Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]
Anna P.: - Proszę o wizję odnośnie mojego syna Bogusława. Ben - tak nazywają go w USA - mieszka w Stanach, prowadzi kupno-sprzedaż i naprawy samochodów. Bardzo lubi kobiety, tak że zmienia je jak rękawiczki. Nie chce ślubu ani dzieci, tak jest mu dobrze. Zawsze telefonował co tydzień, wysyłał życzenia świąteczne i imieninowe, a ostatnio dzwonił 3 marca 2013 r. i mówił, że będzie telefonował częściej, bo jest chory i pojedzie do sanatorium. Od 3 marca nie mam od niego żadnej wiadomości, jak dzwonię, to słyszę w telefonie tylko sekretarkę. Proszę o wizję o jego chorobie, przede wszystkim, czy żyje. Wysyłam zdjęcie ze mną, bo nie mam pojedynczego. Jak moje zdrowie?
Krzysztof Jackowski: - Syn pani to dorosły urwis, człowiek nieco szalony. To jego niezrównoważenie źle wróży na przyszłość, on umrze w stosunkowo młodym wieku, może raczej - w sile wieku, nie doczeka późnej starości. Umrze z powodu nagłego, tragicznego zdarzenia. Ta śmierć nie będzie miała bezpośredniego związku z chorobą, z jego pobytem w sanatorium, po którym wyzdrowieje i będzie miał się dobrze. Pani pisze, że on nie chce mieć dzieci, a ja widzę go z dwójką dzieci, albo jest z kobietą, która ma dwoje dzieci? Syn się nie zmieni, pozostanie człowiekiem o niestałym charakterze, szaławiłą.
Jeśli chodzi o pani zdrowie, to uważam, że grozi pani w przyszłości poważne schorzenie, zniedołężnienie wymagające stałej opieki. To schorzenie zacznie się od drżenia rąk, jakichś niedowładów i będzie systematycznie postępować. Takie mam odczucie, obym się mylił.