Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ja nie szkodzę Polsce [ROZMOWA, WIDEO]

Edyta Okoniewska, Joanna Surażyńska
Z senatorem RP Waldemarem Bonkowskim rozmawiają Joanna Surażyńska i Edyta Okoniewska

Jakie są Pana pierwsze wrażenia z pracy w Warszawie?

Od zaprzysiężenia minęły dwa miesiące. Końcówka roku była bardzo pracowita. Trzeba podkreślić, że nie wyglądało to tak, jak przedstawiały niektóre media. Nie z naszej winy pracowaliśmy zarówno w wigilię i sylwestra tak długo. Były to celowe działania opozycji, czyli Platformy Obywatelskiej, właściwie mieliśmy kilka spraw do załatwienia, co można było zrobić bardzo szybko, jednak celowo przedłużano ten czas.

Czy spodziewał się Pan tej burzy, która wybuchła po wyborach i trwa nadal?

Tak, nauczony doświadczeniem w 2005 roku, kiedy przejęliśmy władzę, od pierwszego dnia był totalny, zmasowany atak na Prawo i Sprawiedliwość. Wiedziałem, że będzie podobnie, tak jak na Węgrzech, gdy Viktor Orbán wygrał wybory, to przez 8 miesięcy opozycja wyprowadzała prawie co tydzień po kilkaset tysięcy ludzi na ulice miast. Dopiero po tym czasie widzieli, że Orbán nie ustąpi, robił pozytywne zmiany, Węgrzy go popierali, i został wybrany na kolejną kadencję.

Jak Pan sądzi, dokąd ta sytuacja zmierza? Kiedy nastąpi kres?

Myślę, że może tego kresu nie będzie. Na pewno zmniejszy się ta intensywność, ale opozycja będzie dążyć wszelkimi sposobami, aby ludziom zrobić tzw. wodę z mózgu i liczą, że naród ich poprze. Nie ukrywają tego, że ich celem jest odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy.

Jakimi sprawami aktualnie się Pan zajmuje?

Jestem w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej.

Rolników niepokoi sytuacja z dopłatami, które trafią na ich konta później niż zwykle. Jakie podejmuje Pan działania w tej kwestii?
Ministerstwo intensywnie pracuje, aby system zaczął działać tak jak powinien. Dostaliśmy to w spadku po poprzednim ministrze rolnictwa. Można domniemywać, że było to celowe działanie, żeby sparaliżować system dopłat i powiedzieć, że PiS przejął władzę i rolnicy nie dostają dopłat. Jest to absolutnie nie z naszej winy. Trwają intensywne prace, by to uruchomić. Rolnicy dostaną pieniądze w terminie. Jakaś część dopłat już trafiła na konta rolników.

Co jest dla Pana priorytetem w pracy?

Dostajemy konkretne zadania. Jako pojedynczy senatorowie nie wyznaczamy sobie pracy. Najbardziej angażuję się w sprawy rolnictwa, bo jestem z tym związany. Teraz będziemy pracować nad ustawą o ochronie polskiej ziemi, która do maja musi być wprowadzona, by bronić jej przed wykupem.

Proszę powiedzieć, z jakimi problemami zwracają się do Pana mieszkańcy?

To są przeróżne sprawy. Niektórym wydaje się, że biuro senatorskie jest instytucją opieki społecznej. Zwracają się np., by wykupić im leki. Proszą o wsparcie finansowe, rozwiązanie problemów, z którymi na co dzień sobie nie radzą. Staram się pomagać jak mogę.

Jak wygląda sytuacja związana z ustawą „Rodzina 500 Plus”?

Jeśli sprawnie przebiegną konsultacje, to już na początku drugiego kwartału ustawa zostanie wprowadzona.

W mediach ogólnopolskich szerokim echem odbiła się sytuacja związana z pisarką Olgą Tokarczuk. Wnioskował Pan o cofnięcie jej honorowego obywatelska Nowej Rudy. Jak może Pan to skomentować?

Zdumiewające jest zachowanie radnych Nowej Rudy, a szczególnie przewodniczącego Rady, który stwierdził, że nie odwołają honorowego obywatelska pani Oldze Tokarczuk, które rzekomo dostała za wcześniejsze zasługi. Dla mnie ten tok rozumowania jest niepojęty. Wielu ludzi dostało tytuły honorowych obywateli miast. Może nie jest to najszczęśliwszy przykład, ale mieliśmy dwóch dyktatorów z ub. wieku, którzy też w wielu miejscowościach mieli zasługi, ale to nie oznacza, że trzeba te tytuły zachować, skoro później okazali się zbrodniarzami. Jeśli ktoś za coś dostał honorowy tytuł, a potem szkaluje dobre imię Polski, obraża honor Polaków, to nie widzę przeszkód, aby cofnąć ten tytuł.

Co Pana najbardziej w tej sprawie zbulwersowało?

Nie odnosiłem się do strony literackiej książki, bo nie jestem specjalistą od literatury, ale do publicznych wypowiedzi pisarki. Powiedziała, że Polacy byli kolonizatorami, mordercami mniejszości, że trzeba na nowo stworzyć historię Polski, że byliśmy haniebnym narodem. Dlatego napisałem w liście, że to zachowanie jest skandaliczne i zafałszowuje historię Polski. Musimy dbać o dobre imię Polski i Polaków, nie możemy pozwolić, by ktoś je podważał i mówił nieprawdę. Przewodniczący Rady Nowej Rudy odpisał, że nie planują cofnięcia tytułu. Ustosunkowałem się już do tego listu.

Jak praca senatora wpłynęła na Pana prywatne życie?

Miałem świadomość, że jest to wyzwanie, że nowe obowiązki będą pochłaniały mnóstwo czasu. Zresztą zawsze byłem zaangażowany w działalność społeczną i polityczną. Mnóstwo jeździłem po kraju, a teraz jest tego jeszcze więcej. Dwa tygodnie spędzam w Senacie, a dwa tygodnie w terenie.

Proszę powiedzieć, co się dzieje z Pana słynnym samochodem?

Samochód czeka, napisy nie zostały zdjęte. Dużo rzeczy się w kraju dzieje, jak będzie potrzeba, to zostanie wykorzystany.

Zasłynął Pan z wielu kontrowersyjnych działań. Czy teraz, kiedy został Pan senatorem, spokorniał Pan?

Ja w przeciwieństwie do wielu parlamentarzystów, z chwilą wyborów, nie czuję się spełniony. Będę robił dalej to, co robiłem i wyrażał swoje poglądy, bo zawsze twierdziłem, że kto się boi wyrażać swoje poglądy, już jest zniewolony.

W takim razie, kiedy będzie się Pan czuł spełniony?
Kiedy rzeczywiście odbudujemy Polskę, posprzątamy po ośmiu latach rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. To z pewnością będzie dłuższy proces, przynajmniej kilku lat, by naprawić te wszystkie szkody. Wystarczy popatrzeć, kto przychodzi na manifestacje KOD-u. To są ludzie poprzedniej władzy, którzy czerpali z tego jakieś korzyści. Im się bardzo dobrze powodziło, gdy tymczasem większości społeczeństwa wiodło się bardzo źle. Oni stracili swoje przywileje i korzyści, a teraz chodzą i protestują.

Często spotyka się Pan z Jarosławem Kaczyńskim?

Dość często. Ostatnio miało to miejsce podczas wyjazdowego posiedzenia klubu. Prywatnie jest on zupełnie inny niż przedstawiają go media. Jest sympatycznym, ciepłym człowiekiem, potrafi żartować.

Czy to prawda, że to prezes pociąga za wszystkie sznurki i o wszystkim decyduje?
To jest tylko takie demonizowanie. Oczywiście, jest szefem i każdy musi znać swoje miejsce w szeregu. Czasem dyscyplinuje.

Był Pan kiedykolwiek na dywaniku u prezesa?

Nie. Prezes zna mnie od wielu lat. Ja nie szkodzę Polsce, nie szkodzę partii, a to jest najważniejsze. Wszystko, co robię, to pod własnym nazwiskiem.

Zawsze podkreśla Pan, że jest rolnikiem. Jak ogarnia Pan sprawy z tym związane?

Już kilka lat temu przestawiłem się na produkcję roślinną. Wcześniej miałem produkcję zwierzęcą, stado mleczne, bydła mięsnego. Ale brak ludzi do pracy i koniunktura sprawiły, że przebranżowiłem się na produkcję roślinną. Poza tym, jak wiadomo są u nas głównie tzw. ziemie świerkowo-sosnowe, więc zasadziłem ponad 60 ha lasu.

Zakasuje Pan rękawy i pracuje fizycznie, czy raczej zarządza?

No nie, na to, żeby samemu wsiąść w traktor, to już nie mam czasu.

Jak spędza Pan czas wolny?

Chętnie wybieram się na dwugodzinny spacer do lasu. Czasami gdzieś wyjadę, lubię jeździć po Polsce. Uważam, że to najpiękniejszy kraj na świecie.

Ukochane miejsce?

To przede wszystkim Kaszuby i południe Polski.

Jak Pana zdaniem wygląda dzisiejszy patriotyzm?

Widzę, że ludzie są bardzo zaangażowani, zwłaszcza widząc to, co się ostatnio dzieje, ten wściekły atak. Przeżywają tę sytuację, dzwonią do mnie, czasami aż płaczą. Modlą się za rząd i prezydenta, żeby nam się udało, bo jeśli uda się nam, to uda się Polsce. To, co się niedawno działo w Brukseli, to nic innego, jak współczesna Targowica. Potomkowie poprzedniej władzy zawsze byli beneficjentami wszystkich korzyści i teraz to im się kończy, więc robią wrzawę w UE, żeby ją napuścić na Polskę. Kiedyś Targowica pojechała do carycy, a teraz jeżdżą do Berlina czy Brukseli. Pani premier bardzo dobrze poradziła sobie w Brukseli i jak widać, niecała UE jest przeciwko nam, tylko poszczególne osoby. Zamiary opozycji się nie powiodły.

Gdzie Pan widzi siebie za kilka lat, jakie są Pana aspiracje i pomysł na dalszą karierę polityczną?

Trzeba przede wszystkim dożyć, bo mam już trochę lat na koncie. Nie myślę tak daleko, dopóki mi wystarczy sił i chęci, to będę robił, to, co robię. Za cztery lata wszystko się może jeszcze okazać.

A może zostanie Pan prezydentem?

Nie, absolutnie nie mam takich aspiracji. Chociaż w Stanach Zjednoczonych, kiedy zapyta się dziecko, kim chciałoby zostać, to każde odpowiada, że prezydentem. Mam świadomość swoich ograniczeń.

Jakie są Pana marzenia?

Żeby to wszystko się poukładało, abyśmy mogli żyć w normalnym kraju, żeby nikt w Polsce nie musiał się martwić o pracę i czy będzie miał problemy ze spłatą kredytu. Chciałbym, aby młodzież tak jak na Zachodzie mogła normalnie żyć. A dla siebie to tylko, aby być w miarę zdrowym. Jeśli ma się za co żyć i co zjeść, to niczego więcej nie potrzeba.

Gdzie znajduje się Pana biuro?

Jest zlokalizowane na ul. Gdańskiej 1 w Kościerzynie. Biuro już funkcjonuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki