Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Juras o meczu Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok: Oscar dla Drągowskiego

Krzysztof Juras
Trzeci mecz u siebie na wiosnę i trzecie zwycięstwo biało-zielonych. Tym razem gdańszczanie rozgromili Jagiellonię Białystok, prowadzoną przez byłego trenera gdańszczan Michała Probierza. Wiosną w Gdańsku nie ma mocnych na biało-zielonych, a tak przecież niedawno to gdańszczanie więcej punktów zdobywali na wyjazdach, a u siebie się męczyli.

Pamiętam jak jeszcze za czasów starego zarządu piłkarze Lechii płacili kary za przegrane mecze u siebie, a mimo to nie potrafili ogrywać rywali. Teraz karta się odwróciła i zmorą gdańszczan są wyjazdy. Sześć kolejnych porażek wyjazdowych co prawda nie stanowi rekordu klubu w ekstraklasie - ten wynosi 12 kolejnych spotkań z sezonu 1962/63 - ale trener Piotr Nowak wraz ze sztabem musi coś zaradzić na tą wyjazdową mizerię. Okazja do zmiany tej sytuacji nadarzy się już w najbliższą niedzielę, kiedy to nasi piłkarze zagrają w Zabrzu z Górnikiem.

Wracając do wczorajszego meczu, chciałbym zwrócić uwagę na dwa wydarzenia, oba związane z bramkarzami. Pierwsze to zdarzenie tuż przed rzutem karnym dla Lechii. Niewątpliwie nagannie zachowywali się widzowie, którzy różnymi przedmiotami rzucali w stronę Bartłomieja Drągowskiego. Niestety, nie bez winy w tym wszystkim było wcześniejsze zachowanie białostockiego goalkeepera, który wyraźnie prowokował gdańską publiczność. A jego aktorska gra, sugerująca, że został czymś trafiony była godna hollywoodzkiego oscara. Mam nadzieję, że poza niewątpliwą karą dla gdańskiego klubu Komisja Ligi przyjrzy się również zachowaniu Drągowskiego, bo jak wykazały powtórki niczym nie został trafiony.

Druga rzecz to debiut Vanji Milinkovica-Savicia. Trudno jego występ ocenić, bo Jagiellonia tak właściwie poważnie nie zagroziła gospodarzom oddając ledwie dwa strzały w światło bramki. Przy bramce nie można go winić, na minus zaliczyć trzeba wprowadzenie piłki do gry nogą. Zobaczymy czy utrzyma on miejsce w pierwszym zespole, bo odnoszę wrażenie, że tak naprawdę trener Nowak nie wie kto ma być pierwszym wyborem do bramki. A metoda “rzuć monetę” na dłuższą metę nie przyniesie nic dobrego.

No i na koniec może warto zobaczyć w jakiej formie jest Mateusz Bąk. Ten 33-latek odesłany jesienią do rezerw boiskowego doświadczenia ma tyle co wszyscy trzej bramkarze pierwszej drużyny razem wzięci, więc może w tej trudnej chwili warto po niego sięgnąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki