Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Izabela Bełcik: Nikt nadmiernie się nie podnieca

Rafał Rusiecki
Izabela Bełcik wierzy w wygraną w Muszynie
Izabela Bełcik wierzy w wygraną w Muszynie Tomasz Bołt
Rozmowa z Izabelą Bełcik, rozgrywającą i nową kapitan Atomu Trefla Sopot.

- Na inaugurację sezonu wygrałyście w Białymstoku z AZS 3:0, ale dwa ostatnie sety były wyrównane. Rywalki napędziły wam strachu?

- Nie wiem, czy strachu. Po pierwszym secie następny był zacięty. To troszeczkę naturalne. Jak się wygrywa partię do 15 punktów, to zazwyczaj przychodzi delikatne rozluźnienie. W trzecim secie straciłyśmy skuteczność w ataku. Wyprowadzałyśmy wysokie piłki, a AZS je bronił lub blokował. To była seria 6 czy 7 zagrań, kiedy nie mogłyśmy sobie poradzić. Trener zastosował jednak parę zmian i w pewnym momencie się przełamałyśmy. Trochę emocji było. Nie wiem, z czego to wynikało. Myślę, że gospodynie wraz z upływem czasu grały coraz lepiej, bo nie miały nic do stracenia. Dla nas jednak mecz dobrze się zakończył.

- Skoro nowa w zespole Małgorzata Kożuch już w pierwszym meczu zostaje jego MVP, to chyba aklimatyzacja przebiega dobrze.

- Mam nadzieję, że tak. Ale o to trzeba by zapytać Gosię. To pogodna dziewczyna. Jest strasznie ambitna. Widać już teraz, że pomoże nam dużo w trakcie sezonu. Ona i Corina [Ssüschke-Voigt - przyp. aut.] przyjechały do nas tuż po zdobyciu wicemistrzostwa Europy z dodatkową energią. Cały zespół na tym skorzystał. W zeszłym roku najwięcej tytułów MVP meczu zdobywała Neriman Ozsoy. Gra wychodziła jej bardzo dobrze. Tak samo, na razie, jest z Gosią. Przyjdzie w pewnym momencie zmęczenie grą w kadrze narodowej, ale po to mamy dużą ekipę, aby rotować na parkiecie.

- Nowy sezon niesie ze sobą nowe twarze w drużynie. W Sopocie też w tej kwestii nieco się pozmieniało. Jak wyglądają wasze relacje?

- Wiadomo, że znamy się z boiska. Bardziej z przeciwnej strony siatki, tak w meczach międzynarodowych czy rozgrywkach europejskich. Jeśli chodzi o bliższe kontakty, to musimy poznawać się w trakcie sezonu. Jeśli chodzi o Gosię, to sprawa jest ułatwiona, ponieważ bardzo dobrze rozmawia po polsku. Z resztą dziewczyn porozumiewamy się najczęściej po angielsku. Takie już nasze życie, że musimy kombinować, aby się dogadać.

- A jak przyjęłyście porażkę mistrzowskiej Muszynianki u beniaminka z Piły?

- Wielkie zaskoczenie. Myślę, że dla każdego. Dla dziewczyn z Piły chyba też. Wszystkie deklarowały walkę, ale to nie zawsze się udaje. Dziewczyny, które grały w mistrzostwach Europy, z pewnością były troszeczkę bardziej przeciążone. A pilanki trenowały ze sobą dłużej. Dodatkowo w Muszyniance niektóre zawodniczki wróciły po problemach zdrowotnych. Z jednej strony wynik nas zdziwił, ale z drugiej przyjęłyśmy go ze spokojem. Nikt się tym nadmiernie nie podnieca. Sezon jest dziwny.

- Chwila, przecież to dopiero jego początek.

- Wiem, ale zakładam, że podobne niespodzianki jeszcze się przytrafią. Za chwilę dojdą nam mecze w Lidze Mistrzyń. Ciężko jest utrzymać stabilną formę non stop. Fajnie, kiedy zespół ma dwie wyrównane "szóstki" i dziewczyny mogą się w takich momentach wymieniać. Jak to zwykle bywa, wszystko będzie procentować wraz ze zgraniem się zespołu.

- Wy przed startem PlusLigi Kobiet też ograłyście w Szamotułach Muszyniankę bez straty seta. Dałyście im takiego pstryczka w nos.

- Myślę, że to wynika z tego, że Muszynianka ma słabszy początek sezonu. Nie grała na tym towarzyskim turnieju zbyt dobrze. Zresztą ja mogę się wypowiadać w kontekście meczu z nami. Grałyśmy trzy spotkania w trzy dni, ale nie przyjeżdżałyśmy na halę wcześniej, aby zobaczyć, jak sobie radzą inne siatkarki. Muszynianka nie dała sobie rady także z Łodzią, która z kolei spisywała się bardzo solidnie. To kwestia wahnięć formy. Różne zespoły są obecnie na różnym etapie przygotowań. Te teoretycznie słabsze, także pod względem fizyczności, będą przez to mogły szukać swoich punktów w meczach z drużynami, które liczą się w walce o medale.

- W niedzielę w Muszynie mistrzynie Polski podejmą wicemistrzynie. Tym razem stawką będą ligowe punkty. W tych wpadkach rywalek upatrujecie szansy, że czeka was łatwy mecz?

- Absolutnie nie. Dziewczyny z Muszyny po niespodziewanej porażce z Piłą będą chciały się odegrać. A wiadomo, że najlepiej to zrobić na najbliższym rywalu. Zakładam więc, że wystartują z zupełnie innego pułapu mentalnego. Ten mecz nie będzie więc wyglądać tak jak w Pile. My oczywiście jedziemy do Muszyny po to, aby wygrać. Oczekuję więc od własnego zespołu dobrej gry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki