Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kwidzyn: Rodzina nie chce ekshumacji

Rafał Cybulski
Wciąż nieznane są wszystkie okoliczności śmierci 40-letniego mieszkańca Laskowic, gm. Prabuty. Wiadomo, że w nocy z soboty na niedzielę, czyli kilka godzin przed śmiercią, był on pacjentem szpitala w Kwidzynie, a potem został odwieziony karetką do domu. Nigdy tam jednak nie dotarł, znaleziono go martwego w niedzielę rano ok. 200 metrów od miejsca zamieszkania.

W sobotnią noc Roman Rulka bawił u swego kolegi w sąsiedniej wsi, Orkuszu. Gdy nocą wracał na piechotę do domu, przewrócił się i doznał urazu głowy.

- Jego kolega zadzwonił na pogotowie i ok. godz. 1 mój brat trafił do szpitala - relacjonuje Witold Rulka, brat zmarłego.

W Szpitalnym Oddziale Ratunkowym lekarz zszył ranę i zlecił rentgen głowy. Ok. godz. 3 mężczyzna został wypisany ze szpitala, a potem do Laskowic odwiozła go karetka. - Rentgen nie wykazał żadnych zmian, a pacjent po godzinie obserwacji był w stanie ogólnym dobrym. Miał zostać do rana, ale gdy dowiedział się, że do Prabut będzie jechała karetka, która może go zawieźć do domu, sam się uparł, żeby go wypisać - tłumaczy dr Grzegorz Kurowski, dyrektor medyczny szpitala w Kwidzynie.
Według relacji kierowcy karetki, mężczyzna wykłócał się, żeby wysadzić go w centrum wsi, ok. 800 metrów od domu.

- Kierowca chciał go odwieźć pod sam dom, ale nie mógł tego zrobić siłą - argumentuje dr Kurowski.
W niedzielę rano kuzynka zmarłego zadzwoniła do jego domu, by dowiedzieć się, jak się czuje. - Nasza mama, z którą mieszkał brat, nic nie wiedziała o wypadku i powiedziała, że Roman nie dotarł do domu. Wtedy mąż kuzynki pojechał go szukać. Znalazł go leżącego koło drogi - opowiada Witold Rulka.

Lekarz, który przybył na miejsce, stwierdził zgon z przyczyn naturalnych. Tego samego zdania byli policjanci, więc dyżurująca prokurator nie zdecydowała się jechać na miejsce. Zwłoki zostały wydane rodzinie, a już we wtorek odbył się pogrzeb. Okazało się jednak, że krewni są niezadowoleni z postępowania służb medycznych. W tej sytuacji Prokuratura Rejonowa w Kwidzynie wszczęła śledztwo.
- Zabezpieczyliśmy dokumentację medyczną zmarłego i zleciliśmy przesłuchanie świadków.

Sprawdzimy również, czy prokurator powiadomiona o śmierci nie popełniła błędu, rezygnując z przyjazdu w miejsce, gdzie odnaleziono zwłoki - wylicza Mirosław Andryskowski, prokurator rejonowy.
Jego zdaniem, więcej światła na wydarzenie feralnej nocy może rzucić dopiero ekshumacja i sekcja zwłok. Jednak rodzina Romana Rulki już zapowiedziała, że sobie tego nie życzy.

- Chcemy tylko wiedzieć, czy wszystkie służby zachowały się jak należy - mówi brat zmarłego.
To ma sprawdzić nie tylko prokuratura, ale i specjalna komisja powołana w szpitalu.

- Ta sprawa dla wszystkich jest bardzo nieprzyjemna, dla szpitala również i dlatego bardzo zależy nam na wyjaśnieniu wszystkich okoliczności zdarzenia - zapewnia dyrektor medyczny kwidzyńskiego szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki