Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Juras o Lechii Gdańsk: Z historią w tle [KOMENTARZ]

Krzysztof Juras
Ruszyła piłkarska wiosna i w Gdańsku możemy cieszyć się z udanej inauguracji. Biało-zieloni ogrywając Wisłę dokonali historycznych rzeczy.

Po pierwsze, udało im się wygrać na własnym stadionie z krakowskim zespołem. Czekaliśmy na to 30 lat, ostatni raz dokonali tego lechiści 4 maja 1985 roku, było wówczas 2:0, a bramki strzelali Aleksander Cybulski i Janusz Miller. Po drugie, w końcu Lechia wygrała inauguracyjny mecz po przerwie zimowej. Zapewne niewielu pamięta, że po raz ostatni dokonała tego drużyna prowadzona przez Tomasza Borkowskiego, a było to w 2007 roku. Gdańszczanie zwyciężyli Unię Janikowo 5:1. Oby pokonanie tych barier niemożności zwiastowało lepsze czasy dla gdańskiego klubu.

Niewątpliwie należy pochwalić zarząd biało-zielonych za zimowe zakupy. Tym razem nikt nie zwariował i nie sprowadził do Gdańska wagonu zawodników, zatrudniono niewielu mających podnieść jakość zespołu piłkarzy. Mila, Wawrzyniak i Wojtkowiak to gwarantują, co było widać w piątkowym spotkaniu. Tak dominującej Lechii nad przeciwnikiem przez pierwszą godzinę meczu dawno nie widziałem. Można wręcz stwierdzić, że gdyby nie cień, to gdański bramkarz umarłby z samotności.

Niestety, dobry obraz inauguracji popsuł stan boiska. Na to coś, po czym biegali piłkarze, jak mawiał Leo Beenhakker, nie puściłbym swojego psa w obawie, że ten połamie łapy.

Na koniec słów kilka o oficjalnym kalendarzu Lechii wydanym na 70-lecie klubu. Znajdują się w nim wizerunki wielu osób związanych z Lechią od lat, jak i najmłodszych adeptów piłki nożnej. Oczywiście miesięcy jest za mało, aby umieścić na kartach kalendarza fotografie wszystkich, lecz wybór niektórych osób dziwi. Zabrakło mi w tym wydawnictwie np. Jerzego Jastrzębowskiego, Wojciecha Łazarka, Bogusława Kaczmarka, Tomasza Kafarskiego czy też Michała Globisza. Z zawodników nie ma np. Jerzego Kruszczyńskiego, Marka Ługowskiego i zapomnianego nieco Andrzeja Marchela. Są za to, odnoszę takie wrażenie, znajomi znajomych albo osoby "z łapanki". I to mi się nie podoba .

Podobnie jak nie podoba mi się ukrycie wiadomości o tym, że nie jest już potrzebna karta kibica, aby kupić bilet na Lechię. Sam znam wiele osób, które nie chodziły na mecze tylko dlatego, że odstraszało je wyrobienie takowej karty. Komu taka polityka ma służyć? Może dyrektor marketingu i jednocześnie prokurent spółki Janusz Biesiada zna odpowiedź na to pytanie?

Krzysztof Juras

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki