18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krystyna Giżowska. Co piosenkarkę łączy z Pomorzem?

Grażyna Peplińska
archiwum prywatne
O tym, dlaczego chętnie wraca do Człuchowa i Gdyni, kto był jej idolem, jakiej muzyki lubiła słuchać kiedyś i jakiej słucha dzisiaj - z piosenkarką Krystyną Giżowską rozmawia Grażyna Peplińska

Co Pani robi w Człuchowie?

Przyjechałam odwiedzić rodzinne strony. Tu się wychowałam, tu mieszkają moi bliscy. Wracam tu zawsze, kiedy tylko mogę. Choć ostatnio rzadziej, bo mieszkam w Łodzi, czyli dość daleko, a obowiązki zawodowe wciąż zabierają mi czas. Nadal koncertuję.

Ma Pani w Człuchowie swoje ulubione miejsca?

Wszystko tu przypomina mi dzieciństwo. Lubię tu być, wracam stąd z dobrą energią na resztę roku.

Człuchów Człuchowem, ale Pani losy to też Gdynia...

Gdynia to moje ukochane miasto! To tutaj trafiłam do zespołu Flotylla. To były moje pierwsze poważniejsze próby artystyczne. Tu również nauczyłam się sceny. Naszym dyrektorem artystycznym była Danuta Baduszkowa, reżyser, twórca i szefowa Teatru Muzycznego. Ona uświadomiła nam profesjonalne podejście do zawodu. Wpoiła nam zasady dotyczące pracy na estradzie, zasady, które mocno weszły mi w krew. Nie wyobrażam sobie, bym nie była gotowa do wyjścia na scenę 45 minut przed koncertem. Albo żeby spóźnić się na koncert? Odwołać? Nie wiem, co musiałoby się zdarzyć...

Nie zdarzyło się Pani?

Raz. Ale nie z mojej winy. Wysiadła aparatura.

A co fajnego śpiewała Pani na początku kariery?

Piosenki swoich idoli. A na topie była wtedy Kasia Sobczyk, Czesław Niemen, pamiętam, jak wykonywałam "Chłopcy z obcych mórz...". Różne rzeczy się śpiewało...

Kiedy zaczynała Pani swoją karierę na estradzie, to chciała Pani być jak kto?

Choćby jak Helena Majdaniec. Wszyscy żyliśmy big beatem, oczywiście Beatlesami i Rolling Stonesami. To było szaleństwo! Na prywatkach rozczulał nas Piotr Szczepanik. No i Czerwone Gitary! Ale wzorem zawsze była dla mnie Barbra Streisand. Starałam się ją podglądać, nawet naśladować. Urzekała mnie tym, że robi ze swoim głosem co chce. Podziwiałam ją. Za jej warsztat i charyzmę.

Ponoć lubi też Pani liryczne poranki w swoim domu...

Kawka na tarasie. Bez porannej kawki nie ma życia. Kawka daje mi kopa na cały dzień.

Który czas ze swojego życia artystycznego wspomina Pani najlepiej?

Ten we Flotylli na pewno, bo wtedy wszystko było nowe, inne. Wyjechałam przecież z małego miasteczka, w świat. Wydawało mi się, że pana Boga za nogi złapałam. Nowe przyjaźnie, koncerty, kostiumy. To wszystko było ekscytujące.

A Sopot, gdzie dostała Pani Grand Prix, w 1984 roku?

Nagroda w Sopocie to była wielka niespodzianka. W ogóle nie wierzyłam, że może mnie coś takiego spotkać. To było jak grom z jasnego nieba. Ta nagroda spowodowała, że otworzyło się przede mną mnóstwo drzwi.

Świat celebrytów... Jak Pani go postrzega?

Być znanym tylko dlatego, że się bywa w wielkim świecie? Jak długo można żyć od plotki do plotki, od sensacji do sensacji? To nie dla mnie. Ja wciąż koncertuję, mam swoją widownię, ludzi, którzy pamiętają moje dawne przeboje. To głównie publika 50 plus, która świetnie się bawi na moich koncertach. Czasem sama się dziwię, że fani sprzed lat rozpoznają mnie na ulicy, choć raczej nie rzucam się w oczy, nie maluję się, ubieram się na sportowo. Właśnie teraz - 29 sierpnia - na zaproszenie Fundacji Sztuka Życia - Niepokonani będę śpiewać podczas III Dnia Niepokonanych i ludzi w podeszłym wieku na molu w Sopocie. Serdecznie zapraszam.

Piosenka "Nie było ciebie tyle lat" - to Pani ulubiona?

Czy ja wiem... Tyle ich było! "W drodze do Fontainbleau " czy "Przeżyłam z tobą tyle lat". Jedno jest pewne, bez tych piosenek nie może odbyć się żaden mój koncert. Publiczność się ich domaga. Nie zabraknie ich też oczywiście na koncercie charytatywnym w Sopocie.

Czego Pani słucha na poprawę nastroju?

Na pewno nie może to być muzyka głośna, raczej pościelówy... Choćby piosenki Nat King Cole'a, który ma w sobie tyle ciepła i czułości. Lubię też... mazurki Chopina. Ale słuchając ich, za bardzo błądzę w chmurach... Za dużo marzę.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki