relacja z meczu Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok
Niestety, w tamtym spotkaniu Lechia nie zagrała w takim składzie, jaki rokował nadzieje na sukces i tym zaprzepaściła swoje szanse na pokonanie Jagiellonii w dwumeczu.. Rywalem Jagiellonii w finale Remes Pucharu Polski będzie pierwszoligowa Pogoń Szczecin i zespół z Białegostoku stanie przed wielką szansą na zdobycie tego trofeum i prawo gry w europejskich pucharach. A Pogoń postarała się o wielką niespodziankę eliminując w półfinale drużynę Ruchu Chorzów. W Chorzowie było 1:1, a we wtorkowym rewanżu w Szczecinie 0:0 i Pogoń okazała się lepsza, dzięki bramce strzelonej na wyjeździe.
Wróćmy jednak do meczu, który we wtorek rozgrywany był w Białymstoku.
- Mogliśmy wygrać w Krakowie z Wisłą 3:1, to możemy i w Białymstoku - mówił Tomasz Kafarski, trener Lechii.
- Trzeba jak najszybciej strzelić dwa gole - wtórował szkoleniowcowi Tomasz Dawidowski, napastnik biało-zielonych.
Jednak zanim zaczął się mecz to już Lechia mogła mówić o pechu. Na rozgrzewce urazu nabawił się Hubert Wołąkiewicz i kapitan gdańskiego zespołu nie mógł wystąpić w tym jakże ważnym meczu. Na środku defensywy zastąpił go Krzysztof Bąk, a z kolei jego miejsce na prawej obronie zajął Marcin Kaczmarek, który ten mecz miał zacząć na ławce rezerwowych.
Biało-zieloni od początku próbowali grać swoją piłkę, ale Jagiellonia w tym spotkaniu była bardzo dobrze dysponowana. Gospodarze grali agresywnie i nie pozwalali na wiele gdańszczanom. W efekcie Lechia w pierwszej połowie praktycznie nie zagroziła bramce strzeżonej przez Rafała Gikiewicza. Co innego Jagiellonia. Sam Kamil Grosicki, z którym nie radzili sobie obrońcy biało-zielonych, miał cztery okazje na strzelenie gola. Na szczęście dla Lechii, nie wykorzystał żadnej. I gdańszczanie wciąż mogli wierzyć w awans do finału, choć pierwsza połowa meczu w Białymstoku pokazała, że odrobienie straty z pierwszego spotkania będzie niesamowicie trudne.
- Miałem dobre sytuacje i żal, że żadnej nie wykorzystałem. Mogłem przesądzić sprawę awansu. A tak musimy być czujni, bo Lechia to bardzo groźny zespół - mówił Grosicki w przerwie meczu.
- Wciąż mamy dwie bramki do odrobienia, ale i szanse na to. Musimy zagrać w drugiej połowie jeszcze bardziej otwartą piłkę - przekonywał Paweł Kapsa, bramkarz gdańskiego zespołu.
Jednak gra Lechii w drugiej połowie praktycznie się nie zmieniła i gdańszczanie wciąż mieli problemy ze stworzeniem sobie sytuacji bramkowych. Ważnym momentem było pojawienie się na boisku Tomasza Frankowskiego, który w 73. minucie strzelił gola dla Jagiellonii. W tym momencie Lechia wciąż potrzebowała dwóch bramek, ale tym razem do dogrywki. I choć nic na to nie wskazywało, to gdańszczanie doczekali się gola. W 88. minucie Marko Bajić huknął jak z armaty z rzutu wolnego z 25. metrów i piłka po poprzeczce wpadła do bramki. Gdańszczanie mieli po chwili jeszcze jedną okazję, ale po strzale Macieja Rogalskiego, Gikiewicz szczęśliwie i z problemami wybił piłkę na róg i Jagiellonia mogła cieszyć się z awansu do finału.
- Gratuluję Jagiellonii. Strzeliła więcej goli, w tym dwa w Gdańsku i zasłużenie awansowała do finału - przyznał Łukasz Surma, który w Białymstoku był kapitanem Lechii.
-Cieszy mnie ten gol, bo dwumecz był bardzo trudny - dodał szczęśliwy Frankowski.
Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 1:1 (0:0)
Bramki: 1:0 Tomasz Frankowski (73), 1:1 Marko Bajić (88).
Jagiellonia: Gikiewicz - Lewczuk, Skerla, Thiago I, Norambuena - Jezierski (66 Frankowski), Hermes (90 Zawistowski), Grzyb, Bruno I, Lato - Grosicki (77 Burkhardt).
Lechia: Kapsa I - Kaczmarek, Bąk, Kożans, Mysona - Nowak (60 Buzała), Surma I, Pietrowski (73 Bajić) - Wiśniewski (60 Rogalski), Dawidowski, Lukjanovs.
Sędziował: Tomasz Mikulski (Lublin).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?