Tyle statystyk i historii. Przejdźmy do wydarzeń sobotnich. Zatrważająca była metamorfoza biało-zielonych, która przydarzyła im się po przerwie. Gdańszczanie w drugiej odsłonie poruszali się z szybkością emeryta zdążającego do ZUS-u, a chorzowianie wielokrotnie potrafili bezkarnie wymienić po kilkanaście podań na połowie gdańszczan. Wypada mieć nadzieję, że ta bezsilność biało-zielonych wynikała z cech mentalnych, a nie z braku przygotowania motorycznego. Jedno jest pewne, jeżeli Lechii przytrafiłaby się tak słaba połowa w środowym meczu z walczącą o tytuł Legią, to myślę, że passa meczów bez porażki zostanie zakończona. A taki wynik pozbawiłby gdańszczan szans na europejskie puchary.
Te na teraz i tak są bardziej matematyczne niż rzeczywiste. W środę Lechia musi ograć Legię, bo nawet remis rozwieje już ostatecznie marzenia o Europie. Jednak nawet zwycięstwo może nic nie dać, gdy punktów w środę nie straci w Szczecinie Cracovia.
Na koniec dwa słowa o III lidze, czyli rezerwach Lechii. Wynik 0:3 z Bałtykiem Gdynia stawia pod znakiem zapytania profesjonalizm niektórych graczy pierwszego składu. Wszak Łukasz Budziłek, Rudnilson, Neven Marković, Adam Chrzanowski, Adam Dźwigała, Daniel Łukasik czy Michał Żebrakowski mają za sobą występy w ekstraklasie, Łukasik ma nawet epizod w kadrze Polski. Czy grając takim składem, wypada przegrać aż trzema bramkami? Powiem jedno: to jest wstyd i ci zawodnicy, których wymieniłem, niech się zastanowią, czy zasługują na miano piłkarza Lechii.
Follow https://twitter.com/baltyckisportDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?