Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Juras o Lechii Gdańsk: To było potrzebne jak diabłu woda święcona [komentarz]

Krzysztof Juras
Na zdjęciu: piłkarze Lechii Gdańsk
Na zdjęciu: piłkarze Lechii Gdańsk Przemyslaw Swiderski
W ramach rozgrywek ekstraklasy, w weekend, do Trójmiasta zjechały Zagłębia. Jako pierwsze mieliśmy szansę obejrzeć w Gdańsku to sosnowieckie. Beniaminek nie stawił Lechii zbyt wielkiego oporu i zainkasował cztery gole, tym samym umacniając się na pozycji outsidera naszej ligi. Z kolei wynik ten pozwolił na awans Lechii na pozycję lidera tabeli.

W spotkaniu tym trener Piotr Stokowiec zmienił skład i jak widać to się opłaciło. Brak w pierwszej jedenastce Rafała Wolskiego czy Artura Sobiecha był dla mnie dużym zaskoczeniem. O ile te zmiany wypaliły to nie bardzo rozumiem postępowania z bramkarzami. Mam takie wrażenie, że Stokowiec wsadził na karuzelę Dusana Kuciaka i Zlatana Alomerovicia i czeka, który z nich z niej spadnie. Chyba nie jest to dobre, bo pozycja bramkarza jest dość specyficzną i na niej, jak na żadnej innej powinna być podczas rozgrywek ustalona hierarchia. Tymczasem treneiro spod biało-zielonego sztandaru wymyślił sobie teraz rywalizację między oboma panami. Boję się, że zabieg ten może się odbić Lechii czkawką.

Kolejna rzecz, która trochę irytuje to bezsensowne żółte kartki. Celuje w tym Michał Nalepa, który zebrał ich już osiem, a ta z sobotniego meczu była potrzebna jak diabłu woda święcona. Wynik stopera Lechii jest „zacny” bo przypomnę tylko, że zespoły grały dopiero jedenaste spotkanie. Wydaje się zatem, że rekord Tomasza Hajty z Bundesligi, który w sezonie 1998/99 otrzymał 16 żółtych kartek jest poważnie zagrożony.

A tak a propos żółtych kartek, Lechia Stokowca nie zagrała jeszcze meczu na czysto, a ostatnim ligowym spotkaniem w którym żaden zawodnik Lechii nie otrzymał żółtego kartoniku był mecz z Wisłą Kraków, który odbył się 10 lutego tego roku, a sędzią był także Daniel Stefański.

Tyle o Lechii, wczoraj na własnym stadionie Arka podejmowała Zagłębie Lubin. Gdynianie w meczu kibicowskiej przyjaźni nie mieli litości dla Zagłebia, które do Gdyni przyjechało bez Filipa Starzyńskiego (asystował żonie przy porodzie) i grającego w „10” po czerwonej kartce dla Jakuba Tosika.

Wymagające treningi i relaks na plaży. Piękna Polka szlifuje formę na Florydzie

Agencja TVN / x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki