Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

IPN oskarża prezydenta

Marcin Kamiński
Maciej Kobyliński nie zgadza się z zarzutami IPN
Maciej Kobyliński nie zgadza się z zarzutami IPN Marcin Kamiński
Maciej Kobyliński, prezydent Słupska, jest podejrzany o popełnienie tzw. zbrodni komunistycznych. Gdański oddział Instytutu Pamięci Narodowej postawił mu w środę zarzut stosowania represji wobec działaczy podziemnej Solidarności.

Sprawa dotyczy rozbicia zebrania kilkunastu członków Międzyregionalnej Komisji Koordynacyjnej NSZZ "Solidarność" Pomorza Środkowego Koszalin-Słupsk, które odbyło się 9 października 1988 w jednym z prywatnych mieszkań w Słupsku. Z akt zebranych przez IPN wynika jasno, że pismo o rozbiciu nielegalnego zebrania podziemnej Solidarności podpisał właśnie Kobyliński.

Przypomnijmy. Zawiadomienie o popełnieniu m.in. przez Macieja Kobylińskiego przestępstwa przeciwko narodowi polskiemu skierowali do IPN pokrzywdzeni - Tadeusz Wołyniec z Koszalina oraz Edward Müller ze Słupska, działacze opozycji antykomunistycznej. Według ich dokumentów, gdy funkcjonariusze milicji i Służby Bezpieczeństwa razem z pracownikiem Urzędu Miejskiego próbowali wejść do domu, gdzie odbywało się zebranie, działacze "S" stawili opór. Doszło do szarpaniny i oblania wrzątkiem funkcjonariuszy. Dwóch opozycjonistów oskarżono i skazano na kary w zawieszeniu za czynną napaść na milicjantów.

- Prezydent, wydając decyzję administracyjną nakazującą rozwiązanie nielegalnego zgromadzenia, złamał prawo i przekroczył swoje uprawnienia urzędnicze - wyjaśnia prokurator Mirosław Roda z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu gdańskiego IPN. - Obowiązująca w tamtym czasie ustawa o zgromadzeniach nie dotyczyła prywatnych spotkań. Na ich organizację nie były potrzebne żadne zezwolenia.

Jeżeli zarzuty się potwierdzą, prezydentowi grozi kara pozbawienia wolności do 3 lat. Podczas przesłuchania prezydent nie przyznał się jednak do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. W oświadczeniu, jakie wydał w czwartek po południu, stwierdza, że nigdy nie stosował represji wobec członków Solidarności.

- Zarzut, że kierowałem urzędnikami, którzy wydali niezgodnie z prawem decyzję administracyjną, na podstawie której rozwiązano zebranie opozycji w dniu 9 października 1988 roku, uważam za nieprawdziwy. Uważam również, że jest to kolejny przykład prowadzonej przeciwko mnie nagonki politycznej. Ponieważ zażądałem sprecyzowania i uzasadnienia zarzutu na piśmie, po jego otrzymaniu zajmę obszerniejsze stanowisko w sprawie. Wyrażam jednocześnie przekonanie, że wszyscy, którzy dobrze znają moją 40-letnią pracę w naszym mieście, jak również moje zachowanie w czasie stanu wojennego i w okresie do 1989 roku, nie uwierzą tej próbie naruszenia mojego dobrego imienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki