Cały miniony tydzień powiat pucki przeżywał prawdziwe oblężenie. Samochody były wszędzie - na głównych drogach, alternatywnych trasach i uliczkach, które turystom są praktycznie nieznane. Drogowy tłok to efekt zmian turnusów urlopowych oraz sierpniowy długi weekend.
Komunikacyjny paraliż - tradycyjnie - gwałtownie powiększał się w weekend i dni, gdy psuła się pogoda. Wściekli i zniechęceni turyści i mieszkańcy raportowali nam kolejne zatkane odcinki.
- Jechałam do Pucka, do znajomych, którzy tu spędzali urlop - relacjonowała nam w niedzielę Marta Palicka, turystka z Wielkopolski. - Z Jastrzębiej Góry, przez Władysławowo i Swarzewo, jechałam w jednym ciągu aut trzy godziny. Potem już wracałam objazdem przez wioski, jak zasugerowali to miejscowi. Nic lepiej - podróż trwała prawie dwie godziny.
W podobny sposób zatkały się główne arterie komunikacyjne - droga 216 (Reda - Hel przez Władysławowo) czy Władysławowo - Karwia, a także Wejherowo - Krokowa (czyli skrót np. do Dębek lub Białogóry).
Ale to nie jest powód do załamywania rąk - przynajmniej według policjantów, których wzmocnione siły latem pilnują porządku w powiecie puckim. - W sezonie urlopowym aut jest zatrzęsienie, na co wpływu oczywiście nie mamy, ale im jest ich więcej, tym lepiej - komentuje asp. sztab. Łukasz Dettlaff, rzecznik prasowy komendanta powiatowego policji w Pucku. - Lepiej, bo dzięki temu jest wolniej, czyli bezpieczniej.
Mundurowi przytaczają statystyki - ostatni weekend na najważniejszych drogach w powiecie był spokojny, bo wszystkie interwencje ograniczały się do niegroźnych w skutkach kolizji. Nie było żadnych wypadków, w których poważnie ucierpieliby piesi, kierowcy czy np. rowerzyści. - Jeśli oba pasy i kierunki ruchu są zajęte przez sznury samochodów, to brakuje miejsca np. na wyprzedzanie na trzeciego czy też rozwijanie nadmiernych prędkości przez motocyklistów - podkreśla rzecznik. - W korku jedyne szkody, jakie możemy wyrządzić, to najechanie na tył jadącego przed nami auta lub ewentualnie sami możemy stać się ofiarą stuknięcia.
Zupełnie inny obraz tych samych dróg jest w dni, gdy ruch jest dużo mniejszy. To właśnie wtedy dochodzi do tragedii.
Tak w lipcu było np. między Puckiem a Gnieżdżewem, gdzie rozpędzone BMW uderzyło w rowerzystę, który przeprowadzał rower w niedozwolonym miejscu. Nastolatek zginął na miejscu.
Wcześniej między Kuźnicą a Jastarnią samochód uderzył w drzewo - na szczęście wszyscy przeżyli. Z kolei dwa najtragiczniejsze wypadki tego roku - w Sulicicach i Celbowie, gdzie uczestnicy zginęli na miejscu - miały miejsce też na opustoszałych drogach.
- Wszędzie kierowcy, mimo ograniczeń, rozwinęli spore prędkości - przyznaje rzecznik.
Według statystyk, w ciągu dwóch letnich miesięcy powiat pucki odwiedza ok. miliona aut.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?