Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Przytuła o Lechii Gdańsk: Bogusław Kaczmarek bazował na sztabie, Michał Probierz jest indywidualistą

Łukasz Żaguń
Wojciech Matusik
Z Krzysztofem Przytułą, byłym graczem Arki Gdynia, obecnie ekspertem Canal+ Sport, o Lechii Gdańsk i nowym sezonie T-Mobile Ekstraklasy, rozmawia Łukasz Żaguń.

Właśnie wystartowała T-Mobile Ekstraklasa. Kto, według Pana, będzie dominował w tym sezonie?

- Na pewno kadra i finanse są po stronie Legii Warszawa. Groźny powinien być też Lech Poznań, choć - moim zdaniem - ten zespół może mieć problem z wejściem w sezon. Drużyna zmaga się obecnie z kontuzjami, a to często ma swoje odzwierciedlenie w meczach na początku sezonu. Mocny powinien być też Śląsk Wrocław, gdzie przyszli ciekawi zawodnicy, jak choćby Tomasz Hołota czy też Dudu Paraíba na lewą stronę obrony. Takiego piłkarza w tym zespole brakowało. Poza tym ciekawy jestem, czy Paweł Wojtala zrobi coś w Zagłębiu Lubin, a trener Pavel Hapal będzie w stanie dobrze wkomponować w zespół takich zawodników jak Łukasz Piątek czy Miłosz Przybecki. Te cztery zespoły, na ten moment, wydają mi się być najbardziej stabilne. Według mnie, trener Adam Nawałka i cały sztab gwarantuje natomiast to, że również Górnik Zabrze będzie prezentował się solidnie, ale czy zagrozi najlepszym - tego nie wiem.

Kto może być czarnym koniem rozgrywek?

- Wydaje mi się, że to może być Cracovia. Ten zespół był co prawda krytykowany za styl, w którym awansował, jednak w mojej opinii to drużyna, która gra ciekawą i fajną piłkę.

Cracovia jest w stanie zagrozić czołówce?

- Może nie czołówce, ale ta drużyna może trochę urwać punktów faworytom. Nie wydaje mi się, żeby Cracovia była w stanie prezentować wysoką formę w perspektywie całego sezonu, zagrozić głównym pretendentom do mistrzostwa, ale na pewno ma szanse wyrwać w domu zwycięstwo nawet z Legią czy Lechem.

W ostatnim czasie polskie kluby testowały głównie zawodników, o których nikt wcześniej nawet nie słyszał. Czy wynika to tylko z braku funduszy?

- Na pewno pieniądze mają tutaj decydujący wpływ. Zresztą zastanówmy się, kto dziś, poza Legią, ściąga w swoje szeregi zawodników o uznanych nazwiskach? Trafił do nas Danijel Ljuboja, ale czy taki gracz mógłby być zakontraktowany przez inny polski zespół? Raczej nie. Weźmy też pod lupę przykład Lechii, która zatrudniła Razacka Traore. Wcześniej grał w Rosenborgu. On również nie był zawodnikiem wielkiego kalibru, jak pojawił się w ekstraklasie. Nikt też nie mówił o tym, że to będzie gwiazda naszej ligi, bo gdyby tak zrobił, to można by było uznać, że nie zna się na piłce. A Traore stał się u nas wyróżniającym zawodnikiem. Ciekawy transfer przeprowadziła Lechia również w tym sezonie. Do Gdańska trafił Daisuke Matsui. To ciekawy zawodnik. Prawda jest taka, że wszystko zawsze weryfikuje boisko. Piłkarze, którzy wiążą się z naszymi klubami, to nie są z reguły gracze pierwszego wyboru, a raczej trzeciego, może czwartego. Jak nie stać danego zespołu, by sięgnąć po zawodnika z pierwszej półki, to próbuje się właśnie testować piłkarzy tego kalibru.

Na kolejnej stronie o problemach i bolączkach polskiej ekstraklasy!

Jest ktoś taki, kto oczarował Pana w ostatnim czasie w polskiej lidze?

- Przyznam szczerze, że to był Michal Papadopulos z Zagłębia Lubin, czyli klasyczna "9". Poza epizodem w Arsenalu, ten gracz nie zrobił wcześniej wielkiej kariery. Nikt go nie znał. A jak dla mnie, to jest jeden z lepszych środkowych napastników w lidze.

Czy nie uważa Pan, że poziom naszych rozgrywek będzie konsekwentnie się obniżał?

- Generalnie, przed sezonem zawsze jestem optymistycznie nastawiony. Powiem tak, chciałbym, żeby ten poziom przynajmniej się utrzymał. W wielu zespołach w końcu zaczęło się coś dziać. Nie można jednak zapominać o tym, że znowu odeszło od nas kilku piłkarzy - Robert Demjan, Paweł Wszołek. Kluby szybko muszą szukać ich następców.

Wydaje się, że w porównaniu do najsilniejszych europejskich lig nadal jesteśmy daleko w tyle…

- Trudno się z tym nie zgodzić. Mimo to polska piłka idzie do przodu. Wykonujemy krok po kroku. My jesteśmy na drugim piętrze i dalej się wspinamy, inni natomiast już kilka lat temu znajdowali się na piętrze szóstym. Teraz są już na dziesiątym. Każda liga zatem się rozwija. Do najlepszych klubów trafiają coraz lepsi piłkarze. Nie ma co ukrywać, że topowe europejskie ligi uciekają nam i ten proceder zaczął się już wiele lat temu.

Czego nam zatem w Polsce brakuje?

- Jest jednak podstawowa sprawa, o której trzeba otwarcie mówić. Dwa, może trzy lata temu zaczęło się u nas mówić na temat akademii i baz sportowych dla najmłodszych. Wiele lat temu natomiast, w najsilniejszych zagranicznych ligach, te bazy już istniały. Rywale już nie rozmawiali o tym, tylko po prostu mieli akademie. Ja często przytaczam przykład Wisły Kraków. Gdyby kiedyś pan Bogusław Cupiał, z całym szacunkiem do jego osoby, bo jego zasługi dla Wisły są naprawdę duże, pomyślał, przyjmijmy - w 2000 roku, o założeniu akademii, to 8-letni wówczas chłopcy teraz mieliby po 21. Daję sobie rękę uciąć i podejrzewam, że tę rękę nadal bym miał, iż spośród powiedzmy 50 zawodników znalazłoby się przynajmniej pięciu, którzy by teraz w Wiśle grali. Nie mówię, że ten klub zarabiałby na nich krocie, ale to dałoby oszczędności, bo tych zawodników nie trzeba by było kupować. To jest główny powód, dlaczego w Polsce nie jest tak, jak być powinno. Ja osobiście mocno kibicuję Zagłębiu Lubin, bo ten klub naprawdę solidnie funkcjonuje. Ma obok stadionu bazę. Tam powstaje akademia z prawdziwego zdarzenia. To jest właśnie ten klucz do sukcesu. Nie mówię, że akademie nie powstają w ogóle. Owszem, są, ale z reguły to są wolne akademie, które nie znajdują się przy klubach. A przecież podstawą jest też to, by się na kimś wzorować, mieć tuż obok zawodowych i wartościowych piłkarzy. Młody chłopak musi być na co dzień obok takiego zawodnika, naśladować go. To jest dla niego motywacja do dalszej ciężkiej, czasami nawet bardzo mozolnej, pracy. Według mnie, z odrębnych akademii piłkarskich tylko jednostki trafią do solidnych klubów. Tych prawdziwych baz sportowych brakuje mi w Polsce najbardziej.

Gdzie uplasuje się Lechia w tym sezonie? O tym na kolejnej stronie!

Gdzie Pan upatruje miejsca Lechii w tym sezonie? Gdańsk ma szanse na puchary?

- Podchodziłbym do tego tematu z większym spokojem. Osobiście nie jestem tak optymistycznie nastawiony i nie wydaje mi się, by Lechia była w stanie zakwalifikować się do pucharów. Nie zmienia to jednak faktu, że w tym klubie podoba mi się styl budowania drużyny. W Gdańsku jest kilka naprawdę ciekawych rzeczy - drużyna rezerw i juniorów. Ci młodzi chłopcy mają szansę gry z seniorami. Jak widać, kilku z nich już teraz zaczyna wypływać na głębszą wodę - choćby Wojciech Zyska, Łukasz Kacprzycki, Kacper Łazaj. Moim zdaniem, ci gracze kiedyś mogą stanowić o sile Lechii, choć nie wiem, czy to stanie się już w tym sezonie. Jestem też przekonany, że przynajmniej jeden z nich będzie w tym zespole grał i to z powodzeniem. Młodzi gracze mają szansę w Lechii się rozwijać. Za to należą się temu klubowi słowa uznania.

Sporo mówi się też w Gdańsku o Japończyku Daisuke Matsui, w którym upatruje się lidera zespołu…

- Tak, porównuje się go nawet do Traore, ale to nie jest typ strzelca. Japończyk będzie miał jednak zupełnie inne zadania na boisku. To zawodnik, który ma przede wszystkim prowadzić grę, dlatego też będzie trochę oddalony od bramki. Traore natomiast potrafił świetnie prezentować się jako wysunięty napastnik, ale też czasami "mieszał" jako cofnięty zawodnik. Oczywiście, wszystko zweryfikuje boisko. Trudno zatem w tym momencie spekulować, czy Matsui będzie gwiazdą. Na pewno szanse na to są.

Głośno było też w Gdańsku o zmianie trenera. Bogusława Kaczmarka zastąpił Michał Probierz. To był dobry ruch?

- Na pewno to są dwie różne osobowości. Mają inny styl pracy. Bogusław Kaczmarek bazuje mocno na swoim sztabie. Trener Probierz jest natomiast zupełnie inny. W moim odczuciu, to typ indywidualisty. To szkoleniowiec o twardej ręce. Ja bym nazwał go nawet dyktatorem. Przyznam szczerze, patrząc tylko ze sportowej perspektywy, byłem trochę zaskoczony zmianami, które nastąpiły w Lechii. Ten zespół w poprzednim sezonie zagrał kilka naprawdę ciekawych pojedynków, jak choćby z Ruchem Chorzów zremisowany 4:4.

Jeśli dobrze rozumiem, według Pana, należało dać szansę trenerowi Kaczmarkowi…

- Myślę, że tak. W Lechii mamy też nacisk na młodzież, a przecież ci zawodnicy gdzieś tam się przewijali. Oczywiście, nie da się tego robić z wielkim rozmachem. Młodzi piłkarze w Gdańsku zaczynają powoli się ogrywać. Trzeba dać im trochę czasu. Wydaje mi się, że to Bogusław Kaczmarek sprawił, że ci zawodnicy zaczęli prezentować się nieco odważniej. Duda, Zyska czy Kacprzycki powoli się rozwijają. Niemniej rozumiem włodarzy Lechii, którzy chcieli prawdopodobnie, by na ten zespół było inne spojrzenie z zewnątrz, bo przecież trener też zawsze buduje wizerunek drużyny. Kluczowe mogło być jednak też samo prowadzenie drużyny. Być może działacze Lechii chcieli wprowadzić do drużyny dyktatora, który poprowadzi tych piłkarzy. Powody takiej decyzji mogły być zatem różne.

Jeśli miałby Pan już teraz pokusić się o wytypowanie "pudła" po tym sezonie, to kto na nim by się znalazł?

- Czasami lubię wprowadzać kontrowersje. Legia, Śląsk i… Górnik Zabrze. To jest jednak zabawa i wszystko zweryfikuje boisko. Sezon może się zakończyć przecież zupełnie innym wynikiem.

A może na trzecim stopniu podium znajdzie się miejsce dla Lechii?

- Nie. Moim zdaniem, jeszcze jest na to zbyt wcześnie, ale kto wie, może w przyszłości. Podkreślam jednak raz jeszcze, że podoba mi się ten zespół. Ma fajne zaplecze, dobre boisko treningowe przy ulicy Traugutta. Trzeba teraz chyba dać trochę czasu trenerowi Michałowi Probierzowi. W ostatnim klubie mu nie wyszło. Kto wie, może uda mu się osiągnąć sukces w Gdańsku z Lechią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki