Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konwencja regionalna Prawa i Sprawiedliwości w Gdyni. Priorytetem bezpieczeństwo i przyszłość Polaków

Andrzej Kowalski
Andrzej Kowalski
Wideo
od 16 lat
W niedzielne popołudnie w Gdyni wystąpi prezes PiS Jarosław Kaczyński. Spotkanie jest częścią konwencji regionalnej partii rządzącej.

W niedzielne popołudnie w Gdyni wystąpi prezes PiS Jarosław Kaczyński. Spotkanie jest częścią konwencji regionalnej partii rządzącej.

Konwencja Prawa i Sprawiedliwości w Gdyni rozpoczęła się od prezentacji pomorskich kandydatów partii w nadchodzących wyborach parlamentarnych do Sejmu. Po wyczytaniu nazwisk z listy okręgu gdańskiego przy mównicy pojawili się wszyscy politycy, łącznie z numerem jeden - posłem Kacprem Płażyńskim. Następnie przedstawiono także kandydujących w okręgu gdyńsko-słupskim, gdzie na szczycie zestawienia znajduje się obecny rzecznik rządu, Piotr Müller. Wstęp zakończono wywołaniem kandydatów do Senatu, wśród których znajdowali się m.in. Natalia Nitek-Płażyńska oraz wojewoda pomorski, Dariusz Drelich.

ZOBACZ TAKŻE: Kacper Płażyński: Mieszkańcy Pomorza muszą mieć równe szanse na rozwój i dobre życie

Następnie na mównicę wyszedł prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński. W pierwszej kolejności odniósł się do sytuacji bezpieczeństwa naszego kraju i kierunku polityki zagranicznej, jaką PiS chce obrać.

- Nasza recepta, którą już realizujemy, jest bardzo prosta. Trzeba stworzyć własną, potężną armię. Jesteśmy w trakcie budowy tej armii. Trzeba mieć jednocześnie naprawdę dobrych sojuszników. Stawiać na tych, którzy rzeczywiście mogą i, jak wskazuje doświadczenie, chcą pomóc. A nie na tych, którzy nie mogą, bo nie mają siły, a gdyby ją chcieli budować, byłoby to dla wielu państw wątpliwe, a przede wszystkim bardzo długo by trwało. I tych, którzy mają interesy inaczej usytuowane niż ci, którzy by nas bronić mogli, gdyby to było potrzebne. Naszym celem, chcę to bardzo mocno podkreślić, jest odstraszyć i przekonać Rosjan do tego, by nas nie zaatakowali - mówił szef PiS. - Nic nie zapowiada realizacji celów rosyjskich, które zostały założone u początku tej operacji specjalnej, jak to oni nazywają, czyli zajęcia Ukrainy i likwidacji tego państwa. I początku likwidacji tego narodu. Chcę to bardzo mocno podkreślić, w tym planie był element eksterminacyjny, czyli najbardziej skrajny z możliwych - podkreślił.

ZOBACZ TAKŻE: Tomasz Rakowski: Pomorze to zawsze było okno na świat i my musimy z tego korzystać

Następnie Jarosław Kaczyński poruszył kwestię, która elektryzowała Polaków wraz z nadchodzącą premierą filmu Agnieszki Holland - "Zielona Granica". Prezes PiS podkreślił, jak ważna jest obrona granicy kraju, zwłaszcza po ostatnich zdarzeniach za wschodnią granicą.

- Do tego dochodzi sprawa, która ostatnio stała się tak głośna, czyli sprawa miejsca, gdzie się należy bronić. Nasze stanowisko jest jasne: bronić trzeba się na granicy. Nie można oddać ani metra kwadratowego. Tym bardziej nie można oddać znacznej części naszego terytorium i naszych obywateli. To samo przejście jest już niedopuszczalne. To jest rodzaj kapitulacji. To jest niedopuszczalne także dlatego, że mamy doświadczenia 1939, 1940 i 1941 roku. Dzisiaj mamy kontynuację Związku Sowieckiego, chociaż pod inną nazwą. To jest doświadczenie zupełnie świeże, na szczęście nie nasze, ale bliskie nam. To jest doświadczenie ukraińskie - mówił Jarosław Kaczyński. - Tego rodzaju decyzje, które podejmowała Platforma Obywatelska, to decyzje zdradzieckie, haniebne i zbrodnicze.

- To jest to bezpieczeństwo numer jeden. Bez jego zapewnienia wszystkie inne rodzaje bezpieczeństwa będą już w gruncie rzeczy nieważne. Bo pod okupacją, po przegranej wojnie, bezpieczeństwa żadnego nie ma. A Rosjanie mają metody, które wypróbowali już od wieków. Całe dzieje państwa rosyjskiego to stosowanie tego rodzaju metod i nie ma wątpliwości, że zastosowaliby je i tutaj. Szczególnie, że przekonali się, że Polacy, kiedy mają własne państwo i polską władzę, taką naprawdę polską - a mamy taką od 2015 roku, przedtem były dwa incydenty - to wtedy naprawdę dają sobie radę. Potrafią się rozwijać. Potrafią odnosić wielkie sukcesy - kontynuował prezes Prawa i Sprawiedliwości - Jest jednak także inne bezpieczeństwo związane z tym rodzajem wojny, która nie tak dawno nie miała swojej nazwy. Mówię tutaj o wojnie hybrydowej. Taka wojna na naszych granicach się toczy - dodał.

ZOBACZ TAKŻE: W kursie na Pomorze i potrzeby mieszkańców. Andrzej Jaworski zainaugurował kampanię wyborczą i zapowiada współpracę z samorządem

Jarosław Kaczyński odniósł się też do podobnych przypadków z historii Polski.

- Byłem wtedy przewodniczącym Komitetu Bezpieczeństwa Rady Ministrów i wszystkie działania związane z odparciem zagrożenia zostały w odpowiednim czasie zaplanowane poza wprowadzeniem stanu wojennego obok granicy - - Nie można było wybudować od razu ogrodzenia, ale zdołaliśmy to zrobić we właściwym czasie. Teraz, co robiła wtedy druga strona? Druga strona nie tylko nas w tej sprawie nie popierała, ale atakowała. Atakowała na różne sposoby. Atakowała samą ideę stworzenia tego ogrodzenia. Atakowała samą ideę obrony tej granicy. Domagała się, żeby po prostu tych ludzi wpuszczać. W żadnym razie nie była gotowa do tego, żeby powiedzieć "w tej sprawie różnice polityczne, naturalne w demokracji, nie mogą mieć żadnego znaczenia". A przecież w naszej historii po 1989 roku takie przypadki się zdarzały - w sprawie wejścia do NATO i Unii Europejskiej naradzały się wszystkie partie. Wtedy jeszcze te zasady uznawano. To, co zrobiła Platforma Obywatelska, to jest zniszczenie tych zasad. To oni, dokładnie ta partia to zniszczyła - mówił Kaczyński.

- Kompromitowanie moralne tego oczywistego przedsięwzięcia - bo przecież każdy wie, że to nie biedni ludzie, o których mówił Tusk, tylko ludzie sprowadzeni przez Łukaszenkę na polecenie Putina atakowali w sposób brutalny z użyciem kamieni i łopat naszą granicę i jej obrońców. Obok tego podjęto także jeszcze inne, dalej idące działania. One miały dwa kierunki: z jednej strony poparcie dla zasady relokacji. Mówię o sytuacji sprzed kilku lat z 2015 roku, kiedy granicę Europę zostały przez niejaką Merkel otwarte. Wtedy też mieliśmy Tuska po drugiej stronie. Mówił "jeśli nie przyjmiecie, poniesiecie konsekwencje". Przypominam, groził nam. Groził nam za to, że chcemy się obronić. Obroniliśmy się. W 2018 roku Rada Europy się z tego wycofała.

Później prezes partii rządzącej bezpośrednio już omawiał problem "Zielonej Granicy" i powiązywał ją z praktykami i kolejnym pokoleniem KPP.

- Jesteśmy gwarantem tego, że będziemy twardo walczyć. To jest drugi rodzaj bezpieczeństwa. W tym momencie podjęto jeszcze jedną, wyjątkowo haniebną, obrzydliwą, odrażającą próbę odwrócenia biegu wypadków. To jest ten film "Zielona Granica". Czemu ma on służyć - pytał Jarosław Kaczyński. - To jest coś, co wyszło z pewnego środowiska. Środowiska dawnej Komunistycznej Partii Polski. Oczywiście to już kolejne pokolenie, ale w całych dziejach naszego narodu czegoś tak obrzydliwego, odrażającego, wstrętnego i zbrodniczego jak KPP nie było - przekonywał.

- Przedstawicielka tego drugiego pokolenia, skąd inąd na pewno dobra reżyserka, przygotowuje film, który ma z jednej strony naciskać moralnie Polaków na to, żeby się zgodzili na rozebranie tej przegrody, tego muru. Jednocześnie to ma jeszcze jedną funkcję - Polska, o czym wielu Polaków nie wie, jako państwo i jako naród była w sposób całkowicie przemyślany kompromitowana na zachodzie. Robiono to przede wszystkim z inspiracji rosyjskiej i pruskiej. Od XVIII wieku jest to akcja, która niemalże bez przerwy trwa.

Przemowa przeszła z tematu o bezpieczeństwie na granicy polsko-białoruskiej do starć z Platformą Obywatelską. Kaczyński odnosił się w tej części do zarzutów ze strony opozycji i skomentował tzw. aferę wizową.

- O kim oni w tej chwili krzyczą "złodzieje"? O nas. Kto twierdzi, że mamy ileś tam afer na sumieniu i rozdają ulotki "100 afer PiS-u", gdzie ogromna większość wydarzeń tam opisanych nie jest żadnymi aferami, a gdzie coś takiego się zdarzyło, było to rozliczane. Jeden z naszych ekskolegów dostał 3 i pół roku więzienia zapewne za nadużycia w Czerwonym Krzyżu - mówił szef Prawa i Sprawiedliwości. - Tam, gdzie rzeczywiście coś złego się zdarzy, prowadzimy odpowiednie akcje. Tak samo w sprawie wizowej. To jest sprawa 268 nawet nie wiz, tylko przyspieszeń procedury wizowej. Rzeczywiście za pieniądze, ale znacznej części tych wiz wcale nie przyznano. Oni twierdzą, że 250 tysięcy, raz nawet, że milion i ma to ogromny wpływ na bezpieczeństwo Polski. To jest zwiększenie czegoś tysiąc razy, już nie mówię nawet o tym milionie. Robi się ogromne kampanie i ludziom się kompletnie miesza w głowach. W gruncie rzeczy to jest podstawa ich rządów. Gdyby wszyscy Polacy mieli kontakt z prawdą to ta formacja - Platforma Obywatelska czy Koalicja Obywatelska - nie miałaby szans. Kto by ich popierał?

- Dochodzi do tego, że oni twierdzą, że mój świętej pamięci brat podpisał decyzję o tej obronie, a to odbywało się w 2011 roku. A mój brat już od przeszło roku nie żył. Czyli zza światów podpisał tę decyzję. Oni są gotowi powiedzieć wszystko, a znaczna część ich elektoratu jest gotowa wszystko przyjąć. Od wielu lat mówię, że gdyby pewnego gorącego, letniego dnia usłyszeliby w TVN, że jest bardzo mroźna zima i trzeba się bardzo ciepło ubrać, to ubraliby się - żartował Kaczyński.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości nie przebierał w słowach, a politykę Platformy Obywatelskiej w trakcie ośmiu lat rządów nazywał "polityką na telefon".

- Nawet podwyżka emerytur do była decyzja podjęta w Berlinie. Jeśli ktoś oglądał film "Reset", tam wszystkie dokumenty były pokazane. P rozmowie z Merkel. Ona to dyplomatycznie ujmowała, ale to było jednoznaczne: tak macie zrobić. Czy to ma wrócić? Czy ma wrócić pełna zależność od drugiej strony, idąca aż do zawierania nierównoprawnych z tamtejszymi służbami specjalnymi? - mówił Kaczyński. - To jest coś niebywałego. Ogromna większość z państwa, która polityką się nie interesuje, pewnie sobie nie uświadamia, co to było. A Tusk się na to zgodził. Dlaczego się zgodził? Bo cała ówczesna polityka nastawiona była na jeden cel. Ktoś to dobrze ujął w podsłuchanych przez trzech kelnerów rozmowach. Tam ktoś mówił, że Tusk chce być dużym misiem. Czyli kimś bardzo ważnym w Unii Europejskiej. Polityka wobec Niemiec to chodzenie na kolanach, a wobec Rosji to padanie na kolana. To była polityka wynikająca z jego prywatnych ambicji. Tak to wygląda i nie możemy dopuścić do tego, żeby ten człowiek dostał drugą szansę - podkreślił.

- Oni się nie zmienili. Będą dużo gorsi, już to zapowiadają. Zapowiadają, że zniszczą opozycję i opozycyjne media. Tusk mówi dziennikarzom, którzy chcą mu zadawać pytania, że karnie za to odpowiedzą. Co by się stało, gdybyśmy my będąc przy władzy coś takiego mówili. Ich dziennikarze na nasz temat łgali tak, że słońcu było wstyd świecić. A nigdy się do takich słów nie posunęliśmy. Bo my jesteśmy demokratami, a oni wrogami demokracji - mówił. - Wszyscy muszą zrobić ogromny wysiłek także przy pilnowaniu wyborów. Jeśli ten wysiłek będzie wielki to zwyciężymy. Musimy znać ciężar tej decyzji wyborczej. Musimy namawiać wszystkich wokół siebie i uczestniczyć w akcjach organizowanych przez partie i sprzyjające organizacje. Zostało dwadzieścia dni, ale w te dwadzieścia dni może się wszystko ostatecznie rozstrzygnąć. I się rozstrzygnie - dodał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki