Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jasnowidz z Człuchowa Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]

Wysłuchał i do druku przygotował Tadeusz Woźniak
Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa, co tydzień na naszych łamach odpowiada na listy Czytelników. Zapraszamy do korzystania z naszego pośrednictwa - tel. 889 239 323 lub [email protected]. Adres do wysyłki: Tadeusz Woźniak, Urząd Pocztowy Gdynia 24, ul. 2 MPS 11, 81-624 Gdynia, skr. 21.

Wacław M.: - Pisałem do Pana już wcześniej, w kwietniu ubiegłego roku. Za uzyskaną odpowiedź bardzo dziękuję, wizja była w 100 procentach trafna, wszystko się potwierdziło. Mam już 77 lat i niewiele czasu pozostało mi do zakończenia żywota, dlatego chciałbym wiedzieć, co mnie czeka w najbliższym czasie.

W moim poprzednim liście pytałem, jaka była moja żona - rzekomo idealna żona przez 25 lat. Odpowiedział Pan dyplomatycznie, że sam muszę to wiedzieć. A jednak nie wiem, bo ten ideał zostawił mnie, przeniosła się do drugiego pokoju. Na mój wniosek do sądu o separację zażądała zmiany wniosku na rozwód. Teraz nęka mnie rozmaitymi pismami ze straszeniem i groźbami; najprawdopodobniej za sprawą jej brata 4 razy uszkadzany był mój samochód, poszło pismo do prokuratury - 5 stron maszynopisu z zarzutami, które badając policja ani jednego zarzutu nie potwierdziła.

Teraz posłała pismo do policji w mieście, gdzie mieszka mój syn i była żona. Przez dwa lata, wiedząc o jej romansie, ani razu nie podniosłem głosu, próbowałem rozmawiać. Dlatego prosiłem Pana o wizję, jaki ona ma naprawdę charakter. Mam sprawę w sądzie o podział mieszkania i spłacenie jej, na co nie mam środków.

Dlatego też proszę Pana o powiedzenie, jak długo ta sprawa potrwa. Czy sąd nakaże sprzedaż mieszkania, czy pozostanę w tym mieszkaniu? Jestem na wszystko przygotowany. Prosiłbym też powiedzieć, jak ułoży mi się życie osobiste, jakie zmiany mnie czekają. Kochałem kobietę, która mną manipulowała. Życzę Panu zdrowia. Życie mimo wszystko jest piękne.

Krzysztof Jackowski:
- Wszystko to prawie prawda, co Pan pisze na temat żony, ale jest to relacja bardzo subiektywna, Pana własny punkt widzenia. Z punktu widzenia żony wyglądało to zupełnie inaczej. A niestety ona ma sporo racji. Nie był Pan łatwym partnerem, Pana nieustępliwość, ciągłe niezadowolenie i uwagi zatruwały Pana żonie życie. Być może działo się tak dlatego, że byliście niedobranym małżeństwem, nawzajem nie tolerowaliście wielu spraw u partnerki - partnera. Zamiast z biegiem czasu „docierać się”, was coraz bardziej druga strona drażniła. Nazbierało się tych różnic, urazów, przykrości tyle, że już nie dało się razem być. Postanowiliście od siebie odpocząć. Może żona to bardziej okazuje, ale Pan też ani chce, ani stara się ten związek ratować. No i słusznie, bo już sił i czasu nie wystarczy, żeby go odbudować, nawet gdyby była taka wola. Ale jej nie ma, są natomiast wzajemne żale i morze nienawiści. Nie warto tracić na to reszty życia, niech się Pan przed tym broni.

Sprawy spadkowe nie zostaną uregulowane do końca Pana życia, a mieszkanie nie zostanie sprzedane. Więc proszę nie zamartwiać się tymi bytowymi sprawami i cieszyć się - na ile można - tym, że życie jednak jest piękne - jak sam Pan przyznał.

Jasnowidz z Człuchowa Krzysztof Jackowski: 2017 to będzie trudny rok


Maria S.:
- Szanowny Panie, mam między innymi też problemy zdrowotne, ale zdaję sobie sprawę, że w wieku 70 lat będzie ich przybywać i to nie jest moim największym kłopotem. Sen z powiek spędza mi moje mieszkanie (połowa domu, I piętro). Otóż nie układa się dobrze relacja z mieszkańcami z parteru (obca rodzina), od lat próbuję je sprzedać, ale jakoś nie wychodzi. Jak Pan to widzi, czy mam szansę na zmianę miejsca zamieszkania?

Druga sprawa dotyczy mojej rocznej wnuczki. Według lekarza wszystko jest w porządku, ale ona ma napady długotrwałego płaczu, wręcz ryku. W tym czasie nikt nie jest w stanie niczym jej uspokoić, zabawić. Córka jest już u kresu wytrzymałości nerwowej. Może Pan zauważy coś, co jest powodem takiego zachowania.

Krzysztof Jackowski: - Niestety, zmartwię Panią, ale przez kilka najbliższych lat nie sprzeda Pani tego mieszkania. Nie wiem, co jest powodem, ale każdy, kto je ogląda, z miejsca traci zainteresowanie. Może po dokładniejszym obejrzeniu okazuje się, że jest mniej atrakcyjne aniżeli wydaje się być na pierwszy rzut oka? Może cena jest zbyt wysoka? W każdym razie tak jest, jak mówię i tak też nadal będzie. Ten, kto obejrzy ten dom bliżej, ten straci zainteresowanie.

