Jeszcze przed środowym wieczorem najwięksi optymiści wśród polskich sympatyków koszykówki wierzyli w korzystny przebieg wydarzeń i cud, jakim byłoby zajęcie przez gdynian czwartego miejsca w ostatecznej klasyfikacji grupy. Nadzieje rozwiał praktycznie rozegrany nieco wcześniej mecz w Kownie, gdzie Żalgiris przegrał po dogrywce z Cają Laboral. Ten wynik oznaczał, że Asseco Prokom utrzyma się w walce o byt tylko pod warunkiem wysokiego zwycięstwa w stolicy Serbii.
Była to misja z gatunku niewykonalnych - wygrać w gorącej hali Pionir to trudne wyzwanie nawet dla ekip z samego europejskiego topu. Chłopcy Pacesasa walczyli bardzo dzielnie i długo prowadzili, ale w dramatycznej końcówce zabrakło szczęścia - po celnym trafieniu Jamesa Gista na pół sekundy przed końcową syreną sopocianie przegrali.
- Swoje szanse na Top16 przegraliśmy na długo przed tym spotkaniem - przyznał na pomeczowej konferencji litewski szkoleniowiec Asseco Prokom, mając na myśli pechowe przegrane z początku rozgrywek.
Teraz żółto-niebieskich czeka kolejna rozpaczliwa walka o awans. Tym razem w VTB.
Sytuacja mistrzów Polski w grupie B wschodnioeuropejskich rozgrywek jest trudna, ale nie beznadziejna. Po pierwszej rundzie sześć zespołów ma rozegranych po pięć meczów. Asseco Prokom ma bilans 2-3, co daje 4. miejsce w tabeli. Pierwsze dwa miejsca (premiowane awansem do finałowego turnieju, który się odbędzie w kwietniu w Moskwie) należą obecnie do faworytów - Żalgirisu Kowno i BC Chimki (obie ekipy bilans 4-1).
Zadanie gdynian na rundę rewanżową jest proste: wygrać wszystko, co się da (choć nawet komplet zwycięstw może nie gwarantować sukcesu) i liczyć na szczęście, czyli korzystne wyniki w potyczkach pozostałych drużyn. Wymarzony scenariusz byłby wielkim zaskoczeniem, jednak naszemu zespołowi nie pozostało jnic innego, jak walczyć o uratowanie sezonu. Ambitna postawa w pozostałych pięciu występach w ramach VTB powinna choć w części zrekompensować niepowodzenie w europejskiej elicie.
W jutrzejszym meczu w Gdyni z niżej notowanym mistrzem Łotwy wygrana będzie dla zawodników trenera Pacesasa obowiązkiem. Rywale to zespół perspektywiczny i złożony głównie z młodych graczy, prowadzonych przez dobrze znanego w Polsce Litwina Rimasa Kurtinaitisa. Podobnie jak Asseco Prokom, VEF odniósł dotąd dwie wygrane (70:69 w Tallinie z Kalevem i 68:60 u siebie z Azowmaszem Mariupol). Najlepszym strzelcem ryskiej ekipy jest doświadczony snajper Kristaps Janicenoks, ze średnią 13 punktów na mecz.
W pierwszym starciu obu zespołów w łotewskiej stolicy górą byli gdynianie, którzy pewnie zwyciężyli 76:63. Najskuteczniejszym graczem tamtej konfrontacji był nieobecny już w składzie Asseco Prokomu Bobby Brown, zdobywca 18 "oczek". Gospodarze swojego lidera mieli w osobie Sandisa Valtersa (14 punktów, w tym cztery trafienia z dystansu).
Początek spotkania jutro o godz. 14. Bezpośrednią transmisję przeprowadzi Orange Sport.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?