Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jermain Mallett: Musimy trzymać się razem

Paweł Durkiewicz
W akcji niski skrzydłowy Trefla Jermaine Mallett
W akcji niski skrzydłowy Trefla Jermaine Mallett Przemek Świderski
Rozmowa z Jermaine'em Mallettem, koszykarzem Trefla Sopot.

- To twój debiutancki sezon w profesjonalnej koszykówce. Jak czujesz się będąc zawodowcem w lidze polskiej?

- Swój pobyt w Polsce odbieram jako okazję do dobrego wejścia w profesjonalną karierę. Sezon zacząłem w drużynie ŁKS, która nie zalicza się do najlepszych w lidze, a od początku grudnia jestem w Treflu, gdzie wszyscy chcą walczyć o najwyższe cele. Patrząc wstecz, pobyt w Łodzi też był dla mnie cennym doświadczeniem. Grałem dużo i miałem ważną rolę. Więcej uczę się jednak tu, w Sopocie. Sądzę, że dobrze wkomponowałem się w zespół

- Jak zmieniła się twoja koszykarska praca po transferze do Sopotu?

- Szybko dało się zauważyć różnicę. W Treflu jest dużo więcej treningów niż w Łodzi. Mamy więcej gier wewnętrznych, dużo więcej czasu spędzamy też na ćwiczeniach rzutowych. Myślę, że prezentujemy zdecydowanie bardziej zaawansowaną taktycznie koszykówkę. W mojej poprzedniej drużynie bazowaliśmy na dość prostych schematach, z kolei tutaj trener ma do dyspozycji lepszych koszykarzy, dlatego może próbować różnych strategii.

- Na boisko na ogół wchodzisz z ławki, zmieniając Adama Waczyńskiego. Odpowiada ci ta rola?

- Pewnie. Tak jak powiedziałem, mamy w drużynie kilku bardzo doświadczonych koszykarzy, od których mogę się wiele nauczyć. Z grających regularnie graczy tylko Adam jest ode mnie młodszy, ale i on jest doświadczonym zawodnikiem, który ma już za sobą kilka sezonów w profesjonalnej koszykówce i występy w waszej reprezentacji. Wspólna gra i trenowanie z nim to cenne doświadczenie.

- Co nietypowe, ze wzrostem 188 centymetrów grywasz na pozycji skrzydłowego.

- Tak, dlatego staram się wykorzystywać przewagę szybkości nad wyższymi rywalami. Czasem dobrą decyzją jest oddać rzut po zasłonie, innym razem pojawia się okazja, by wejść pod kosz. Gdy widzę, że pilnujący mnie gracz jest słabszy fizycznie, walczę siłowo o pozycję w okolicy pola trzech sekund.

- A jak ci się gra przed sopocką publicznością?

- Atmosfera na meczach jest naprawdę świetna. W Łodzi też mieliśmy dużą halę i na początku sezonu mogliśmy liczyć na wsparcie kibiców, ale uwielbiam grać w Ergo Arenie.

- W drugim etapie polskiej ligi Trefl musi wygrać jeszcze kilka trudnych meczów, by zachować pozycję lidera przed play-off. Co będzie dla was kluczem do wygrywania z rywalami?

- Myślę, że po prostu musimy trzymać się razem jako drużyna, utrzymywać agresywną obronę, a także grać zespołowo w ataku w każdym meczu. Na razie w tym etapie mamy bilans 1-1 i nie możemy doczekać się już kolejnego spotkania. Naszym rywalem będzie Turów, a wiadomo, że ostatnio w rundzie zasadniczej pokonaliśmy ich jednym punktem, więc będą chcieli się zrewanżować. Musimy grać twardo, tak jak ostatnio.

- No właśnie. Z Anwilem wygraliście mimo dużych kłopotów kadrowych.

- Przed meczem trenerzy powiedzieli nam, żebyśmy dali z siebie wszystko i na boisku sobie pomagali. Tak właśnie było i sądzę, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Tak samo musi być w kolejnych meczach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki