kompozytora Ladislava Antona. A wykorzystał do tego jedynie własnoręcznie wykonane gliniane instrumenty. Taki był też zresztą warunek zapisany przez nieżyjącego już kompozytora.
Koncert Litwińca zebrał bardzo pozytywne opinie, ale nie brakowało też i tych krytycznych. Fakt, nie były to dźwięki łatwo wpadające w ucho i dające się zanucić. To raczej mikstura etnicznych dźwięków i czegoś schizofrenicznego. Z jednej strony całość była ciepła, subtelna, a z drugiej niezwykle mroczna i histeryczna.
Kliknij i zobacz zdjęcia z otwarcia festiwalu w serwisie www.kwidzyn.naszemiasto.pl
Litwiniec odwiedził już raz Kwidzyn. Kilka lat temu podczas festiwalu występował z projektem Stolik Karbido. Wówczas wszystkie dźwięki generowano za pomocą m.in. stukania, pukania w stolik. Do Kwidzyna, jak widać, artyści wrócili chętnie, po koncercie "Glinianych Pieśni" za kulisami ponoć nie kryli zadowolenia z entuzjastycznej reakcji kwidzyńskiej widowni.
Jedną z mocniejszych propozycji festiwalu były w tym roku również "Piosenki dla Alicji" w wykonaniu niemieckiego tria Figurentheatre Wilde&Vogel. Spektakl niezwykle plastyczny, który ciężko wpasować tylko w ramy przedstawienia teatralnego, bo łączył w sobie również elementy koncertu. Koncertu przedstawionego jednak w formie zupełnie innej, nieschematycznej. Niemieckie trio zabrało widzów w narkotyczną wędrówkę po świecie absolutnie groteskowym. Wędrówkę, która łączyła w sobie elementy powieści "Alicja w krainie czarów" i "Po drugiej stronie lustra" Lewisa Carrolla.
W absurdalnym i psychodelicznym świecie widzowie spotkali różowego flaminga, mrocznego Jabberwocky'ego, który przez cały spektakl żył, ruszał się, oddychał i był jedną z najciekawszych lalek tego spektaklu, wymarłego Dodo i królika świdrującego widzów swoimi podkrążonymi oczami. A wszystko to w gęstych oparach absurdu, zniekształconych dźwiękach gitary i rytmicznego kontrabasu, potęgujących uczucie transu.
"Domy dla klaunów" greckiego teatru Merlin to z kolei opowieść o kilku postaciach, które w swoim codziennym życiu, w ciemnych, klaustrofobicznych pokojach, są tłamszone przez rutynę, przyzwyczajenia.
Jednym z ostatnich spektakli festiwalu była sztuka "Nic, czyli cisza Becketta" portugalskiego Teatro de Marionetas do Porto. Spektakl trudny, który bez znajomości twórczości Samuela Becketta był dla przeciętnego widza kompletnie niezrozumia-ły.
Prócz rozmaitych przedstawień, które przez ponad tydzień mogliśmy zobaczyć, warto też wspomnieć o pokazach filmów animowanych. Podczas jednego z nich wyświetlano animacje Dziecięcej Wytwórni Filmowej, gdzie filmy dla dzieci, robią właśnie... dzieci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?