W odróżnieniu promotora rzetelnego od "prostudenckiego" pomocni bywają starsi koledzy. Ponieważ niejeden absolwent z nutką rozrzewnienia, ale i dramatyzmu opowiada o swojej zakończonej już edukacji, często ci rzetelni profesorowie urastają do rangi "kochanych lub znienawidzonych kos", a "prostudenccy" jawią się jako "równe babki/faceci".
Jednak będąc dobrym obserwatorem, masz szansę już na zajęciach wyczuć odpowiedniego dla siebie promotora. "Prostudenckich" można np. poznać po tym, że lubią odwoływać lub skracać zajęcia, "bo tak pada deszcz i nikomu się nie chce", "bo świeci słońce i nie można się skupić", "bo w poniedziałek po weekendzie każdy jest zmęczony", "bo piątek to już w sumie weekend", a "środa to środek tygodnia". Wybierając takiego promotora, najprawdopodobniej nie musisz się martwić, że seminaria będą się odbywać zbyt często.
Również jeśli 5-stronicowe prace zaliczeniowe są sprawdzane na oczach studenta w ciągu minuty i oceniane za bibliografię i przypisy, możesz być spokojny, że rozerwany między uczelnią publiczną i prywatną naukowiec pracy magisterskiej tym bardziej nie zdąży przeczytać.
Wybierając "bezproblemowego" promotora, masz też zazwyczaj szansę na nieskomplikowaną obronę pracy dyplomowej. Student może być spokojny, bo pytania o to, jak się mu pisało pracę oraz o czym ona w ogóle jest, do trudnych nie należą. A promotor przynajmniej się zapozna z tematyką pracy i wie, jak napisać uzasadnienie oceny.
Gorzej gdy na "prostudenckiego" promotora trafi zdezorientowany, rzetelny student. Wtedy "nadgorliwiec" musi swoją pracę wcisnąć babci, by rezultat jego wielomiesięcznych trudów znalazł choć jednego życzliwego czytelnika.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?