Co do wnuczki - to moim zdaniem powodem tych ataków płaczu są sny. Ona bardzo intensywnie śni, a jeszcze jest zbyt mała, żeby rozróżniać co jest snem, a co jawą. Jej się wydaje, że te sny są rzeczywistością, która jej zagraża, której ona się boi. Dlatego tak płacze, bo to jest bardzo wrażliwe dziecko. Uważam, że nic nie trzeba robić, że z wiekiem dziecko przestanie się bać tych snów i płacze znikną niczym letni deszcz. Proszę nie wpadać w panikę, będzie wszystko dobrze.


Kinga G.:
- Pisałam do Pana kilka lat temu, jednak od tego czasu chyba moje życie zamiast iść w lepszym kierunku, to idzie w złą stronę. Przede wszystkim 2 lata temu miałam operowany kręgosłup, nadal zmagam się z bólem i omdleniami. Lekarze po badaniach zalecają kolejny zabieg. Jak Pan widzi moje zdrowie dalej, warto zdecydować się na kolejny zabieg?

Drugie pytanie o pracę - mam plan, by pójść na kurs i otworzyć swoją działalność, czy moje plany są prawidłowe?

Trzecia sprawa, nie mniej ważna - to uczucia, a raczej ich brak. Czy będę w związku i co za tym idzie - założę rodzinę, będę mieć dzieci? Czy będzie mi dane zostać mamą chociaż jednego maluszka? Moje życie obecnie to znak zapytania, mam cichą nadzieję, że trochę Pan podpowie.

Krzysztof Jackowski: - Jeśli chodzi o pracę, to nie pochwalam pomysłu uruchamiania własnej działalności gospodarczej. Grozi to wplątaniem się w poważne kłopoty. Ja uważam, że ta operacja kręgosłupa nie bardzo była potrzebna i niewiele zmieniła Pani życie na lepsze.

Takie samo zdanie mam na temat ewentualnego drugiego zabiegu. Radziłbym Pani nauczyć się żyć z tą niedogodnością, ewentualnie leczyć ją zabiegami fizykoterapeutycznymi. Operacje chirurgiczne będą raczej komplikowały sytuację. Proszę nie szukać łatwego, szybkiego sposobu pozbycia się tej dolegliwości.

W sprawach uczuciowych - owszem, widzę obok Pani partnera. Mam odczucie, że zwiąże się Pani z nim za półtora roku - dwa lata. Nie będzie to małżeństwo, ale luźny, partnerski związek. Nie widzę w tym związku dzieci.


Kazimiera L.:
- Jestem Pana stałą czytelniczką, do tej pory nie potrzebowałam Pana pomocy, a teraz o nią proszę. Bardzo Pana cenię.

Zwracam się z prośbą o wizję i wyjaśnienie zaginięcia czy kradzieży z mojego domu dużych oszczędności i złota. Do mieszkania nie było włamania. Klucze oprócz mnie ma córka i sąsiadka, która mi czasami pomaga. Mieszkam samotnie, jestem schorowana, mam 81 lat. W dniach, gdy oszczędności zaginęły, był u mnie pracownik tv (zakładał dekoder, trwało to dość długo, byłam sama). Kilka dni później była córka z przyjacielem, sprzątali mieszkanie. Pieniążki zginęły z dwóch miejsc: z pufy w pokoju razem ze złotem oraz z kuchni, gdzie nad blatem kuchennym na półce, w kopercie była prawie cała emerytura, przeznaczona na bieżące wydatki na życie.

W naszej klatce schodowej mieszkają rodziny, do których codziennie przychodzi dużo, a nawet bardzo dużo obcych ludzi. Ja w tych dniach właśnie również byłam krótko w szpitalu, było również pogotowie u mnie.

Proszę o wyjaśnienie, a może przy sprzątaniu pieniądze i kosztowności gdzieś się zawieruszyły? A jeśli jednak była to kradzież, to czy zrobiła to jedna osoba, dwie kradzieże równocześnie?

Pani Kazimiera poprosiła mnie o napisanie i wysłanie tego listu, bo jako osoba obłożnie chora sama nie może tego uczynić. Ja jestem tą sąsiadką, razem z mężem mamy klucze od jej mieszkania, od dłuższego czasu pomagamy we wszystkim, jeszcze nawet gdy żył mąż tej Pani, a nie żyje już od 6 lat. Odnoszę takie wrażenie podczas rozmów, że ona nie do końca nam ufa, że my tego nie zrobiliśmy, możliwe że i nas podejrzewa - jak wszystkich dookoła. Bardzo proszę o wizję, o wskazanie osoby, która to zrobiła i wyraźne oczyszczenie nas - sąsiadów. Zastanawiamy się, czy nadal pomagać starszym ludziom, bo za dużo zdrowia teraz tracimy.
Krzysztof Jackowski:
- To, że pani Kazimiera wobec wszystkich osób żywi pewne, umiarkowane podejrzenia uważam za fakt całkowicie normalny i nikt nie powinien z tego powodu czuć się urażony. Wiem, łatwo mi to mówić, a sytuacja osób z „kręgu podejrzanych” miła nie jest. Według mnie kradzieży dokonała młoda kobieta, około 30-letnia, spokrewniona z rodziną Pani Kazimiery. Jest to osoba raczej gadatliwa. Ona dokonała obu kradzieży. Sąsiedzi nie mają z tym nic wspólnego.


Od redaktora: Pan Tomasz P. - do listu nie dołączył Pan zdjęć osób, których ma dotyczyć wizja, czyli Pana i żony. Bez tego Krzysztof Jackowski nie wykonuje wizji. Proszę te zdjęcia przysłać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki