Kolejne ofiary czadu na Pomorzu. Nie pomagają ostrzeżenia

Do ostatniej tragedii doszło w sobotę w domu jednorodzinnym w Korzeniewie, w powiecie kwidzyńskim. Ulatniającym się z piecyka czadem śmiertelnie zatruło się dwóch mężczyzn - ojciec z synem.

Tragiczny pożar w Korzeniewie. Dwie osoby zatruły się czadem. Ojciec i syn nie żyją [ZDJĘCIA]

Jak podaje Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, każdego roku z powodu zatrucia tlenkiem węgla umiera w Polsce kilkadziesiąt osób. - Większość tragicznych wypadków wynika z braku regularnych przeglądów systemów wentylacyjnych i kominowych, prób ich „uszczelniania” oraz wykorzystywania urządzeń grzewczych niezgodnie z ich przeznaczeniem i w sposób naruszający zasady bezpieczeństwa - podaje RCB.

Od września 2016 roku, a więc od początku obecnego sezonu grzewczego, służby na terenie całego kraju interweniowały już ponad 2,4 tys. razy. Z powodu zatrucia tlenkiem węgla zmarło 28 osób, a 1340 było poszkodowanych. - Czad jest szczególnie niebezpiecznym gazem, bo ciężko go wykryć. Nie czujemy go i nie widzimy - przyznaje st. kpt. Łukasz Płusa, rzecznik pomorskich strażaków. - Objawy, które pojawiają się w przypadku zatrucia tlenkiem węgla, to ból głowy, poczucie osłabienia, nudności, zaburzenia wzroku. Łatwo je więc pomylić nawet ze zwykłą grypą - dodaje.

Tymczasem już po kilku minutach przebywania w pomieszczeniu, gdzie znacznie wzrósł poziom trującego gazu, człowiek traci przytomność i jakąkolwiek możliwość samodzielnego ratunku. Skutki mogą być tragiczne - gdy czad dostaje się do organizmu, uniemożliwia właściwe rozprowadzanie tlenu we krwi, powodując m.in. uszkodzenia mózgu. - W mieszkaniach nie zasłaniajmy kratek wentylacyjnych, wywietrzników okien i drzwi. W pomieszczeniach musi być delikatny przewiew i cyrkulacja powietrza. Mieszkając w domach, musimy pamiętać o regularnych przeglądach kominiarskich. Przegląd techniczny musi przejść każdy piecyk czy palenisko - alarmuje st. kpt. Płusa. - Warto pomyśleć też o zainstalowaniu czujnika tlenku węgla.

[email protected]