Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Woźniak: W I lidze nie ma pewniaków [KOMENTARZ]

Janusz Woźniak
Fot. Grzegorz Mehring/Polska Press
Mamy za sobą zaledwie dwie kolejki spotkań na zapleczu ekstraklasy. I nie ma już drużyny, która zdobyłaby komplet punktów, nie ma zespołu bez punktów. Nie ma też ekipy, która nie zdobyłaby bramki lub jej nie straciła. To wszystko potwierdza, że w tej lidze nie ma pewniaków. Potencjalnych kandydatów do awansu trzeba szukać, jak na razie, w drugiej części tabeli. Zawodzą Miedź Legnica, Zawisza Bydgoszcz czy Olimpia Grudziądz.

Z pomorskiego tercetu pierwszoligowców w miniony weekend na największe słowa pochwały zasłużyła Arka Gdynia. Za wyjazdowe zwycięstwo 2:0 z faworyzowaną Wisłą Płock. Mecz w Płocku miał antybohatera, którym był bramkarz gospodarzy Seweryn Kiełpin. Na boisku był on jedyną ofiarą niedzielnego upału. Musiały mu się wyprostować zwoje mózgowe, bo trudno inaczej wytłumaczyć błędy, jakie popełnił przy obu golach dla żółto-niebieskich. Ale pewnie jak łyknął trochę zimnej wody, to obronił rzut karny wykonywany przez Krzysztofa Sobieraja. Kapitan Arki musiał odetchnąć z ulgą po końcowym gwizdku sędziego, że jego skucha z 11 metrów nie przeszkodziła w zdobyciu kompletu punktów. A swoją drogą, to wstyd, że gdynianie w drugim z rzędu meczu nie wykorzystują rzutu karnego. Natomiast to czym mi w Płocku zaimponowali to konsekwentną grą w defensywie, podwojeniem, a nawet potrojeniem w kryciu w pobliżu własnego pola karnego. Tydzień temu pisałem, że Arka jest liderem… frekwencji. Teraz sami piłkarze pokazali, że potrafią wygrywać. Tak trzymać!

Drutex-Bytovia była gospodarzem meczu z Olimpią Grudziądz, ale… na stadionie rywali. W tej sytuacji remis 2:2 trzeba cenić, tym bardziej że to zespół Tomasza Kafarskiego gonił wynik, a wyrównał po golu nietracącego snajperskiego instynktu Janusza Surdykowskiego. Zresztą on i Rafał Siemaszko z Arki mają już na koncie po 2 gole. Imponująca średnia na mecz.

Mogę sobie wyobrazić, jaką huśtawkę nastrojów przeżywał w Bełchatowie trener Mariusz Pawlak, kiedy jego Chojniczanka najpierw prowadziła 1:0, aby w końcówce meczu stracić cały dorobek po dwóch rzutach karnych podyktowanych w 84 i 90+1 minucie. Podobno zresztą ten pierwszy karny był mocno kontrowersyjny. Komplet punktów pozostał jednak w Bełchatowie. To tym bardziej bolesne, że kilka następnych meczów "Chojna" rozegra także na wyjazdach, czekając na sztuczne oświetlenie.

Najbliższy wyjazd Chojniczanki będzie jednak krótki i wcale nie ligowy. Jutro o 18.30 Pawlak ze swoimi piłkarzami zamelduje się w Gdyni. Stawką meczu z Arką będzie awans do dalszej fazy gier w Pucharze Polski.

Janusz Woźniak

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki