Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kogo cieszą korki w nadmorskich miejscowościach? Policję. Bo jest mniej wypadków

Piotr Niemkiewicz, Roman Kościelniak
Anna Arent / Archiwum Polskapresse
Zatłoczone do granic możliwości drogi nad morze, zatkane ronda i skrzyżowania w letniskowych miejscowościach - czy taki obrazek może cieszyć? Tak, jeśli jesteś policjantem. Ale i kierowcy powinni być zadowoleni - przekonują mundurowi.

Cały miniony tydzień powiat pucki przeżywał prawdziwe oblężenie. Samochody były wszędzie - na głównych drogach, alternatywnych trasach i uliczkach, które turystom są praktycznie nieznane. Drogowy tłok to efekt zmian turnusów urlopowych oraz sierpniowy długi weekend.

Komunikacyjny paraliż - tradycyjnie - gwałtownie powiększał się w weekend i dni, gdy psuła się pogoda. Wściekli i zniechęceni turyści i mieszkańcy raportowali nam kolejne zatkane odcinki.

- Jechałam do Pucka, do znajomych, którzy tu spędzali urlop - relacjonowała nam w niedzielę Marta Palicka, turystka z Wielkopolski. - Z Jastrzębiej Góry, przez Władysławowo i Swarzewo, jechałam w jednym ciągu aut trzy godziny. Potem już wracałam objazdem przez wioski, jak zasugerowali to miejscowi. Nic lepiej - podróż trwała prawie dwie godziny.

W podobny sposób zatkały się główne arterie komunikacyjne - droga 216 (Reda - Hel przez Władysławowo) czy Władysławowo - Karwia, a także Wejherowo - Krokowa (czyli skrót np. do Dębek lub Białogóry).

Ale to nie jest powód do załamywania rąk - przynajmniej według policjantów, których wzmocnione siły latem pilnują porządku w powiecie puckim. - W sezonie urlopowym aut jest zatrzęsienie, na co wpływu oczywiście nie mamy, ale im jest ich więcej, tym lepiej - komentuje asp. sztab. Łukasz Dettlaff, rzecznik prasowy komendanta powiatowego policji w Pucku. - Lepiej, bo dzięki temu jest wolniej, czyli bezpieczniej.

Mundurowi przytaczają statystyki - ostatni weekend na najważniejszych drogach w powiecie był spokojny, bo wszystkie interwencje ograniczały się do niegroźnych w skutkach kolizji. Nie było żadnych wypadków, w których poważnie ucierpieliby piesi, kierowcy czy np. rowerzyści. - Jeśli oba pasy i kierunki ruchu są zajęte przez sznury samochodów, to brakuje miejsca np. na wyprzedzanie na trzeciego czy też rozwijanie nadmiernych prędkości przez motocyklistów - podkreśla rzecznik. - W korku jedyne szkody, jakie możemy wyrządzić, to najechanie na tył jadącego przed nami auta lub ewentualnie sami możemy stać się ofiarą stuknięcia.

Zupełnie inny obraz tych samych dróg jest w dni, gdy ruch jest dużo mniejszy. To właśnie wtedy dochodzi do tragedii.
Tak w lipcu było np. między Puckiem a Gnieżdżewem, gdzie rozpędzone BMW uderzyło w rowerzystę, który przeprowadzał rower w niedozwolonym miejscu. Nastolatek zginął na miejscu.

Wcześniej między Kuźnicą a Jastarnią samochód uderzył w drzewo - na szczęście wszyscy przeżyli. Z kolei dwa najtragiczniejsze wypadki tego roku - w Sulicicach i Celbowie, gdzie uczestnicy zginęli na miejscu - miały miejsce też na opustoszałych drogach.

- Wszędzie kierowcy, mimo ograniczeń, rozwinęli spore prędkości - przyznaje rzecznik.

Według statystyk, w ciągu dwóch letnich miesięcy powiat pucki odwiedza ok. miliona aut.

[email protected]
[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki