Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każda seria kiedyś musi się zakończyć

Jan Woźniacki
Arkowcy przegrali, bo w drugiej połowie meczu nie istnieli
Arkowcy przegrali, bo w drugiej połowie meczu nie istnieli Tomasz Bołt
Sobotnim meczem w Szczecinie piłkarze Arki zaczęli futbolową wyprawę po trzech kolejnych stadionach, bo na ich szlaku będą jeszcze w najbliższym czasie Poznań i Gliwice. Podopieczni trenera Petra Nemca na mecz z Pogonią jechali z mocnym postanowieniem przedłużenia serii 10 już meczów bez porażki, a szczytem marzeń żółto-niebieskich było piąte z rzędu ligowe zwycięstwo. Niestety, Arka ten mecz przegrała 1:3.

Pogoń przystępowała do tego meczu jako wicelider tabeli, a w sobotni wieczór dopingowało gospodarzy około 9 tys. kibiców. Nie ma co ukrywać, że to szczecinianie byli faworytami. Pierwszy kwadrans to było takie typowe badanie sił. Niestety, dla gości, zakończył się bramką dla Pogoni. Edi Andradina dośrodkował piłkę z rzutu wolnego na środek pola karnego. Dwóch defensorów Arki walczyło o nią z jednym piłkarzem Pogoni, ale niestety, pomóc kolegom postanowił jeszcze bramkarz Marcin Juszczyk. Do piłki nie doszedł, a odbitą i "bezpańską" futbolówkę bez kłopotu do pustej już bramki skierował Kameruńczyk Donald Djousse. Pogoń prowadziła w tym momencie 1:0.

Na szczęście ten gol nie odebrał gdynianom ochoty do gry. Wręcz przeciwnie, od tego momentu przejęli inicjatywę. Formę bramkarza gospodarzy Radosława Janukiewicza sprawdził strzałem z linii pola karnego Piotr Kuklis. W 31 minucie Kuklis już bardziej udanie wystąpił w roli asystenta. Po jego crossowym podaniu piłka trafiła w polu karnym do Mirko Ivanovskiego, a ten, mimo presji obrońcy, strzelił nie do obrony i w Szczecinie był remis 1:1. Myślę, że w tym momencie gdyńscy kibice wybaczyli Ivanovskiemu pudła w poprzednim meczu, z Polonią. Dwie minuty później Ivanovski mógł się stać bohaterem w ekipie gości, ale przegrał pojedynek sam na sam z Janukiewiczem. Inna sprawa, że gdyby podawał do lepiej ustawionych kolegów, to gdynianie mogli już prowadzić. Prowadzić mogli też w 37 minucie, kiedy z bliska uderzał piłkę głową Bartosz Flis, ale bramkarz Pogoni po kapitalnej interwencji zbił futbolówkę na poprzeczkę.

- Obudził nas dopiero stracony gol. Zdołaliśmy jednak wyrównać, gramy coraz lepiej, a mamy jeszcze 45 minut na zdobycie zwycięskiej bramki - mówił w przerwie, z optymizmem, Jakub Kowalski.

Tymczasem tę drugą połowę lepiej zaczęli gospodarze. Juszczyk co chwila był w opałach. W 51 minucie wygrał na szczęście pojedynek sam na sam z Djousse, a cztery minuty później Błażej Radler nie trafił w piłkę głową, stojąc tylko 4 metry od linii bramkowej. Arka nie potrafiła utrzymać się dłużej przy piłce, co nie najlepiej wróżyło gdynianom w kolejnych minutach meczu. Sygnał, że może być jednak inaczej, dał w 60 minucie Tomasz Jarzębowski. Strzelił mocno z 25 metrów, Janukiewicz nie utrzymał piłki, ale ta po dobitce Ivanovskiego poszybowała nad poprzeczką szczecińskiej bramki.

Piłkarskie powiedzenie, że niewykorzystane okazje się mszczą, sprawdziło się w Szczecinie kilka minut później. To było 120 sekund, które wstrząsnęło Arką. Najpierw w 64 minucie Robert Kolendowicz urwał się lewym skrzydłem, wpadł z piłką w pole karne i podał do czekającego tuż przed bramką Djousse'a. Zdobycie gola było już tylko formalnością. Natomiast zachowanie defensorów gdynian w tej sytuacji będzie na pewno materiałem do krytycznej analizy. Niestety, to nie był koniec nieszczęść. 120 sekund później Andradina podał do Bartosza Ławy, a były kapitan Arki, a w sobotę Pogoni, z 16 metrów strzelił praktycznie nie do obrony. Ława radości przesadnie nie manifestował, ale tak naprawdę dobił byłych kolegów. Po tym golu podopieczni Nemca nie byli już w stanie odmienić losów meczu, chociaż warto odnotować, że w 88 minucie Bartłomiej Niedziela trafił z bliska w poprzeczkę szczecińskiej bramki. Pogoń, wyraźnie lepsza w drugiej połowie meczu, sięgnęła jednak po zasłużone w sumie zwycięstwo.

- Po przerwie Pogoń przycisnęła, a nas praktycznie nie było na boisku. Skończyła się nasza seria meczów bez porażki, ale nie poddajemy się. W tym roku mamy jeszcze trzy mecze i dziewięć punktów do zdobycia - realnie skomentował sobotni mecz Marcin Radzewicz.

Pogoń Szczecin - Arka Gdynia 3:1 (1:1)

Bramki: 1:0 Donald Djousse (15), 1:1 Mirko Ivanovski (31), 2:1 Donald Djousse (64), 3:1 Bartosz Ława (66)

Pogoń: Janukiewicz - Hricko, Radler, Noll, Pietruszka - Frączczak, Edi Andradina (67Akahoshi), Ława, Szałek, Kolendowicz (84 Rogalski) - Djousse (78 Sotirivić)

Arka: Juszczyk - Krajanowski, Mazurkiewicz, Łągiewka, Radzewicz - Jarzębowski - Kowalski (80 Niedziela), Benat, Flis (74 Szwoch), Kuklis - Ivanovski (65 Surdykowski)

Sędziował: Marek Opaliński (Legnica) Widzów: ok. 9 tys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki